Aktywne Wpisy
Atreyu +1715
Moja mama właśnie umarła
Ten wpis miał być prośbą o modlitwę o zdrowie, ale nie zdążyłem. Odeszła o 3 w nocy
Choroba nowotworowa. Pod koniec lutego trafiła do szpitala. Rak przez długi czas nie dawał żadnych objawów. Zaczęło się od zwykłego bólu brzucha. Później stan pogarszał się z dnia na dzień. Najpierw oddział chorób wewnętrznych, pod koniec opieki paliatywnej. Zrezygnowałem z pracy i wróciłem do kraju żeby z nią być, ostatnie dni
Ten wpis miał być prośbą o modlitwę o zdrowie, ale nie zdążyłem. Odeszła o 3 w nocy
Choroba nowotworowa. Pod koniec lutego trafiła do szpitala. Rak przez długi czas nie dawał żadnych objawów. Zaczęło się od zwykłego bólu brzucha. Później stan pogarszał się z dnia na dzień. Najpierw oddział chorób wewnętrznych, pod koniec opieki paliatywnej. Zrezygnowałem z pracy i wróciłem do kraju żeby z nią być, ostatnie dni
Co sądzicie o takim trzypunktowym planie geopolitycznym dla Polski?
1. Nie wtrącamy się więcej do spraw UKR-RUS, zawieszamy pomoc militarną dla Ukrainy pozostawiając tylko pomoc humanitarną, pozostajemy w NATO ale jednocześnie powoli normalizujemy stosunki z Rosją, mamy przysłowiowe dwie pieczenie na jednym ogniu
2. Organizujemy w Warszawie szczyt NATO-Rosja-Chiny, którego będziemy gospodarzem, a na którym zostaną poczynione starania o zaprowadzenie pokoju na Starym Kontynencie i powolną normalizację stosunków
3. Oświadczamy na piśmie,
1. Nie wtrącamy się więcej do spraw UKR-RUS, zawieszamy pomoc militarną dla Ukrainy pozostawiając tylko pomoc humanitarną, pozostajemy w NATO ale jednocześnie powoli normalizujemy stosunki z Rosją, mamy przysłowiowe dwie pieczenie na jednym ogniu
2. Organizujemy w Warszawie szczyt NATO-Rosja-Chiny, którego będziemy gospodarzem, a na którym zostaną poczynione starania o zaprowadzenie pokoju na Starym Kontynencie i powolną normalizację stosunków
3. Oświadczamy na piśmie,
Kategoryczny zakaz wchodzenia za stodołe dostałem po śmierci Jacusia. Upośledzony dzieciak sąsiada zza miedzy wpadł podobno do sławojki, znaleziono tylko w środku jacusiowego kaloszka. Od tego czasu to miejsce zdawało się nawiedzone. W środku nocy z oddali słychać było tajemnicze bulgoczenie, a kilka osób podobno widziało postać małego chłopca zgiętego w pół w niedwuznacznej pozycji zaraz przy wzgórzu.
Pewnego razu krowa babci zerwała się z łańcucha. Babcia znalazła ją pasącą się właśnie przy sławojce. Krowa trzy dni dawała zsiadłe mleko, a czwartego dnia zdechła.
Dziadek postanowił zrobić porządek ze sławojką, ale jak tylko zbliżył się do miejsca dostał nieziemskiej sraczki, tak że babcia jak tylko go zobaczyła to gacie kazała od razu wyrzucić. Podobno wielokrotnie próbował zniszczyć ten tajemniczy budynek bezskutecznie, bo za każdym razem kiszki odmawiały mu posłuszeństwa i musiał wrócić zhańbiony. Dnia pewnego wspólnie z innym sąsiadem zmienili strategie i stwierdzili, że drzwi do klopa zabija deskami, a teren ogrodzą. Pierwsza czynność udało im się dokonać, niestety nie wiele o mogę powiedzieć co dokładnie wtedy zaszło, bo dziadek do końca życia unikał tego tematu, a sąsiad niedługo później zmarł, podobno na raka jelita grubego.
Dziadkowie wyprowadzili się, a ja o sławojce zapomniałem, aż po wielu latach byłem na okolicznym wzgórzu i oglądając widoki przez lornetkę w oczy rzucił mi się ten przeklęty budynek. Może tylko to moje wrażenia, ale wydawało mi się, że jest on w idealnym stanie, tak jak pamiętałem za dziecka, przy czym deski, którym zabite były drzwi wyglądały na spróchniałe, a jedna nawet odpadła.
Wtedy też postanowiłem poczytać więcej na temat historii tego miejsca, zaczynając od głównego podejrzanego, czyli Jacusia. Niestety, ale ojciec krótko po śmierci syna powiesił się, a matka zmarła przy porodzie. W miejscowej parafii udało mi się znaleźć nazwisko matki chrzestnej, sędziwej już kobiety, która na szczęście żyła. Ta nie chciała rozmawiać o historii, ale udało mi się ją przekonać, że zrobi to dla bezpieczeństwa lokalnych osób, w końcu wszyscy muszą znać prawdę. Podobno Jacuś nie był pierwszą ofiarą sławojki, a w miejscowości już wcześniej zdarzaly się zniknięcia dzieci.
Zaciekawiony historią matki chrzestnej zacząłem poszukiwania historii tego miejsca, najpierw w kronikach gminnych, a następnie powiatowych. W 1876 tym terenem władał niemiecki gospodarz Ludwig van Huy, który podobno Huyem był nie tylko z nazwiska. Legenda głosi, że tak bardzo znęcał się nad lokalna ludnością, że Ci dokonali na nim samosądu, ciało pochowali na wzgórzu, a grób zalali szambem. Następnie chcąc upokorzyć jeszcze bardziej gospodarza zbudowali w tym miejscu sławojkę...
Napisałbym coś więcej, ale muszę kończy, bo mnie strasznie ciśnie do toalety...
#pasta #paranormalne #heheszki
Dzięki za info