Wpis z mikrobloga

#100filmowchada

21/100 „Orgy is The new black”

Zdjęcie siedzącej na kanapie pornograficznej aktorki Piper Perri w otoczeniu kilku czarnoskórych mężczyzn już kilka lat temu stało się popularnym memem. Postaram się udowodnić, że za filmem stoi coś więcej niż śmieszny obrazek z internetu, a umieszczenie go w zaszczytnym kręgu awangardowego kina pornograficznego byłoby wręcz wskazane.

Słynny film studia Colette to utwór pełny nawiązań zarówno tych widocznych na pierwszy rzut oka, tak jak i tych ukrytych, które razem doskonale ukazują tragizm głównego bohatera. Przed seansem, wskazane jest dokładniejsze poznanie sylwetki Piper Perri. Niewielu zdaje sobie sprawę z osobistej tragedii która spotkała aktorkę w 2016 roku. Pod jej nieobecność 2-letni syn znajdujący się pod opieką partnera aktorki doznał zespołu dziecka potrząsanego i zmarł 5 dni później. To traumatyczne przeżycie bez wątpienia wpłynęło na dalsze życie aktorki.

Ktoś może jednak zauważyć, że omawiamy film powstał rok wcześniej, wiec czemu miałby mieć coś wspólnego z dalszym życiem aktorki? To niesamowity przykład przewidywania przyszłości w dziele kultury - czymś do czego odwoływano się już od czasów starożytnych.

Na największa uwagę zasługuje bez wątpienia kreacja głównej bohaterki. Jej zachowanie w stosunku do czarnoskórych filmowych partnerów wpisuje się idealnie w pojęcie „abjection” użyte przez Julię Kristeva na określenie wstrętu z powodu upokorzenia, jakiego człowiek doznaje w wyniku traumatycznych przeżyć. Mimo swojej zdecydowanie złej sytuacji, młoda kobieta nie próbuje się już nawet buntować. Nie jest zła na mężczyzn, którzy uprawiają z nią brutalny seks grupowy. Jest wściekła na to jak mogła doprowadzić do tej sytuacji i na to jak bardzo jest słaba w stosunku do swoich oprawców - traumatyczne wydarzenie doprowadza ją do utraty logicznego myślenia i obwiniania się za coś na co nie miała przecież żadnego wpływu.

Warto zwrócić również uwagę na średniowieczny motyw danse macabre również zauważalny w tym dziele. Wyuzdany grupowy seks to współczesna wersja alegorycznego tańca śmierci. Piper Perri jako młoda i atrakcyjna próbuje udowodnić, że ze śmiercią da się wygrać. Nie zdaje sobie jednak sprawy z ogromnej siły tego co uniknione i tego, że w obliczu śmierci każdy jest równy. Ostatnia scena będąca klasycznym przykładem bukkake, to pogodzenie się człowieka ze śmiercią. Piper nie jest już zła na to, że smierć pozbawi ją życia. Zaczyna zdawać sobie sprawę, że wszystko co ma swój początek musi mieć swój koniec, a śmierć nie jest kimś kto chce zrobić jej tylko na złość.

Ostatnim wartym uwagi motywem powiązanym z danse macabre jest praktycznie niezauważalna gumowa kaczka przepływająca w jednym momencie przez basen widoczny z okna domu. O ile czarnoskórzy mężczyźni symbolizują smierć, tak kaczka może stanowić symbol życia. Piper Perri podejmując walkę ze śmiercią, zapomina kompletnie o tym że jej życie dalej płynie, a przez bezsensowną walkę traci tylko swój czas.

Podsumowując, myślę, że „Orgy is The new black” nie jest jednym z tych lekkich filmów które z przyjemnością obejrzymy w gronie rodziny lub przyjaciół. To ciężkie w odbiorze, brutalne i zwyczajnie smutne dzieło obnażające reguły naszego świata. To film na który trzeba się psychicznie przygotować. Pomimo swojego depresyjnego charakteru to także film który może zmienić nasz sposob patrzenia na świat i który po prostu wypada znać.

#heheszki #pasta #ladnapani #film #pornopani #recenzja
Chad_Klaudiusz - #100filmowchada

21/100 „Orgy is The new black”


Zdjęcie siedz...

źródło: comment_161994732319fx54FruNvu3jhRm56F53.jpg

Pobierz
  • 10