Wpis z mikrobloga

@fordern: Oglądałem F1 prawie od początku jego kariery i dla mnie zawsze był średniakiem/ogórem. Dlatego zawsze dziwiło mnie to, że uważa się go za jakiś wielki, niespełniony talent. I jako dowód zawsze przywoływana jest ta jego walka w USA z Senną. Jak widać walka z Senną była możliwa dlatego, że jego bolid wyprzedzał o kilka lat swoje czasy.
Chociaż to chyba uniwersalne zjawisko w F1 - w dobrym bolidzie każdy jest
@fordern: @snieznykoczkodan: panowie, ale oddzielmy młodego Jean'a w Tyrrellu od post-maranellowskiego Alesiego, który kompromitował się w Sauberze, czy Benettonie. Ten hajp wziął się z tego, że bardzo wyraźnie pokonywał Nakajimę a w czołówce jeździł bez kompleksów. Gdy śmigał w czubie jego początki komentowano jako wejście smoka, które można porównać z bardziej współczesnymi początkami Nico Rosberga, Vettela, Kobayashiego czy nawet Maxa. Legendę podniósł jeszcze bardziej etap z Ferrari bo Jean miał
@barystoteles: serio, pamiętam prawie całą jego karierę, on był dokładnie taki jak ówczesne ferrari: dużo gadania, dużo niezrozumiałego hajpu a wyniki słabe. Nie przypominam sobie, aby w Ferrari dokonał kiedykolwiek czegoś spektakularnego, ponad poziom maszyny, a dalsze etapy kariery moim zdaniem udowodniły, że był średniakiem. Na dzisiejsze to wg. mnie bardziej Hulk (który też był obiecujący) niż Max.
Chociaż podobno super-miły gość poza torem.

Ostatnio też sporting director z Renault o