Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 5
Trochę dłużej, ale potrzebuję dyskusji. Czy jako człowiek dążący do oświecenia, muszę porzucić religijność? Czy trwanie w ideach istnienia bytu wyższego, mimo braku dowodów logicznych, trwanie w świadomym zakłamaniu w celu uzyskania lepszego stanu psychicznego, jest czymś złym? Od kilku lat nie jestem związany praktycznie z Kościołem. Dlaczego? Nie podoba mi się zakłamanie, traktowanie ludzi jak idiotów (na większość moich pytań uzyskałem niesatysfakcjonujące odpowiedzi), więc oddaliłem się od niego. To nie jest tak, że wcześniej byłem jakimś wybitnym katolikiem, ale zawsze jakoś miałem respekt do religii i chciałem zgłębić jej tajniki. Ale odkąd przejrzałem na oczy, stwierdziłem że Boga to może nie być, że Kościół ma swoje za uszami i szczuje na ludzi to pojawił się mój sprzeciw. No i tak od kilku lat tkwię sobie jako agnostyk, z mocniejszymi skłonnościami ateistycznymi. No i czuję, że kłóci się to z moją wewnętrzną naturą. Bo na prawdę chciałbym wierzyć, chciałbym mieć oparcie, nie w jakimś innym bogu (inb4 zmień religię) ale niestety czuję, że w innego nie byłbym w stanie uwierzyć. Jednocześnie z wieloma zasadami wspólnoty KK się nie zgadzam (antykoncepcja, edukacja seksualna etc.). Więc tkwię w zawieszeniu jako wierzący, który gotowy jest na to, że albo po śmierci nie ma nic, albo czeka mnie potępienie, bo nie jestem w stanie żyć zgodnie z zaleceniami Boga, który dla mnie też jest postacią sprzeczną... W "Od zwierząt do bogów" Harariego przeczytałem, że religia jest częścią człowieka. Stworzył ją by jednoczyć większe rzesze ludzi, i ta myśl rezonuje we mnie. Że religia jest pewnego rodzaju kłamstwem, wpisanym we mnie dla mojego dobra, z którym to krytyczne JA nie jest w stanie się zgodzić. A więc nie jestem w stanie się zgodzić z samym sobą i żyje "w rozkroku". Niby to tylko wykop, ale może ktoś będzie chciał się podzielić przemyśleniami na ten temat. #gorzkiezale #religia #filozofia
  • 13
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@FearFactory: nie ma sposobu na oświecenie. Jeśli zrozumiesz czym jest jedność w sensie wszystkiego co jest było i zawsze będzie i będziesz potrafił żyć wg tego co zrozumiałeś, to podążasz drogą oświecenia, a jego ostateczną formę pewnie osiągniesz po śmierci. Mi akurat wiara pomaga i uważam ze to wyłącznie dogmat 21 wieku, że wiara to zło. Trzeba umieć korzystać z wiary jak z pewno rodziaju platformy, systemu operacyjnego, który może być
Bardzo polecam psylocybine i inne pochodne DMT do tego typu eksploracji.


@Basic:

Tylko gdzie to dostać?
Grzybki?

Sam harris mówił, że po LSD lub DMT można mieć źle jazdy i pogorszyć swoją sytuację psychiczną. DMT ma taką zaletę że działa podobno tylko kilka minut (które mogą wydawać się jak wieczność), a LSD mocniej trzyma.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@miedzywymiarowy_szympans: w necie mozesz kupić legalne growkity. Po grzybach przy zachowaniu reguł set&setting nie masz prawa doświadczyć badtripów. Choć uważam że np doświadczenia bliskie śmierci lub np. doświadczenie strachu przed śmiercią po grzybach nie jest badtripem tylko zaaaajeeeebiście ważnym doświadczeniem. Generalnie 99% procent tego co mówią w mediach o DMT itp to kłamstwo.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Basic: Podoba mi się ta idea, ale czuję lęk przed używkami innymi niż te "popularne". Bałbym się uzależnienia i skutków ubocznych, ale w bezpiecznych warunkach dałoby mi to na pewno sporo odpowiedzi. Tylko nie wiem czy by mi się spodobały.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@FearFactory: psylocybina itp. to nie jest używka, tylko lekarstwo a samo DMT, które jest uwalniane dzięki np grzybom czy ayahuasce to naturalny zwiazek chemiczny produkowany przez mózg a dokładnie szyszynke. Ja lubię myśleć o tym jak o pewnego rodzaju statku kosmicznym dla świadomości, ktorym podrózujesz do wnętrzna siebie.