Wpis z mikrobloga

Połowa lat 90tych ubiegłego wieku to żniwo seryjnych morderców. Policji trudno było wszystkich chwytać, a ci naśladowali wzajemnie swoje czyny. Jednym z najbrutalniejszych przestępców tamtego okresu był niepozorny, młody człowiek – Mariusz Sowiński. To on odpowiadał za liczne zabójstwa, akty zoofilii i nekrofilii.

Wystarczyło kilka butelek alkoholu
Pani Zofia była spokojną, 63-letnią mieszkanką drewnianego domku w Stefankowicach. Mieszkańcy ją lubili, a sama była osobą bardzo religijną. Do tego stopnia, że w swoim mieszkaniu organizowała lekcje religii. Tam poznała Mariusza Sowińskiego – nieobecnego, skrytego introwertyka, bez przyjaciół, zacięcia do nauki i pasji.

Jak powiadają podczas przesłuchań znajomi, Sowiński nie był lubiany. Miał pseudonim Niemowa, bo ciężko było usłyszeć z jego ust jakieś ciekawe zdanie. Wychowywała go matka, ale nie było jej łatwo. Mały Mariusz ledwo przechodził z klasy do klasy.

9 października 1994 roku Wampir ze Stefankowic opijał pierwszą pracę. Nic szczególnego – 18-latek zaczął zarabiać w składzie buraczanym na terenie wsi. Kompletnie pijany, wszedł do drewnianego domu Zofii K. Jak stwierdzi prokurator i biegły – był pod wpływem silnych bodźców seksualnych. Kobieta otworzyła mu, bo przecież się znali. Sowiński zaczął ją dusić, aż ta straciła przytomność i stała się sina. Nie puszczał. Ciągnąc za szyję dowlókł zwłoki na wersalkę, rozebrał i brutalnie zgwałcił. Po wszystkim wyrzucił ciało kobiety do studni. Ciało znaleziono już następnego dnia, ale Wampir ze Stefankowic nie miał zamiaru chować się ze strachu.

Policjanci mylnie aresztowali w sprawie Kazimierza P. Ten przyznał się do zbrodni (najpewniej pod naciskiem), jednak nie był w stanie wskazać szczegółów morderstwa. Sąd uniewinnił go, jednak mężczyzna przesiedział w więzieniu 19 miesięcy. W tym czasie Mariusz Sowiński miał już na koncie kolejne morderstwo…

7 kilometrów nieszczęścia
26 listopada 1995 roku, czyli ponad rok po zabójstwie Zofii K., Sowiński uczestniczył w alkoholowej libacji w Teratynie. Miejscowość ta znajduje się 7 kilometrów od jego rodzinnych Stefankowic. Wampir zdecydował się wrócić do domu pieszo. Przechodząc przez Kułakowice, naszła go ochota na seks. Silne żądze spotęgował alkohol. W pobliżu Sowiński dostrzegł światło, w należącym do 80-letniej Antoniny E. budynku mieszkalnym. Podszedł do domu i zapukał w okno. Kobieta nie usłyszała odpowiedzi na pytanie „kto tam?” i ze strachu uciekła na strych. Bardzo możliwe, że pamiętała jeszcze o brutalnym zabójstwie Zofii K.

Sowiński wyłamał okno i dopadł 80-latkę. Choć ta wzywała pomocy przez okno, zwyrodnialec dopadł kobietę i zaczął ją dusić. Łamał jej żebra kolanami i dwa razy zgwałcił, gdy była nieprzytomna. Aby zataić ślady, podpalił dom i uciekł. Wycieńczona do granic możliwości kobieta zeszła jeszcze na dół, jednak kres i tak ją dopadł. Mimo szybkiej reakcji sąsiadów, straży pożarnej i pogotowia, Antonina E. zmarła po siedmiu dniach pobytu w szpitalu. Śledczy ustalili, że staruszka zmarła z powodu zapalenia płuc, które wdarło się przez połamane żebra. Przed śmiercią kobieta nie chciała mówić o gwałcie, twierdziła, że napadło ją dwóch mężczyzn, chcących ją okraść. Ślady przemocy seksualnej były jednak bardzo widoczne. Na Stefankowice padł blady strach…

Pobił, dusił, zgwałcił i zabił

Choć czujność mieszkańców okolicznych miejscowości się wzmagała, to 5 sierpnia 1996 roku Sowiński zaatakował kolejny raz. Wracając z pobliskiego Hrubieszowa zajechał na pobliskie działki, bo zachciało mu się pić. Jak wynika z jego zeznań, kątem oka dostrzegł 36-letnią Wiesławę Ł. Kobieta była matką dwójki dzieci. Dla Sowińskiego, (który najpewniej nie zdawał sobie z tego sprawy) nie było jednak bariery. Poczekał na odpowiedni moment i zaatakował ofiarę. Zeznał on, że młoda, pracująca kobieta bardzo go podnieciła – chciałem się z nią kochać – opowiadał śledczym.

Sowiński dusił Wiesławę drutem. Młoda kobieta była silniejsza od zabitych wcześniej staruszek, więc ten musiał bić ją pięściami po twarzy. Gdy straciła przytomność, zabrał ją na sąsiednią działkę, rozebrał i dwukrotnie zgwałcił. „Dzieła” dokończył scyzorykiem, który wbił jej prosto w serce. Po wszystkim wepchnął ciało kobiety na druty, zabrał jej zegarek i wrócił rowerem do domu…

Seryjny morderca jest wśród nas!
Mieszkańcy zaczęli bardzo naciskać na organy ścigania. Było pewne, że wśród nich grasuje seryjny morderca. Panika w Stefankowicach i okolicach sięgnęła zenitu. Kobiety bały się wychodzić z domu, a po zmroku trudno było o żywą duszę. Policjanci błyskawicznie aresztowali podejrzanego. To 56-letni rencista, Kazimierz U., działkowiec. Nigdy nie przyznał się do zbrodni. Co więcej, ani badania DNA, ani ślady butów nie wskazywały na mężczyznę. Obciążały go tylko psy tropiące, które wskazywały na zapach rencisty na ubraniu Wiesławy Ł. Presja była jednak tak ogromna, że 56-latek usłyszał zarzuty. Mieszkańcy odetchnęli. Na krótko…

Prokuratura zaczęła zadawać policjantom niewygodne pytania. Bardzo możliwe, że doszło do spreparowania dowodów. Po pół roku Kazimierz U. wyszedł z aresztu, ale musiał wyjechać z Hrubieszowa. Ludzie nadal się go bali, wytykali go, wyzywali. Organy zniszczyły życie niewinnego człowieka. W tym czasie Sowiński czekał na kolejną, ostatnią zbrodnię.

Poborowy- zoofil
Wampir ze Stefankowic trafił do poborowej jednostki MSWiA w Sanoku. Podczas służby i na przepustkach nie mordował kobiet – znęcał się nad zwierzętami. Jak wykazało śledztwo, nie był to jego „pierwszy raz”. W dzieciństwie gwałcił kury, które należały do jego rodziców. Szybko zauważył, że podniecało go jak kura zdycha po agresywnym kontakcie seksualnym. Żeby zaspokoić swoje żądze, zaczął mordować je przed stosunkiem.

Małe kury mu nie starczały. Sowiński kopulował z krowami i klaczami. Jego popęd przez lata nie minął. Wracając z przepustki zatrzymał się na pobliskim polu, wyciągnął łańcuch z ziemi, zabrał w las i zamordował zwierzę. Zarzucił łańcuch przez gałąź i ciągnął tak długo, aż przestraszona krowa się udusiła. Po wszystkim ją zgwałcił. Zauważyli to mieszkańcy, którzy zdali sobie sprawę z jego „preferencji”. Ani policja, ani tamtejsza społeczność nie zareagowała na to poważnie. Zaczęto się śmiać z Sowińskiego.

Do czasu. 31 sierpnia 1997 roku w Stefankowicach odbywały się dożynki, w których uczestniczył również wypuszczony na przepustkę Mariusz Sowiński. Mężczyzna do nocy spożywał alkohol. W drodze powrotnej odezwały się żądze (zeznał, że alkohol bardzo potęgował jego ochotę na seks) i zaczął szukać kolejnej ofiary. Znalazł – niewidomą, 63-letnią Genowefę S. Historia zatoczyła koło, bo 3-lata wcześniej zgwałcił on kobietę, jednak śledztwo z powodu braku dowodów zostało umorzone.

Zwyrodnialec wykorzystał ślepotę kobiety. Zadusił ją kablem od radia. Akta sprawy wskazują, że to najbrutalniejsza ze wszystkich jego zbrodni. Bił kobietę pięściami i nogami, łamał żebra, a gdy ta straciła przytomność – dwa razy ją zgwałcił. W zeznaniach powie potem, że się z nią „kochał”.

To było już za wiele. Po gruntownym przesłuchaniu wszystkich uczestników imprezy, policja 4 września zatrzymała Sowińskiego. W Zamościu postawiono mu zarzut zabójstwa i zgwałcenia Genowefy S.

Trudne dzieciństwo, trudniejsze śledztwo
Mężczyzna opowiedział śledczym ze szczegółami o wszystkich zbrodniach. Od razu przyznał się do zarzutów. Opowiedział też o swoim dzieciństwie. Jako 10-latek był świadkiem samobójstwa swojego brata. Czuł popędy seksualne do zwierząt i ludzi od małego dziecka. Podkreślał, że nie mógł nad nimi zapanować. Śledczy uznali jednak, że był w pełni świadomy w czasie popełnianych zbrodni.

Nigdy nie okazał skruchy, a w czasie procesu sądowego odwołał zeznania. Uważał, że jest niewinny, a przyznał się dla sławy. W trakcie procesu ojciec jednej z ofiar, Wiesławy Ł uderzył go siekierą w łopatkę – choć trafił za to do aresztu, to społeczne protesty i interwencje polityczne sprawiły, że śledztwo w tej sprawie zostały umorzone. Rany w ciele Sowińskiego nie były głębokie, sąd musiał jednak zawiesić postępowanie.

Wszystko o jego osobowości mówi opinia biegłych.
– Ma przeciętny iloraz inteligencji, #!$%@? go mała pewność siebie, woli trzymać się na uboczu, stara się unikać konfliktów, dlatego raczej ulega innym, jest nieśmiały i mało spontaniczny. […] Dominującym zachowaniem seksualnym podejrzanego stał się sadyzm. Zadawanie cierpień ofiarom (kobietom lub zwierzętom) ulegało stopniowej transformacji i ostatecznie stało się nie mniej ważne, a w istocie ważniejsze od samego współżycia. Duszenie kobiet i zwierząt było początkowo dokonywane głównie w celu obezwładnienia ofiar. Jednak z czasem na skutek wyuczenia, zachowania agresywne stały się elementem koniecznym praktyk seksualnych (bodźcem seksualnym). Dewiacja […] nie jest schorzeniem psychicznym, tylko zaburzeniem preferencji seksualnej (parafilią) – pisali specjaliści z zakresu seksuologii i psychiatrii.

Mimo odwołania zeznań, dowody były tak mocne, że Mariusz Sowiński został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności, a o wcześniejsze wyjście może ubiegać się dopiero w 2047 roku. Aktualnie wiadomo, że gdyby nie presja, chęć szybkiego zakończenia sprawy i niedbalstwo, policja dawno mogła złapać Wampira.

Po wszystkim Sowiński trafił do odizolowanej celi, gdzie kończył kursy i prosił Aleksandra Kwaśniewskiego, Lecha Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego o ułaskawienie. Wnioski zostały jednak odrzucone już na etapie sądowym. W uzasadnieniu podkreślał, że podczas zbrodni doznawał objawień Trójcy Świętej i Matki Boskiej.

Aktualnie znany jest z pozwów sądowych. Pozywał już ojca Wiesławy Ł., policjantów, prokuratora, mieszkańców Stefankowic, a najgłośniejszy proces odbył się przeciwko Radiu Lublin. Sowiński poczuł się urażony pseudonimem Wampir, użytym podczas jednej z audycji radia. Chciał 500 000 złotych odszkodowania. Sąd odrzucił jego roszczenia. I choć rzeczywiście – jak podkreślał we wniosku sądowym – nie pił krwi swoich ofiar, to zbrodnie Mariusza Sowińskiego świetnie wpisują się w nadany mu pseudonim.

Autor tekstu: Pan Marcin Lewicki.

#polska #mordercy #czytajzwykopem #historia #przegryw #przestepczosc #morderstwo #patologiazewsi #krowapill #kryminalne
L.....n - Połowa lat 90tych ubiegłego wieku to żniwo seryjnych morderców. Policji tru...

źródło: comment_1614808263Sy8R7ATRv2cwWJd2WuYlNa.jpg

Pobierz
  • 2
“[...]prosil Aleksandra Kwasniewskiego, Lecha Kaczynskiego i Bronislawa Komorowskiego o ulaskawienie”. Dobrze, ze lista nazwisk na nich sie skonczyla. Gdyby pisal do Dudy to historia pokazuje, ze by podpisal taka prosbe z przyzwyczajenia :D