Wpis z mikrobloga

#perfumy #150perfum 291/150
D.S. & Durga Burning Barbershop (2008)

Któż z nas nie uwielbia aromatu wędzonej kiełbasy bądź szynki? Nie wiem jak Wy ale ja mam do niego slabość. Wolałbym jednak taki zapach czuć w powietrzu a niekoniecznie nim pachniec. Burning Barbershop zdecydowanie bardziej przypomina zakład mięsny niż fryzjerski, przynajmniej w otwarciu. Później jest trochę lepiej, ale zapach świeżo co uwędzonej szynki to nie jest to czego można się spodziewać po perfumach za tysiaka.

D.S &. Durga to dla mnie bardzo zagadkowa marka i trochę nie rozumiem jej popularności na bazie tego co poznałem. Do tej pory przetestowałem dokładnie kilka zapachów i było bardzo różnie. Z takich kilku przykładów to White Peacock Lily okazał się mega fajny ale miał straszliwie brzydkie otwarcie, Radio Bombay przypominał mi rosół i ostatecznie okazał się strasznie nudny i nieciekawy, a jedyną bardzo dobrą pozycją całościowo był Amber Kiso, ale to tylko ze względu na moją słabość do syropowych perfum. Jako fan fougere spodziewałem się po Burning Barbershop wiele. Otwarcie to dym. Zapach jest z gatunków Tyranozaurów czy Rhinocerosów i niczym nie przypomina jakiegoś Azzaro pour Homme czy żadnego barberowego fougere. Można tu znaleźć jakąś skórę, kadzidła czy smołę. Po pozostałościach spalenizny z otwarcia da się wyczuć potem przedostającą się lawendę i zapach robi się jakby ziołowy co faktycznie może przypominać jakieś kremy do golenia. Wszystko to jednak jest płytkie i pachnie tak jakbyśmy oglądali zakład fryzjerski przez szybę a nie w nim byli. Szkoda, chociaż zamysł autora jest taki że to ma pachnieć jak pozostałość po tym zakładzie więc odwzorowanie na plus. Więcej o aromacie już powiedzieć się nie da. Najpierw dym, potem średnio wyczuwalna lawenda z ziołami wśród których najgłośniej krzyczeć zdaje się mięta, ale wszystko to dalej jest okryte dymem z początkowych faz, którego ciągle jest tu za dużo i warto to podkreślić.

Minusem jest dla mnie zbyt mocne otwarcie przypominające wędzarnie. To samo zauważyła moja dziewczyna, która się roześmiała mówiąc, że czuć ode mnie kiełbasą. Raczej nie chciałbym tak pachnieć przez dłuższą chwilę. Warto dodać, że po A City on Fire od Imaginary Autors to drugie perfumy w którym tak bardzo czuć wędzone mięso. Elementów fougere też jest tu za mało i obstawiam, że mało kto jest tu w stanie wyczuć coś barberowego co też mi się niespecjalnie podoba. Jeśli więc czy ta to jakiś fan Beau de Jour czy Rive Gauche i myśli, że znajdzie w nim fajne perfumy to może się bardzo zawieść.

Parametry przeciętne, jak na zapach za 1000 zł to jest wręcz słabo. Trwałosć co prawda na skrórze jest duża i przekracza 8 godzin6 godzin, ale co z tego skoro nie pachnie zbyt intensywnie i cały czas trzyma się blisko niej. Żeby po godzinie go wyczuć to trzeba przejechać nosem po nadgarstku i w ten sposób wygląda u niego wysoka trwałość. Projekcja jest tylko na samym początku, może max godzinna, później jest to typowy skinscent. Dla wielu to nie ma większego znaczenia, ale dla mnie to odgrywa znaczącą rolę bo co mi po zapachu, którego sam mam problemy poczuć ,a po paru godzinach ciężko było BB wyczuć z nadgarstka.

Zapach ciekawy, ale wykonanie takie sobie i o wiele lepiej zapowiadał się na papierze. Zapach chyba troche lepszy niż Radio Bombay ale o wiele gorszy niz dwa pozostałe o których pisałem wcześniej. W ciemno odradzam. No i bardziej dla fanów zapachów dymnych niż barbershop. Może być świetny w lecie na domowe BBQ.

zapach: 6,0/10
trwałość: 6,0/10
projekcja: 5,5/10
cena: 500/600 zł za 50 ml
dr_love - #perfumy #150perfum 291/150
D.S. & Durga Burning Barbershop (2008)

Któż...

źródło: comment_1605516756rGSSMop7OPwlhgTe741wPU.jpg

Pobierz
  • 3