Wpis z mikrobloga

Kiedys na koncert #dezerter tluklo sie 200 km pociagiem. Po koncercie spalo sie na drewnianych szczeblach lawki w poczekalni i pierwszym porannym skladem (z 5 przesiadkami) wracalo sie na chate. W przedziale jechali robotnicy do pobliskiej fabryki (Pracujesz dla fabryki. Fabryka żywi. I życie dla fabryki. Śmierć dla fabryki - #kult), niektorzy od razu zasypiali, niektorzy otwierali polowke pod ogoreczki. Roznie.
Wracalo sie zazwyczaj z kefirem/mlekiem i bulkami nabytymi w lokalnym sklepie o 7 rano (lub w tzw. restauracji na bardziej wypasionych dworcach). Najbardziej zajebista szame kupilem w 1991 roku na dworcu w #tczew (po koncercie Republiki w Gdansku) - 5 rano, dworcowa pizza krojona z jakiejs blachy - ale kurna ciasto z 5 cm, kilo sera, pieczarki i szynka w tym utopiona :-) No to bylo arcydzielo wowczas. Podano mi na kawalku tektury z zagietymi bokami i z taka wsiadlem do kibla EN57 w relacji do Inowroclawia. I jeszcze mozna bylo jarac, gdzie sie chce :-) Bo kanar spal w pierwszym skladzie i mial #!$%@? na wszystko.
Dezerter "Polska zlota mlodziez".
#90s #punk #muzyka #polskamuzyka #gimbynieznajo
  • 6
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@profumo: Kiedys, kiedys, mocno kiedys pokonujac droge na koncert Dezertera w Zielonej Gorze musielismy przejsc 25km piechota z kolezka bo akurat nikt nas nie chcial podwiezc :)