Wpis z mikrobloga

Stary nie zapłacił rachunku za internet i dzisiejszego wpisu mogło nie być (planowalem pisac w notatniku i wrzucic jak bedzie mozliwosc), ale litosciwie udostepnil mi swoj transfer z telefonu wiec oto jestem. Jak co wieczór.

Dzisiejszy dzień rozpoczął sie dla mnie ociężale.
Obudzilem sie w chyba jak dotad najgorszym stanie. Wprawdzie sama pobudka nie stanowila żadnego problemu (co jest moim ogromnym sukcesem i wielka zmiana), natomiast jeśli już mowa o fizycznym zwleczeniu sie z łóżka to tu było gorzej.
Nie dość, że bylem dramatycznie zaspany i zdezorientowany, to w dodatku wszystko mnie bolało i ogolnie czulem sie odretwialy.

Mimo zlego początku standardowo zwleklem sie z łóżka, zamoczylem głowę w lodowatej wodzie (co dzisiaj po raz pierwszy nie przyjioslo oczekiwanego skutku) i wrocilem do swoich czterech scian żeby jak codzień rano zasiasc do medytacji.

Od razu po zamknieciu oczu poczulem, ze zasypiam.
Przez krótką chwile ludzilem sie, że pomimo tego stanu uda mi się rozbudzic, jednak po jej uplywie uzmysłowilem sobie, że będzie to wyjatkowo trudne zadanie.
Podczas dzisiejszej medytacji skupilem sie na bardzo glebokich oddechach i liczeniu ich.
Przez pelne 30 minut atakowaly mnie myśli żebym skończył, dał sobie dzis spokoj i położył sie dalej spać - przeciez na dobra sprawe moglbym wstac za 30 minut, odespalbym troszke i w sumie nic by sie nie stalo...

W tym momencie doznalem naglego przebudzenia i
Powiedziałem sobie stanowcze: NIE!

Od dluzszego czasu wnikliwie obserwuje procesy myślowe zachodzące w mojej głowie poddajac je szczegółowej analizie. Nie mam nikogo kto mógłby służyć mi radą i doswiadczeniem w tej materii, stad siła rzeczy sam stałem sie swoim terapeuta.

Dobrze wiem, że każdy duży upadek w moim życiu ZAWSZE zaczynał się od rezygnacji z małych, pozornie nieistotnych rzeczy i/lub bagatelizowania ich. Tym dawalem sobie przyzwolenie zeby zdarzalo sie to czesciej i w coraz wazniejszych kwestiach, aż ostatecznie po niedlugim czasie kolejny raz budzilem sie na dnie...

Z tego powodu niedawno postanowilem nauczyc się nie rezygnowania z zadnej zaplanowanej aktywnosci w jej trakcie, a już tym bardziej rezygnacja nie wchodzi w rachubę w sytuacji, gdy czynnosc ta tworzy swoisty fundament w budowie mojej nowej osobowości...

Dopuszczam rezygnacje z tego typu rzeczy tylko wtedy, jeśli wyniknie to z wcześniejszego postanowienia (mam nadzieje ze jasno to napisałem...)

Wracając do watku, mimo trudnosci dokonczylem medytację (co zwazajac na trudnosci przysporzylo mi duzo satysfakcji) po czym udalem sie do kuchni zeby przygotowac sniadanie.

Reszta poranka wyglądała tradycyjnie.
Jedyną różnicą był fakt, że od skonczenia medytacji zacząłem odczuwac duża chęć masturbacji i kolejny raz stoczylem wygrana walkę z wlasna psychiką.

Znowu w nocy miałem erotyczne sny, co skutkowało dużym podnieceniem i utrudnionym skupieniem na porannych czynnościach.

Miesiąc nofapu minął, ale organizm wciąż domaga się powrotu i najpewniej jeszcze dlugo tak będzie.
Głupotą byloby ulec teraz, tym bardziej, że moim celem jest calkowite uwolnienie sie od pornografii i autoerotyzmu.

Dzień w Januszexie minął szybko i przyjemnie, aczkolwiek mial jeden duzy minus.
Zjadlem dzis troche za duzo przekasek (postanowilem dzisiaj nieco odpuscic z rygorem) przez co zjedzenie obiadu przyszlo z wyjatkowym trudem.

Zjadlem dzisiaj odrobine za duzo kalorii (ponad 5k), ale mimo to zjadlem tez wszystkie planowane posilki wiec wszystko jest w porzadku.

Po powrocie do domu obiad i trening.
W tym miesiacu cwicze 6 dni w tygodniu, na środę przypada jeden z trudniejszych zestswow ćwiczeń.
Cała sesja (razem z rozgrzewka) trwała ponizej poltorej godziny i byla dosc wymagajaca.
Zobaczymy jak wplynie na jutrzejszy trening który jest rownie intensywny.

Po treningu zrobilem kolację (tradycyjnie twarog z maslem orzechowym i bananem) i zacząłem pisać ten post.
Idę wziąć prysznic i spać.

Środa była dobrym dniem.

#przegryw #depresja ##!$%@? #wychodzimyzprzegrywu #nofapchallenge #dzienzzyciaprzegrywa #samorozwoj
  • 8
@ookknnn: jeśli mam być z Toba szczery, Mireczku, to nie interesują mnie badania tylko moje życie.
Mnie osobiście nikt nigdy nie badał pod tym kątem.
Za mną miesiąc i 9 dni bez pornografii i autoerotyzmu i jeśli ich brak wplywa na moje życie to tylko pozytywnie i widać to gołym okiem. :)

@Guardis: mógłbym...

@lawniczak: dzięki, Miras.