Wpis z mikrobloga

Juz po pierwszej dawce Pfizera. Napisze mniej wiecej jak to wyglada.
W poniedzialek rano przyszedl SMS, ze moge sie zarejestrowac na szczepienie. Najblizsza placowka - mobilny punkt szczepien w kapliczce po drugiej stronie ulicy, drugi najblizszy w przechodni lekarskiej okolo 8 minut piechota. Wybralem mobilny. Niestety w mobilnym mieli tylko Pfizery, ale coz, wybralem slot 9:02-9:12. Na miejscu bylem o 8:59, przy wejsciu trzeba zdezynfekowac rece i facet pyta sie wszystkich czy ma sie jakies symptomy COVID. Majac symptomy nie wolno wejsc do budynku. Samo szczepienie to jakies 2 minuty podawania danych i kompletnie bezbolesny (cieniutka igla) zastrzyk. Dostaje sie zaswiadczenie i nastepnie trzeba odczekac 15 minut w poczekalni.
W punkcie jest 6 stanowisk, na kazdym pracuje 3 wolontariuszu - jeden wpisuje dane w komputer, drugi przygotowywuje zaszczyki i trzeci wolonariusz - chyba bardziej wykwalifikowani bo w koszulkach St Johns Ambulance - podaje zastrzyki. Dodatkowo jest facet na wejsciu pytajacy o symptomy, jeden wolontariusz na recepcji, dwoch wolonariuszy w poczekalni (przy okazji dezynfekujacych krzesla po kazdym siedzacym) oraz lekarz na wszelki wypadek.
W przeciagu 15 minut kiedy czekalem na wstrzas w poczekalni, naliczylem 23 zaszczepione osoby, a w momencie jak wychodzilem utworzyla juz sie kolejka na zewnatrz, okolo 8 osob.
Co do skutkow ubocznych, po samym zaszczyku lekkie odretwienie reki, a po okolo 15 minutach ociezalosc nog. Miejsce zastrzyku lekko boli. Druga para rok ciagle nie wyrosla, a szkoda.

#szczepienia #covid19 #uk
  • 10