Wpis z mikrobloga

#opowiescizeswiataf1
GP Kanady 1995 - upragnione, jedyne zwycięstwo w karierze Jeana Alesiego.

GP Kanady zakończyło się dość niespodziewanym podiów a faworyci do tytułu mieli swoje problemy. Ostatecznie wyścig wygrał kierowca dla którego było to pierwsze zwycięstwo w karierze. Jak pokazał czas - było to jego jedyne zwycięstwo w F1.

Jean Alesi uchodził za kogoś pokroju Chrisa Amona lub przekładając na współczesność, XXI wiek ktoś a’la Nick Heidfeld. Szybki kierowca, mający spore umiejętności, lecz zwycięstwa go omijały czy to z powodu pecha czy też niekonkurencyjnego samochodu. Choć i tak niektórzy mają go za ogóra (piję głównie do ciebie @fordern ( ͡~ ͜ʖ ͡°)).
Francuz trafiając do F1 w 1989 był młodym, obiecującym zawodnikiem. Zaimponował wszystkim w debiucie, kiedy to przeciętnym bolidem Tyrrella uzyskał świetne czwarte miejsce, podczas domowego GP Francji. W kolejnym sezonie było jeszcze lepiej. Alesi zdobył dwa podia: w USA i w Monako. W USA na torze ulicznym w Phoenix zajął drugie miejsce walcząc o zwycięstwo jak równy z równym, z wielkim Ayrtonem Senną. To musiało zrobić duże wrażenie.

Po sezonie 1990 wydawało się, że bramy do wielkiej kariery stoją przed nim otworem. O jego angaż biły się dwie czołowe i utytułowane ekipy: Williams oraz Ferrari. Alesi jako syn włoskich emigrantów zawsze marzył o jeździe dla Ferrari. Williams także się starał o niego, obie strony były już praktycznie dogadane, lecz ostatecznie Francuz poszedł za głosem serca i przeszedł do włoskiej ekipy. Jak pokazała przyszłość był to jego największy błąd w karierze.

Niezaznajomieni pewnie się zdziwią, jak to przejście do Ferrari błędem? Otóż kiedy w 1991 Alesi przechodził do zespołu z Maranello, zaczął się największy kryzys w historii tego teamu Formuły 1. W latach 1991-1995, kiedy to w czerwonych barwach ścigał się Alesi, Włosi wygrali zaledwie DWA wyścigi. Katastrofa. Dla porównania Williams do którego mógł przejść Francuz był na zupełnie innym biegunie: Williams wygrał 39 wyścigów, zdobył 3 tytuły mistrzowskie dla najlepszego konstruktora i 2 dla najlepszego kierowcy. Sezony 1992 i 1993 to był prawdopodobnie najlepszy okres dla stajni z Grove, złoty czas dla ekipy Franka Williamsa, która absolutnie zdominowała tamte sezony. Ferrari w tym czasie było w czarnej dupie. Było nigdzie. Samochody sygnowane czarnym wierzgającym koniem były wolne i awaryjne. W 1994 już, gdy u sterów włoskiej ekipy był Jean Todt było nieco lepiej, bolid był bardziej konkurencyjny niż w latach 1992 i 1993 (nawet było jedno zwycięstwo), lecz wciąż nie pozbyto się problemu zawodności. Ach ta włoska jakość. I tak Alesi, który miał papiery na dużą karierę, kisił się jeżdżąc często przeciętnym i awaryjnym samochodem. Jeździł on na dodatek z symbolicznym i słynnym numerem 27, z którym jeździł niegdyś przed laty wielki idol i ulubieniec Tifosich, legendarny Gilles Villenueve. Czasami były podia ale to za mało jak na Ferrari. A jak było blisko i miał szansę nawet na zwycięstwo to samochód odmawiał posłuszeństwa. I tak oto po tym kontekście historycznym przechodzimy do meritum.

Kwalifikacje wygrał pewnie Michael Schumacher, pierwszy rząd uzupełnił Damon Hill z Williamsa. Drugi rząd to David Coulthard z Williamsa i Gerhard Berger z Ferrari, który uzyskał czwarty najlepszy rezultat. Główny bohater tego tekstu - Jean Alesi był piąty. Start wyścigu zaczął się od kraksy. Na nawrocie Hakkinen zderzył się z Herbertem, którego obróciło. Na kolejnym okrążeniu ubyło jednego z faworytów. David Coulthard zahaczył o trawę, w wyniku czego obróciło Szkota a ten wylądował w żwirowej pułapce. Alesi za to piął się do góry. Był już trzeci. Przed nim znajdował się Damon Hill.

Brytyjczyk stracił sporo czasu z powodu jazdy za maruderami, w wyniku czego szybko za jego plecami znalazł się czerwony bolid z numerem 27. Alesi wyprzedził Hilla na nawrocie i był już drugi. Miał jednak stratę do Schumachera, który kontrolował sytuację. W międzyczasie Ferrari odwaliło Grande Strategię. Mianowicie stratedzy przedłużyli pobyt Bergera na torze, przed tankowaniem w konsekwencji skończyło mu się paliwo i ledwo co doczołgał się do alei serwisowej XDDDD. Brawo #!$%@?! W wyniku tego błędu strategów Austriak spadł na sam koniec. Inni też mieli problemy.

Na 51 kółku w bolidzie Damona Hilla doszło do awarii skrzyni biegów w wyniku czego zakończył przedwcześnie ściganie. Schumacher nie miał większych rywali i pewnie zmierzał po zwycięstwo. Aż tu nagle na kilkanaście okrążeń przed końcem wyścigu jego bolid zwolnił. Miał problemy z komputerem pokładowym, który wysyłał fałszywe dane do skrzyni biegów. Niemiec musiał zjechać do boksu na zresetowanie komputera. Trwało to dość długo i po wyjechaniu z boksu był siódmy - szanse na zwycięstwo drastycznie zmalały. Podczas zjazdu Schumiego wyminął go Alesi, który objął prowadzenie. Do końca pozostało 11 okrążeń. Miał wielką szansę na wygranie tego wyścigu. W międzyczasie Berger na 61 zderzył się z Blundellem, w konsekwencji obaj zakończyli ściganie. Jean Alesi jechał pewnie po wygraną, aż nagle w bolidzie Francuza pojawił się sygnał o małej ilości paliwa co wywołała atak paniki u kierowcy Ferrari. Nie wiadomo było czy uda mu się dojechać do mety i odnieść upragnione zwycięstwo. W tle czaiły się dwa Jordany - Rubens Barrichello na drugiej pozycji i Eddie Irvine na trzeciej.

Ostatecznie Francuzowi szczęśliwie udało się dowieść ten rezultat do końca i w dniu swoich 31 urodzin sprawił sobie najlepszy prezent w życiu - wygrał wyścig F1. Długo na to czekał, lecz się doczekał. Kibice wtargnęli z radości na tor. W trakcie okrążenia honorowego bolid Francuza się zatrzymał - skończyło się paliwo. Gdyby to był rok 2020 to najprawdopodobniej niestety Alesi zostałby zdyskwalifikowany za zbyt małą ilość paliwa. Jednakże wtedy na szczęście dla kierowcy Ferrari czegoś takiego nie było. Mógł spokojnie, w pełni cieszyć się z wymarzonego zwycięstwa. Poprosił o podwózkę Michaela Schumachera a ten swoim Benettonem zabrał go do alei serwisowej. Świetny rezultat zaliczyły oba Jordany - dojechali kolejno na 2 i 3 miejscu. Na podium Włoscy kibice byli wniebowzięci. Nareszcie ich idol wygrał wyścig.

Kilkanaście lat później na tym samym torze Alesi podszedł do Roberta Kubicy, który wygrał właśnie wygrał swój pierwszy wyścig, podczas pamiętnego GP Kanady 2008. Pogratulował i powiedział do niego. „Robert, proszę cię. Nie zrób tego samego co ja. Mi także wszyscy zapowiadali świetlaną przyszłość i w F1 wygrałem tylko raz - właśnie w Kanadzie. Nie popełnij tego błędu.” Jak wiemy stało się zupełnie tak samo jak w przypadku Francuza (#!$%@? barierka ehh...).

Alesi mimo iż nie wygrał zbytnio wiele wyścigów w F1 to jednak swoim charakterem, temperamentem, lojalnością i wiernością wobec Ferrari w tym trudnym okresie zaskarbił sobie na zawsze w sercach włoskich Tifosich, którzy wciąż go pamiętają, uwielbiają i szanują. A miłość o oddanie kibiców, jest często lepszą nagrodą niż wygranie niejednego wyścigu. Obecnie Francuz zajmuje się produkcją win i posiada własne winnice.

#opowiescizeswiataf1 <— zapraszam do obserwowania!
Dla zasięgu: #f1 #f1pro #abcf1 #krotkahistoriaof1 #motoryzacja #historia
Pobierz milosz1204 - #opowiescizeswiataf1
GP Kanady 1995 - upragnione, jedyne zwycięstwo w k...
źródło: comment_1602221079Rr6a9guKRZ2VWDhhmVOxvz.jpg
  • 13
@milosz1204: Kurde, to jest dla mnie lekki szok. Połowa lat 90. to czasy mojego dzieciństwa i pamiętam wiele nazwisk dobrych sportowców z tamtego okresu, tym bardziej, że u mnie w domu sport był jednak bardzo mocno obecny. I zawsze kojarzyłem Alesiego w jednym rzędzie z Schumacherem, Hakkinenem, Coulthardem i wszystkimi tymi gwiazdami F1 szczególnie drugiej połowy lat 90. Pamiętam, że mówiło się, że jest on świetnym kierowcą i w ogóle. A
@milosz1204: Nie no, ja ci oczywiście wierzę :) Po prostu nigdy jakoś tego nie sprawdzałem i nie dociekałem, a przez dziecięce wspomnienia przebijało mi się, że było to wtedy jedno z lepszych nazwisk w padoku F1. I dlatego jakoś tak "na wiarę" brałem, że pewnie z kilkanaście GP wygrał. Owszem, nie dorównywał Schumacherowi, ale był na poziomie takiego Coultharda. A tu się okazuje, że gość miał sporo pecha i wygrał tylko