Wpis z mikrobloga

1954 + 1 = 1955

Tytuł: Artemis
Autor: Andy Weir
Gatunek: science fiction
ISBN: 9788328707283
Tłumacz: Radosław Madejski
Wydawnictwo: Akurat
Ocena: ★★★★

Pozostali klienci nie powiedzieli mi słowa na pożegnanie ani nawet nie spojrzeli w moją stronę. Boże, jak ja uwielbiam tę knajpę.


Nie będzie spojlerem, jeśli napiszę, że Artemis to miasto na księżycu. O tym czytelnik dowiaduje się już z map zamieszczonych na początku książki. Artemis oprócz tego, ze zlokalizowane jest dość nietypowo i charakteryzuje się dość nietypową urbanistyką, właśnie ze względu na tę lokalizację, to problemy ma podobne do większości dużych miast. Bo przecież to miasto stworzyli i zamieszkują przybyli z Ziemi ludzie, więc oprócz samych siebie, swojej wiedzy i technologii przywlekli też swoje problemy.

I właśnie w taki problem, zdawałoby się biznesowy, zostaje wplątana nasza bohaterka – Jasmine Bashara. Biznes jak to biznes – nie ma w nim miejsca na sentymenty, więc sprawa jaką się ona ma zająć też nie jest do końca czysta. A że, jak uczy nas wszelkiej maści twórczość zahaczająca choćby o sensację, a czasami i sama nawet rzeczywistość, tam gdzie w grę wchodzi wielki biznes i wielkie pieniądze, tam i zorganizowana przestępczość. Tyle tytułem wstępu.

Część science jest świetna. Dowiedziałem się kilku rzeczy, jak choćby o ciśnieniu, jakie stosuje się w statkach kosmicznych. Prawa fizyki mają swoje konsekwencje. W tej materii uwag nie mam, choć nie wiem, czy bardziej zaawansowane procesy opisane w Artemis to jeszcze science czy już fiction. Ale to nie podręcznik, to beletrystyka, więc czego nie wiedziałem i nie chciało mi się sprawdzać przyjąłem na wiarę, przynajmniej jako obowiązujące w wizji autora. Spójne, logiczne, wiarygodne. Nie musi być prawdziwe.

Podobały, a nawet bardzo podobały mi się niektóre koncepcje. Sama wizja miasta czy tło polityczno-ekonomiczne które sprawiło, że Artemis jest jakby kenijskim miastem. Świetny pomysł na lokalną, artemizjańską „walutę”.

Część fiction rozumiana jako historia jest kiepska jeśli nie bardzo kiepska. Niewiarygodne wprost umiejętności, wiedza i szczęście głównej bohaterki. Nieprzekonujące, szybkie, niczym nie umotywowane zmiany w zachowaniu postaci. Płytkie relacje między bohaterami, niesnaski i wzajemne napięcia utrzymujące się nawet w momencie kiedy wali się świat. Humor wciśnięty czasami na siłę, a większość żartów z obszaru poniżej pasa, dokładnie spomiędzy ud. A to, co mnie najbardziej rozbawiło, to nie żaden z dowcipów autora, ale tłumacz, który „friendship with benefits” przetłumaczył jako „przyjaźń z przywilejami”. Ładnie, choć moim zdaniem dość nietrafnie.

Sama Jasmine Bashara jest wysoko w klasyfikacji najbardziej irytujących mnie postaci. Pyskata, niestabilna, z podwójną moralnością. I jeszcze jej zachowanie w samej końcówce, które nijak mi do niej pasowało. Może ona miała taka być, może taki był pomysł autora. Jeśli tak, udało mu się to wyjątkowo dobrze. Tylko dla mnie to żadna zaleta, bo choć w takim wypadku założony cel osiągnął, to ja, jako czytelnik zastanawiam się po co sobie w ogóle go stawiał.

EDIT: A, zapomniałem dodać, że cześć scen jest napisana tak, jakby miały wyglądać dobrze w filmie akcji. I to chyba też jest minus. Niech się scenarzyści głowią jak coś sfilmować, nie autorzy. Tak uważam.

Wpis dodany za pomocą tego skryptu

#bookmeter
GeorgeStark - 1954 + 1 = 1955

Tytuł: Artemis
Autor: Andy Weir
Gatunek: science f...

źródło: comment_1634414397n2pYGSQZ4Cnst9PByIRCys.jpg

Pobierz
  • 3
Informacje nt. książki z tagu #bookmeter:

Średnia ocena z Wykopu: ★★★★★★ (5.6 / 10) (8 recenzji)
Następne podsumowanie tagu: 2021-11-01 12:00 tag z historią podsumowań »
Kategoria książki: fantasy, science fiction, horror
Liczba stron książki: 340
Gatunek książki: powieść

Ostatnie recenzje tej książki:
1\. 2021-04-12 - Użytkownik karkolomny_dziurkacz ocenił na: ★★★★★★ (6.0 / 10) - Wpis »
2\. 2021-02-06 - Użytkownik qmox ocenił
@George_Stark: Niedługo dokończę Hail Mary. Autor co prawda o wiele mocniej poszedł w przyszłościowe sci-fi niż w przypadku Marsjanina, ale nadal stara się zachować prawa fizyki. Co bardzo mi się podoba niż w przypadku innych książek, gdzie jest jakaś technologia z kosmosu.
@Chrystus: Tak, to racja. świetne u tego autora jest właśnie to, że wychodzi od praw fizyki, które powodują problemy, a nie od problemów, których rozwiązanie wymaga jakichś niesamowitych fikołków. Choć te fikołki nieraz się sprawdzały, jak wynika z mojej dość skromnej wiedzy.