Aktywne Wpisy
tentin_quarantino +316
2023 nie zawodzi – gdyby ktoś mi 5 lat temu powiedział, że dziś Young Leosia będzie uciekać przed rakietami, bo Hamas zaatakował Izrael, to bym pomyślał że jest #!$%@? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#izrael #palestyna #youngleosia #wojna
#izrael #palestyna #youngleosia #wojna
Bogaty_grubas +111
Od mniej więcej 12 roku życia zdaje sobie sprawę, że mam specyficzną uciążliwą dolegliwość lub fobię. Jest to strach przed porażką, jednak nie jest on typowy. Co wyróżnia mój strach? To fakt, że jego natężenie zmienia się w zależności od skali skomplikowania wyzwania. Od zawsze miałem dobre wyniki, osiągałem sukcesy w dziedzinach bardziej specjalistycznych, w hobby też zwykle wchodziłem głębiej. Mogłem startować na olimpiadach naukowych i sportowych, bez większego stresu z ewentualnej porażki, jednak już zrobienie pierwszych zakupów w kasie bezobsługowej było dla mnie stresujące do poziomu pierwszej randki. Zrobienie gotowanego obiadu dla siebie jest dla mnie stresogenne do dziś, a gdy gotuje nie tylko dla siebie to muszę podchodzić do tego bardzo metodycznie, by było to w ogóle dla mnie wykonalne. Prezentacja w korpo nie stanowi nic wielkiego. Szukanie pracy i wysłanie CV doprowadza do zaburzeń snu, niebezpiecznej prokrastynacji i unikania tego pod tytułem "jutro", które dziwnie nie okazuje się jutrem faktycznym. Znów rozmowy i zadania rekrutacyjne nie stanowi sytuacji wybitnie stresogennej.
Jego możliwym źródłem jest bardzo wymagająca rodzicielka. Wiele wymagała i mało gdzie dawała mi szanse robić coś samodzielnie i pod jej okiem. Naturalnie, że silniej objawiało się to w zadaniach porządkowych, bo z lekcjami radziłem sobie samodzielnie. Przy pierwszych potknięciach, czy zrobieniu inaczej niż ona przerywała moje działania i sama się tym zajmowała, zwykle tłumacząc to brakiem czasu, którego rzeczywiście miała niewiele. Cios dla mnie bywał tym mocniejszy im prozaiczniejsze to były zajęcia. Sytuacja była na tyle toksyczna, że część typowych obowiązków domowych musiałem robić pod jej nieobecność, bo by mi je po prostu przerwała, a nie godziłem się na bycie biernym w domu. Z zrozumiałych powodów nie szarpałem się z nią, a moje uwagi zawsze zbywała.
Wpływ na mój komfort i możliwości był o wiele gorszy niż może się wydawać i realnie zaważyły na wielu sprawach. Sytuacja zaczęła się poprawiać gdy się wyprowadziłem, co zrobiłem od ręki po skończeniu liceum. Przez lata udało mi się wypracować trochę procedur, by minimalizować powstający stres, jednak on nie zniknął i raczej nie zniknie. Możliwe, że zawsze będę czuł dyskomfort z drobiazgów, choć niemal nikt obecnych mi bliskich i kumpli nawet niema o tym pojęcia.
Piszę to w ramach przestrogi, jeśli widzicie, że komuś coś nie idzie: dziecku, kumplowi, partnerowi to wytlumaczcie mu, pokażcie, ale dajcie mu popełniać błędy, by mógł się nauczyć. Jeśli będziecie notorycznie kogoś wyręczać może mieć co ja, ale możecie go też nauczyć wyuczonej bezradności, które okaże się jeszcze gorsza dla niego. To taki mój mały apel. Kto dotrwał to znośnego dzionka ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#motywacja #depresja #psychologia
Zrobiłem na przykład wpis z moją grą na basie
Nagranie to porażka, zupełnie złamałem zasady jakimi się kierowałem, dostałem przez to "zaledwie" trzy plusy. Nie powiem, jest słabo, ale mimo wszystko przebijając tę barierę poczułem się lepiej. Zrobiłem coś źle, ale zrobiłem. I trzy osoby