Wpis z mikrobloga

Ale akcja. Różowa wybierała sobie na #studbaza angielski jako język obcy. Do wyboru były jeszcze inne m.in. niemiecki, ale było mało chętnych i uczelnia posortowała studentów i połowę zostawiła na angielskim, a resztę dała na niemiecki. Większość osób nie wiedziała nic o tym języku i wszyscy liczyli, że będą uczeni podstaw. Jednak trafiła im się straszna wariatka, która stwierdziła, że ma ich przygotować na egzamin na poziomie B2 więc zaczną od takiego poziomu i nikomu się nie uda od niej uciec, bo załatwiła to już z dziekanem. Na pierwszych zajęciach baba krzyczała po niemiecku do wszystkich i jak ktoś nie rozumiał to po prostu krzyczała głośniej i wolniej tak jakby miało coś to zmienić. Różowa znalazła kogoś chętnego na zamianę z grupy "angielskiej" i chciała mimo spróbować ale wypadł COVID i pozamykali uczelnie.

Od tamtej pory zajęcia z niemieckiego wyglądały tak, że baba pisała losowym osobom maile gdzie wysyłała randomowe stronki do nauki niemieckiego lub wymyślała jakieś prace do napisania. Każdej osobie wysłała co innego i nie wiadomo było co tak naprawdę trzeba zrobić. Mimo, że uczelnia zalecała stosowanie Teamsów ona zasłaniała się problemami technicznymi i operowała tylko mailami. Kiedy ktoś jej wysłał pytanie co mają tak naprawdę robić odpisywała pół po niemiecku, pół po polsku (z błędami ortograficznymi xD) z nową listą zadań, nie odpowiadajac na pytania.

No i tak to wszystko wyglądało aż do teraz. Kobieta stwierdziła, że zaliczenie będzie odbywać się ustnie na Teamsach (po roku opanowała tę technologię). Przekładała termin kilka razy, części osób zaczęła z dupy wpisywać oceny. Kompletny chaos, zero kontaktu z nią. Termin ustalono dziś na 11. Co pół godziny (aż do wieczora) odpowiadać miała kolejna osoba. Na spotkanie weszła pierwsza z dziewczyn. Reszta czekała z informacją co i jak. Mija 10 minut. Potem 15. W końcu ta dziewczyna pisze, że baba zrobiła sobie już na starcie przerwę. Minęło znowu trochę czasu i ta sama dziewczyna prosi żeby reszta grupy też dołączyła na spotkanie bo baba wpadła w jakąś furię i wyzywa ją od "#!$%@?" xDDDD

No i cała grupa weszła. I teraz zamiast zająć się odpytywaniem to baba macha jak porąbana łapami i prawi jakieś filozofie. Jak dla mnie to zachowuje się trochę jak Goha od #danielmagical i #patostreamy Cieszy się jak głupia, że egzamin z B2 też będzie ustnie u niej. I dopiero teraz próbuje czegokolwiek uczyć xD

Mam nadzieję, że grupa się zbierze i zgłoszą to gdzieś wyżej bo to już dawno przekroczyło granice dobrego smaku.

#studia #studbaza ##!$%@? #niemiecki #heheszki #toniepasta
  • 12
@Lutonn: Nie to nie pasta. Prawdziwa historia z polskiej uczelni wyższej. I to niejedna, którą mógłbym opowiedzieć ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ja miałem niemiecki w gimnazjum i liceum. W gimnazjum babka coś z nami robiła, ale nie potrafiła jakoś zainteresować tym językiem. W liceum zaczynałem od początku i bardzo dobrze wspominam te zajęcia. Dużo się z nich nauczyłem chociaż po tych już ponad 10 latach zdążyłem większość
@sawapawa: Zrobili kilka nagrań ale kobieta się uspokoiła, chociaż z niektórymi wchodziła w jakieś kłótnie xD Ja bym jednak był bardziej ostrożny i nie wrzucał tego do YT.
@RHarryH: Ja niemiecki miałem od gimbazy (czy tam późnej podbazy) to miałem z babką z którą nie robiłem nic. Śmieszkowaliśmy, oglądaliśmy sobie filmy (polskie ofc) i w ogóle nic nie było. W technikum za to miałem już babeczkę która uczyła ale od pewnego poziomu (a2-b1 bym stawiał) to kompletnie bez podstaw to w sumie nic się nie nauczyłem ale warunki były. Nauka polegała na zzz nauczyć się jakiejś strony słówek parę
@Lutonn: Mi niemiecki się podoba bo wydaje się mieć bardziej logiczne reguły niż angielski. Może jest to spowodowane tym, że podobnie jak polski posiada jawne przypadki czy końcówki czasowników. Ale z drugiej strony budowa liczby mnogiej wydaje się bardzo nieregularna i dużo trzeba zapamiętywać np. rodzajników.