Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Bubaqq: zależy jakiego typu jest konkurs. Tam gdzie trzeba znaleźć coś wygranego pod kluczykiem czy kapslem, to różnego rodzaju drobnicę wygrywałem masę razy. Tam gdzie trzeba wysyłać kody i wygrywa ten, kto wyśle ich najwięcej (a sporo konkursów z kodami na tym polega), to są osoby specjalizujące się w tym, które inwestują nawet po kilkadziesiąt tysięcy zł na puszki z napojem, torebki z chipsami czy cokolwiek gdzie te kody się znajdują
@Kaczorra w żadnym wypadku nie narzekam, że nic nie wygrywam. Po prostu nie wysyłam tych wszystkich kodów, pytam z czystej ciekawości. Bo umówmy się, że 1000 zł w porównaniu do powiedzmy tego mustanga z puszki to jest niewielka nagroda (ale fajnie, że wygrałeś). Chodziło mi w głównej mierze o właśnie auta, czy większe kwoty rzędu 25000 zł i więcej. Bo sam kiedyś wygrałem 10 lub 20 zł w lay's jak była ta
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Bubaqq: bardzo, bardzo dawno temu niedaleko mnie mieszkali bracia, którzy wygrali w RMFie chyba 4 samochody. Jeździli tymi żółtymi krypami przez kilkanaście lat ( ͡° ͜ʖ ͡°). Niestety nowszych przypadków chyba nie znam.
Dodam tylko, że wszystkie tego typu konkursy są organizowane w świetle prawa, zgodnie z przepisami i po uzyskaniu odpowiednich zezwoleń, a po ich zakończeniu chyba jeszcze dodatkowo kontrolowane przez odpowiednie urzędy (kiedyś zajmowała się
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Bubaqq:
No to tak - w wieku 8 lat za zgodą mamy wysłałem jakiegoś SMS z gazety teletydzień i wygrałem całkiem spory zestaw gadżetów z jakiegoś filmu. Była tam gra komputerowa, płyta z muzyką, parasol (xD), budzik który wibrował jak dzwonił, zegarek na rękę i koszulka - niestety wtedy na mnie za duża.

Jakieś 2 lata temu z żółtej herbaty Lipton siostra wygrała słuchawki warte około 150zł

Dziadek w markecie budowlanym
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Salomonthekrol: i takie bzdury potem ludzie czytają i powtarzają. Nie żadna siostra, tylko znajoma byłej wiceminister finansów, a znajoma w taki sposób, że kilka lat wcześniej pracowały gdzieś razem (bodajże w kolegium nauczycielskim, na pewno nie w rządzie). Szansa na to, że wygra jakiś znajomy kogoś z rządu, jest taka sama jak dla każdego innego człowieka. Żadnej afery tam nie było, oprócz tego co wymyśliły sobie brukowce.