Wpis z mikrobloga

Wydaje się roztropnie rozważać adaptację płynącego czasu względem biegnących treningów.

Obecnie mniej więcej całość płynie rytmem naszoplanetarnym jakkolwiek trenując przykładowo planetą Mars doba wydłuża się o około 40 minut a rok o około 320 dni przez co powoli zaczyna zmieniać się proporcja wobec wielu aspektów, ilości planowanych posiłków dziennie, ilości dziennych treningów, rocznych planów treningowych, gdzie ilość planetarnych lat, które będą zasięgiem zmniejszy się. Dodatkowo porównywanie czasowe wykonanego treningu czy doświadczenia przestanie być możliwe pomiędzy zawodnikami trenującymi planetami posiadającymi różne czasy.

Przez co zastanawia wobec strategii opracowania metod standaryzacji wobec miary czasy dla celów treningowo-dietetycznych oraz porównawczych, odrębnych wobec rytmu dziennego, rocznego bądź dowolnego, planety, stacji, statku kosmicznego oraz relatywnej prędkości, z którą obecnie podróżujemy. Umożliwiając uniknięcie zastanowienia kiedy ktoś mówi, że trenuje 2 marsjańskie lata, ktoś inny 3 innaplaneta lata, ktoś inny że trzyma dietę już 19 dni jakiejśjeszcze innej planety a jeszcze ktoś inny trzyma dietę 20 dni jakiegoś dziwnego lokalnego czasu statku między planetarnego, którym podróżował ostatnie 2 miesiące, przez co ostatecznie każdy owy podany czas jest pozbawiony więzi oraz proporcji między sobą.

Dotyczy to również przypadków, kiedy ktoś podróżował prędkością umożliwiającą relatywne spowolnienie upływu czasu względem na przykład naszego czasu, przez co kilka lat treningów owego zawodnika dla nas trwało kilkadziesiąt na przykład.

Zastanawia wobec strategii opracowania owego uniwersalnego międzyplanetarnego bądź międzygalaktycznego czasu treningowego.

#mikrokoksy
  • 1