Wpis z mikrobloga

Mam taką jedną niezwykle uciążliwą sąsiadkę. Laska ładna, drobniutka, z miłą buzią, pogada że starszymi sąsiadami, języki obce zna bo czasem rozmawia w nich, chyba jest jakaś prawniczką, ale jest tak uciążliwa, że bym jej łeb urwała i w szyję napluła.

Jak się tylko sprowadziła, były problemy z głośną muzyką. Ale nie ze zza ściany słychać było "łup łup". Czułam, jakby mi ktoś grał koncert na balkonie. I w dodatku słuchała polskiego rege. Wizyta kilku innych sąsiadów rozwiązała sprawę.

W tym samym czasie zaczął się problem jej psa. Jej #!$%@? yorka miniaturki, który wyje przez kilka godzin, jak tylko jej obute w wysokie szpile stupki przekraczają próg mieszkania. Czasami staje pod balkonem i woła "nie płacz kochanie, mamusia zaraz wróci". Wiem, że nie tylko mi to przeszkadza, starszy sąsiad mieszkający nad nią bardzo się skarżył, ale ona się z nim zaprzyjaźniła, razem swoje yorki wyprowadzają i jest już git. Przefiez MOŻNA PRZYWYKNĄĆ. Czasami pies nie wyje - jak się dowiedziałam od niej, czasem podaje mu tabletki na uspokojenie, ale ONA NIC NIE MOZE ZROBIĆ Z TYM, on już tak ma. Aha. Dzięki, nie ma problemu, zainwestuję #!$%@? w stopery albo inny kundlozor1000.

Ale jest jedna rzecz, która doprowadza mnie do szewskiej pasji. Od której dostaję #!$%@?ów w oczach. Jej jaranie na balkonie. Nie wiem, co ona pali. Chyba coś, co cieć w fabryce Nevadów zeskrobuje z podeszwy, bo to tak niemiłosiernie capi. Do tego potrafi odpalać jednego od drugiego, gdy, tak tak, rozmawia n cały głos na balkonie. Czasem porusza nawet sprawy służbowe, stąd moje podejrzenie, że jest prawniczką. Potrafi pieprzyć godzinami, irytująco głośno się śmiać.

I nie widzi w tym żadnego problemu. Sprawa była dwukrotnie u administracji, był kontakt z właścicielem jej mieszkania, rozmawiałam z nią. I ona dalej to robi. Potrafi o 7 rano w niedzielę obudzić głośną rozmową i smrodem peta, po czym np zacząć odkurzać balkon. Tak, tak, o siódmej rano w niedzielę.

Właśnie jara chyba już trzeciego. A czuję, że jestem za cienka w uszach, żeby nasyłać na nią policję czy straż miejską. Przecież jak przyjadą, to już nie będzie pewnie palić. Albo jej pies już nie będzie ujadał.


#gorzkiezale #patologiazmiasta #patologiazewsi #zalesie
  • 1