Wpis z mikrobloga

Strach przed porażką.

Od mniej więcej 12 roku życia zdaje sobie sprawę, że mam specyficzną uciążliwą dolegliwość lub fobię. Jest to strach przed porażką, jednak nie jest on typowy. Co wyróżnia mój strach? To fakt, że jego natężenie zmienia się w zależności od skali skomplikowania wyzwania. Od zawsze miałem dobre wyniki, osiągałem sukcesy w dziedzinach bardziej specjalistycznych, w hobby też zwykle wchodziłem głębiej. Mogłem startować na olimpiadach naukowych i sportowych, bez większego stresu z ewentualnej porażki, jednak już zrobienie pierwszych zakupów w kasie bezobsługowej było dla mnie stresujące do poziomu pierwszej randki. Zrobienie gotowanego obiadu dla siebie jest dla mnie stresogenne do dziś, a gdy gotuje nie tylko dla siebie to muszę podchodzić do tego bardzo metodycznie, by było to w ogóle dla mnie wykonalne. Prezentacja w korpo nie stanowi nic wielkiego. Szukanie pracy i wysłanie CV doprowadza do zaburzeń snu, niebezpiecznej prokrastynacji i unikania tego pod tytułem "jutro", które dziwnie nie okazuje się jutrem faktycznym. Znów rozmowy i zadania rekrutacyjne nie stanowi sytuacji wybitnie stresogennej.

Jego możliwym źródłem jest bardzo wymagająca rodzicielka. Wiele wymagała i mało gdzie dawała mi szanse robić coś samodzielnie i pod jej okiem. Naturalnie, że silniej objawiało się to w zadaniach porządkowych, bo z lekcjami radziłem sobie samodzielnie. Przy pierwszych potknięciach, czy zrobieniu inaczej niż ona przerywała moje działania i sama się tym zajmowała, zwykle tłumacząc to brakiem czasu, którego rzeczywiście miała niewiele. Cios dla mnie bywał tym mocniejszy im prozaiczniejsze to były zajęcia. Sytuacja była na tyle toksyczna, że część typowych obowiązków domowych musiałem robić pod jej nieobecność, bo by mi je po prostu przerwała, a nie godziłem się na bycie biernym w domu. Z zrozumiałych powodów nie szarpałem się z nią, a moje uwagi zawsze zbywała.

Wpływ na mój komfort i możliwości był o wiele gorszy niż może się wydawać i realnie zaważyły na wielu sprawach. Sytuacja zaczęła się poprawiać gdy się wyprowadziłem, co zrobiłem od ręki po skończeniu liceum. Przez lata udało mi się wypracować trochę procedur, by minimalizować powstający stres, jednak on nie zniknął i raczej nie zniknie. Możliwe, że zawsze będę czuł dyskomfort z drobiazgów, choć niemal nikt obecnych mi bliskich i kumpli nawet niema o tym pojęcia.

Piszę to w ramach przestrogi, jeśli widzicie, że komuś coś nie idzie: dziecku, kumplowi, partnerowi to wytlumaczcie mu, pokażcie, ale dajcie mu popełniać błędy, by mógł się nauczyć. Jeśli będziecie notorycznie kogoś wyręczać może mieć co ja, ale możecie go też nauczyć wyuczonej bezradności, które okaże się jeszcze gorsza dla niego. To taki mój mały apel. Kto dotrwał to znośnego dzionka ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#motywacja #depresja #psychologia
Pobierz bzykacz - Strach przed porażką.

Od mniej więcej 12 roku życia zdaje sobie sprawę, ...
źródło: comment_1633500105cidhHElxO9R6nh669Kg5UY.jpg
  • 12
@bzykacz: w 100% się zgadzam. Ja miałam jeszcze taki problem, że mama wymagała ode mnie dobrych wyników, a jak było gorzej to musiałam wysłuchiwać narzekań czy nawet obelg w swoim kierunku. Jeżeli ktoś jest rodzicem - nie wyżywajcie sie na swoich dzieciach i dajcie im pracować w swoim tempie. Teraz wszystko mnie przeraża, boję się nowych miejsc, mam czasem blokadę, żeby ruszyć na przód, bo to co nam już znam. Tego
@LactoseFr33: Rozumiem, bo mialem/mam podobnie. Potem żyjąc samemu człowiek zderza się ze ścianą. Jedna z gorszych rzeczy to jest kiedy ktoś mocno podkreśla "ale to takie proste", "niema czym się stresować". Już całkowicie destrukcyjne dla pewności siebie jest "przecież wszyscy to robią", "każdy facet/kobieta muszą to mieć/robić", podświadomie w głowie pojawia się skoro wszyscy robią, a Ty masz trudność to jesteś jakiś gorszy od niemal wszystkich. To może nieźle torpedować i
@bzykacz: przyjmuję przestrogę. Miałem poniekąd podobną relację z matką co Ty, ale staram się kontrować to poprzez robienie rzeczy w bardzo #!$%@? sposób i akceptowanie tego.
Zrobiłem na przykład wpis z moją grą na basie
Nagranie to porażka, zupełnie złamałem zasady jakimi się kierowałem, dostałem przez to "zaledwie" trzy plusy. Nie powiem, jest słabo, ale mimo wszystko przebijając tę barierę poczułem się lepiej. Zrobiłem coś źle, ale zrobiłem. I trzy osoby
@Kaczkoman: @Zbiggie: W momencie gdy znam powod, mam procedury zaradcze i minimalizujace, dla otoczenia jestem wsparciem i nikt nawet nie zdaje sobie sprawy z mojej ulomnosci oraz wraz z czasem nastepuje regres, nie widzę co mogłaby wniesc do tego terapia? To nie moja specjalizacja, ale chyba przeprowadziłem na sobie skuteczna autoterapie, patrząc jaki mam progres. Nie mowie nie, ale nie widzę korzysci, jesli ktos, by mi opisal dzialanie procedury, ktora,