Wpis z mikrobloga

tytuł: **Wiedźmin (Wiedźmin)
liczba odc.: 13 (13/sezon)
czas trwania odc.: ~50 min
sezony: 1
gatunek: Fantasy, Przygodowy
kraj produkcji: Polska
platforma: TVP, Ale kino
data premiery: 22.09.2002
#serialezkr

Wpis nie zawiera spoilerów

Nadchodząca premiera nowego sezonu Wiedźmina od netflix, zrodziła w mojej głowie chęć jeszcze przed publikacją nowych odcinków do zrealizowania w końcu mojego postanowienia, obejrzenia w całości polskiego serialu o tym samym tytule. To już w pewien sposób kultowe dzieło polskiej kinematografii udało mi się obejrzeć w całości jeszcze gdzieś w pierwszych latach trwającego wieku. Serial wtedy wywarł na mnie pozytywne wrażenie, a Michał Żebrowski w roli Geralta bardzo mi się spodobał, bo wyglądał na ekranie po prostu kozacko. Po latach udało mi się wrócić jeszcze do filmu, który był właściwie skompresowanym zlepkiem z epizodów serialu i wciąż widziałem pewne plusy tego dzieła filmowego, ale ewidentnie film jako całość oglądało się mi nie najlepiej. Zawsze jednak miałem ochotę jeszcze kiedyś obejrzeć cały serial, szczególnie kiedy o Wiedźminie znowu zrobiło się głośno za sprawą gier a szczególnie gdy zapowiedziano pracę nad serialem, ale zawsze coś sprawiało, że albo znajdowałem coś nowszego do oglądania, albo przerywałem oglądanie po kilku epizodach, a później zapominałem o tym serialu. Teraz w końcu udało mi się go obejrzeć.

Na mocy prawa niespodzianki, chłopiec o imieniu Geralt, zostaje zabrany rodzicom i przewieziony do Kaer Morhen będącego szkołą Wiedźminów. Tam zostaje poddany mutacjom, wyszkolony i przekształcony w Wiedźmina. Wyrusza w podróż po kontynencie, by zabijać potwory i odkryć swoje przeznaczenie.

Każdego fana książkowego Wiedźmina, już od pierwszych minut serialu, zbulwersuje pomysł scenarzystów, by w znacznym stopniu rozbudować historię Kaer Morhen i Wiedźminów. W tej kwestii scenarzyści nie mając oparcia w tekstach Sapkowskiego, sami postanowili opowiedzieć i rozbudować historię z okresu młodości i szkolenia Geralta w wiedźmińskiej warowni. Kiedyś, jeszcze przed przeczytaniem całej sagi, trafiłem na komiks Wiedźmin, dlatego trochę rozumiem, że pod jego wpływem twórcy serialu bardzo chcieli pokazać to, czego Sapkowski nie napisał i jeśli chodzi o fabułę serialu to właśnie do tego wątku mam największe uwagi, o które zmiany zostały w niej poczynione przez nadpisanie wątków, bez których serial byłby po prostu lepszy, wątków, które Sapkowski moim zdaniem poprowadził lepiej.

Pierwszy epizod serialu opowiada o dzieciństwie Geralta, jego przemianach i próbie, jakiej został poddany. Sam odcinek sam w sobie ogląda się całkiem dobrze, bo młody aktor gra w nim w miarę dobrze, historia młodego Geralta jest może nie porywająca, ale interesująca, tylko mocne zmiany względem książek i mniejsze i większe głupotki trochę bolą w oczy. W jakiś sposób scenarzyści Wiedźmina wymyślili, że Vesemir nie będzie typowym wiedźminem, tylko zgrzybiałym druidem przewodzącym Wiedźminom. Jest to coś, na co można by przymknąć oko, gdyby nie bezimienny wiedźmin, który przywiózł Geralta do Kaer Morhen i właściwie opiekował się nim przez cały czas i po obejrzeniu tego epizodu zdawałem sobie pytanie, dlaczego właściwie twórcy serialu nie zrobili z tego wiedźmina Vesemira, tym bardziej że ten poczciwy wiedźmin był bezimienny i właściwie idealnie nadawał się na tego „przybranego ojca" Geralta.

Największym chyba takim irytującym wątkiem pierwszych dwóch epizodów i rezonującym na kolejne późniejsze, jest wątek Wiedźminów- renegatów. Nie pamiętam już dokładnie komiksów, ale nie przypominam sobie, by w nich było coś o renegatach, więc jak na ten pomysł i w jakim celu wpadli scenarzyści serialu, pozostaje jak na razie dla mnie zagadką. W ogóle wątek całej szkoły Wiedźminów i tym, czym są ci zabójcy potworów, jest w całym serialu poprowadzony fatalnie. Wiedźmiński kodeks niby istnieje, ale w jednym z odcinków wiedźmin to neguje. Wiedźmini w serialu chyba są normalnymi ludźmi, ale tak ogólnie to nie wiadomo czy poza Geraltem inni też przeszli jakieś mutacje, czy tylko są dobrze wyszkoleni. Informacje są w serialu tak podawane, że nieraz w jednej scenie coś tam mówią o wiedźminach, a w innej jakaś informacja zaprzecza temu, co się dowiedziałem we wcześniejszej. No i jest jeszcze próba, którą musi przejść młody Geralt, tak straszna i niemożliwa do przejścia, że pod koniec tej próby Geraltek nawet nie chce wracać do kamieniołomu.... tzn. do Kaer Morhen, bo tak bardzo się zadomowił w lesie w czasie przechodzenia próby, której nikt nie może przejść. Zabawnie to się ogląda, szczególnie że pod koniec próby Geralcik ma nie tylko swój szałas, ale też dziewczynę i psa.

Oczywiście to wszystko zabawnie brzmi, kiedy się o tym myśli już po seansie, bo oglądając pierwszy epizod serialu, byłem jednak pochłonięty tą, powoli toczącą się historią, a nawet trochę mnie ujęła i byłbym nie fair w stosunku do twórców, jeśli bym nie przyznał, że całkiem dobrze mi się oglądało pierwszy epizod. Drugi to już inna bajka, bo tam oglądamy już dorosłego Wiedźmina. Odcinek ten ma ciekawe elementy, w których wiedźmin poznaje swoją naturę, próbuje ją zrozumieć i, mimo że jest już dorosłym Wiedźminem, to ciągle szuka odpowiedzi na pytania pojawiające się w jego życiu. Tutaj też jest wprowadzony wątek Wiedźminek i romansu Geralta z jedną adeptką Wiedźmińskiej szkoły i to jest chyba najciekawsza część tego epizodu, bo w nim po raz pierwszy oglądamy Geralta, zadającego pytania, rozmyślającego i takiego ludzkiego, więc do głowy ciśnie się myśl, że jest to dużo bardziej Geralt z książek niż ten z serialu Netflixa. Niestety ten odcinek zabijają brednie z Wiedźminami renegatami i druidami oraz masa głupotek, co mnie jako fana książek trochę wytrącało ze skupienia.
Po dwóch odcinkach wymyślonych przez scenarzystów wciąż oglądamy wiedźmina, który ruszył na szlak mimo wieloletniego szkolenia w Kaer Morhen nieprzygotowany. Możemy zatem oglądać sceny chyba wyraźnie zainspirowane wspomnieniem Geralta z książek o jego pierwszym zetknięciu się z „potworami” na szlaku, ale do tego scenarzyści dodają jeszcze wątki, które mają zaprocentować w późniejszych epizodach. Ogólnie to tutaj właśnie zaczyna się serial wiedźmin zgodny z opowiadaniami i scenariuszowy problem polskiego serialu właśnie leży w tym, że jest o dwa epizody za długi. Pierwsze dwa odcinki nie dość, że prezentują historię, bez których serial wcale nie byłby gorszy, to jeszcze wprowadzają wątek Wiedźmina – Renegata, który i tak się okazuje przez cały serial wątkiem zbędnym. Dwa pierwsze epizody również odzierają Wiedźmińskie Siedliszcze i cały cech Wiedźminów z pewnej tajemnicy i pokazują Kaer Morhen w naprawdę głupi sposób. Na szczęście te epizody mijają i widz może rozpocząć już poznawanie historii Geralta bardziej bezpiecznie, bo dalej scenarzyści mniej więcej trzymają się wiernie opowiadań.

Kolejne epizody zawierają już tylko kosmetyczne zmiany względem opowiadań i jeśli już coś scenarzyści przerabiają to tak, żeby mniej więcej wpasować się w głupotki, które nawymyślali w pierwszych dwóch epizodach. Oczywiście są też trochę większe zmiany jak ta opowiadająca o poznaniu się Geralta i Ciri, ale nawet te zmiany udało się scenarzystom tak wpasować w fabułę, że już tylko czepialscy widzowie mogą je wytykać. Najważniejsze jest to, że duch opowiadań został w serialu zachowany bardzo dobrze. Jeśli bohaterowie się lubią, to zwykle jest jakaś podstawa, by w te uczucia wierzyć. Geralt i Jaskier w tym serialu to prawdziwi przyjaciele, którzy się uzupełniają wspólnie, a ich przyjaźń w dodatku uwierzytelniają przygody, które razem przeżywają. Sam Geralt w serialu jest moim zdaniem dużo wierniej oddany niż ten w produkcji netflixa. Wiedźmin lubi sobie tutaj wypić, zabawić się, a także prowadzić długie i skomplikowane rozmowy filozoficzne z innymi bohaterami. „Polski Wiedźmin” też właściwie przez cały serial nie unika ludzi, raczej chętnie z nimi rozmawia i szuka kompanii, a nie tylko na uboczu gada do swojego konia, ale też cały czas spotyka się z odrzuceniem i pogardą. Bardzo duży nacisk scenarzyści postawili też na poszukiwanie przez Geralta swojego człowieczeństwa, na odpowiedzenie sobie kim jest, jaki ma cel w życiu i czy w ogóle przeznaczenie istnieje. Co do miłości Wiedźmina, jest ona podobnie jak w opowiadaniach bardziej epizodyczna, niż grająca pierwsze skrzypce. Mimo tego ja jako widz miałem odpowiednio dużo informacji, by po prostu zrozumieć, co łączy Geralta z Yenn i obserwować ich związek i jego rozkład. Polscy scenarzyści też pokazali, że da się trochę zmodyfikować historię, tutaj na przykładzie Ciri i Geralta w taki sposób by jednak ich relacja została odebrana przez widza jako coś prawdziwego i jako naturalny wynik ich znajomości, przeżyć i wspólnych rozmów.

Ogólnie przez trzynaście epizodów serialu dzieje się naprawdę dużo i uważam, że jest on dużo lepiej napisany od netflixowego odpowiednika. Sam wątek elfów jest w serialu poprowadzony tak, że widz bez trudu może zrozumieć ciężką sytuację elfów, wrogość i zaślepiającą ich dumę. Nikt tu nie skarży się na różnice w wyglądzie uszów, ale po prostu czuje się, że trwa tu jakiś konflikt, jakaś wojna i prześladowania. Spora część bohaterów jest bardzo poprawnie napisana, może nie widać w nich dużej inwencji twórczej scenarzystów, ale jest to spowodowane głównie trzymaniem się przez scenarzystów okrojonego na potrzeby serialu tekstu źródłowego. Sporo scen, które jeszcze przed laty mnie bawiły i sprawiały ciary żenady, teraz patrzę na nie trochę inaczej i rozumiejąc poniekąd ograniczenia techniczne, z jakimi borykali się twórcy serialu na początku tego wieku (i tutaj nie mówię tylko o efektach specjalnych), To mam pewien szacunek za i tak wyciśnięcie z kadrów, lokacji i charakteryzacji maksimum. Oczywiście też po latach zwracam uwagę na kwestie, które były mi obojętne kiedyś, Teraz patrzę na nie dużo bardziej krytycznie, więc szanuję za to, co się udało w serialu zrobić dobrego, ale też staram się widzieć to, czego się nie udało i nie udawać, że to, co jest złe, jest dobre.

Serial zawiera też kilka wątków, które można by spokojnie wyrzucić jak całe pierwsze dwa epizody, krótka melancholijna, całkiem fajna, ale trochę zaburzająca rytm serialu część o dopplerze Dudu i myślę, że kilka cięć jeszcze można by tej produkcji zrobić. Czasami epizody wydają się trochę przeciągnięte, a bywa też tak, że niektóre historie mogłyby stanowić jeden odcinek, ale kiedy się kończą, to są do nich dodawane dalsze części już innej historii, więc w jednym epizodzie mamy jakby dwie różne historie i ta druga, gdy czas epizodu się kończy, jest przerywana, by dokończyć ją w kolejnym. Trochę mnie ten zabieg zdziwił i być może montażyści nie mieli serca wyrzucać nakręconych krótszych wątków lub po prostu musieli kleić wszystko, jak leciało.

Oczywiście, żeby nie było za słodko, w serialu jest masa głupotek, które nawet potrafią rozbawić. Oddział specjalny z Kaer Morhen naprawdę wywołał uśmiech na mojej twarzy, a super moc znikania Geralta mnie wręcz zszokowała.

Ogólnie teksty w serialu bywają zabawne i cały serial bazuje głównie na dialogach, co jednak jest normalne, kiedy nie dysponuje się hollywoodzkim budżetem. Jednak zwykle to dialogi robią najlepszy klimat i są najciekawsze, bo potrafią zbudować klimat i zaciekawić widza. Oczywiście, jeśli Bagiński ma rację i współczesny widz, potrzebuje głównie szybkiej akcji i intensywnych dawek emocji, to ten serial w prawie stu procentach takiemu odbiorcy może wydawać się nudny.

Dobór obsady do serialu wypadł naprawdę fajnie. Obsadzenie Michała Żebrowskiego w roli Geralta to był strzał w dziesiątkę, bo po ucharakteryzowaniu go na Wiedźmina wygląda naprawdę świetnie. Zamachowski w roli Jaskra też wypada moim zdaniem naprawdę dobrze. Może nie wygląda jak ktoś, kto nie może się odpędzić od kobiet, ale spójrzmy prawdzie w oczy, Jaskier nawet w książkach spędzał sporo czasu w zamtuzach, a tam podoba się ten, kto płaci. Na całe szczęście polski Jaskier potrafi naprawdę ładnie śpiewać, a jego ballady może nie wpadają aż tak w ucho, jak te Jaskra od Netflixa, ale nawet porównując słowa ballady słowiańskiego Jaskra: „Tak być musi, niczego nie mogą już zmienić brylanty, na końcach Twych rzęs” do angielskiego „grosza daj Wiedźminowi" to ten pierwszy zapewne by się obraził na drugiego, że pisze chałturę, a nie ballady. Grażyna Wolszczak jako Yennefer również bardzo dobrze wygląda, szczególnie kiedy robi się zimna i zła. Na uwagę zasługuje również przedstawienie Jeża z Erlenwaldu. Charakteryzacja aktora wygląda naprawdę bardzo dobrze i robi pozytywne wrażenie nawet po latach od premiery. Marta Bitner w roli Ciri wygląda bardzo fajnie, jednak niestety wypowiada swoje teksty bardzo drewnianie. Są też wpadki kastingowe takie jak Daniel Olbrychski w roli Filavadrela, w której wygląda naprawdę komicznie.

Gra aktorska w serialu, nie jest jego mocną stroną. Sam Żebrowski o ile jako Wiedźmin Geralt prezentuje się rewelacyjnie, to ma często takie teatralne maniery i w niektórych scenach niepotrzebnie podnosi głos. Raczej większość aktorów gra w serialu bardzo przeciętnie i mocno teatralnie, więc jest to element z serialu, który ogląda się źle. Przez grę aktorską wiele scen jest tak po prostu bardzo drętwa, niektóre wyglądają bardzo absurdalnie, gdy nagle jakaś postać krzyczy teatralnie „pocałuj mnie!” i słowo staje się faktem. Na całe szczęście w serialu bywają przebłyski może niewybitnej gry aktorskiej, ale takie po prostu normalnej dla telewizji. Aktor grający wójta wypadł w swojej roli ponad przeciętnie jak na ten serial, ale również bardzo dobrze zagrał jakiś przypadkowy chłop, którego rycerze pytali o (dobrze nie pamiętam, ale chyba o) Wiedźmina. To aktorskie drewniactwo naszych krajowych gwiazd kina być może bierze się z manier, jakie nabyli w szkołach teatralnych, a ci „z ulicy" którzy jakimś przypadkiem dostali role w serialu i nie zostali zmanieryzowani na jakimś etapie swojego życia „teatralnością” wypadli naprawdę wspaniale przed kamerą.

Kostiumy w serialu wyglądają całkiem dobrze. Szczególnie Żebrowski w roli Geralta prezentuje się naprawdę rewelacyjnie i, mimo że lubię Henryego Cavila, to Żebrowski dużo lepiej według mnie wygląda jako Wiedźmin. Widać wśród twórców serialu pewną fascynację Japonią i jakoś mnie te elementy kultury japońskiej w polskim fantasy nie raziły tak mocno. Widziałem już gorsze rzeczy w serialach, jak choćby karły w rolach potężnych krasnoludów, no i właśnie w polskiej produkcji krasnoludy wyglądają co najmniej poprawnie. Fakt, nie są najniższymi krasnoludami, jakich udało mi się widzieć na ekranie, ale przynajmniej byłem skłonny uwierzyć, że kompania Yarpena jest w stanie z kimkolwiek walczyć, nie mówiąc już o sprawnym poruszaniu się. Nawet indiańskie Elfy wyglądają w miarę elficko i nawet byłbym w stanie odróżnić elfa od człowieka w tym serialu. Nawet rycerze wyglądają w miarę okej i czepianie się, że ich kostiumy są za biedne, mogłoby być pewnym przegięciem.

Scenografia w serialu ogólnie jest na plus za sprawą kręcenia na terenie historycznych zamków. Karczmy wyglądają jak karczmy, sala tronowa też wygląda bardzo dobrze jak na średniowieczną salę tronową, nawet muszę pochwalić twórców za całkiem fajny wybór wszystkich lokacji, bo zamki, świątynia melitele, czy nawet Bieszczady prezentują się ładnie w oku kamery i lokacje wyglądają ogólnie fajnie, naturalnie i klimatycznie, poza... no właśnie i tutaj znowu muszę powrócić do nieszczęsnych pierwszych dwóch odcinków, w których możemy zobaczyć Kaer Morhen. Nie potrafię zrozumieć, jak w kraju, w którym zamki można znaleźć prawie w każdym powiecie, można nakręcić sceny z Kaer Morhen w... kamieniołomie?. Gdyby jeszcze w serialu wytłumaczyli, że „warownia" została naprawdę, ale to naprawdę rozniesiona w drobny mak w czasie oblężenia to może mógłbym jakoś to przemilczeć. Niestety cała Wiedźmińska szkoła wydaje się tętnic życiem i być, prawie że w szczytowym dla siebie punkcie, bo jest pełna adeptów wiedźmińskiego fachu i usytuowanie jej w kamieniołomie jest co najmniej absurdalne.

Co do zdjęć to Niektóre ujęcia wyglądają naprawdę ładnie jak na zrealizowane na początku XXI wieku w Polsce. Widać, że kadry są zaplanowane, zdjęciowcy też nieraz korzystają z pięknych krajobrazów i klimatu lokacji, co przekłada się na wiele naprawdę artystycznych kadrów, chociaż jednak większość przynajmniej tych przedstawiających dialogi wygląda jak z typowego polskiego serialu, a nawet często niektóre ujęcia przywodziły mi na myśl cutscenki z pierwszej gry Wiedźmin. Kto grał, ten zrozumie, o co mi chodzi. No i właśnie co do gier od CDP Red, to w czasie oglądania serialu miałem wrażenie, że twórcy gier nieraz czerpali swoje inspiracje właśnie z tego serialu. Może wcale tak nie było, ale w całym serialu można znaleźć wiele podobnych elementów, które możemy też zobaczyć w grach.

Efekty specjalne, te komputerowe i praktyczne wyglądają kiepsko i wiek wcale im nie pomógł godnie się zestarzeć, do tego gumowe potwory też nie sprawiają, że wyglądają bardziej na prawdziwe, bo ewidentnie widać, że jest to jedna wielka gumowa kukła. Przy walce Geralta z jednym monstrum nawet zauważyłem jakieś linki lub druty wychodzące z jego paszczy, chociaż to mógł być też jakiś śluz, więc jeśli tak było, to odwołuję te linki. Złoty smok... o nim już powiedziano i napisano naprawdę dużo, więc kiedy go zobaczyłem, to po prostu nie odstawał poziomem od innych komputerowych efektów, ale i tak w jakiś tam sposób szanuję odwagę twórców, że w ogóle podjęli się zrealizowania tego projektu i muszę przyznać, że to nie smok dla mnie wyglądał najgorzej z potworów, tylko chłop przebrany za strzygę. Żeby też nie było tak gorzko, to w kwestii tych praktycznych efektów były też takie, które w jakiś sposób robiły na mnie wrażenie. Nieraz w czasie walki, jakieś macki oplątują Geralta, lub coś go uderza i wtedy się zastanawiałem, jak oni to zrobili?.

Serial o Wiedźminie to też efektowne walki. Pojedynkom w produkcji jednak brak płynności, szybkości i może lepiej zaplanowanej i zrealizowanej choreografii razem ze zdjęciowcem i operatorami kamery. Ciosy, cięcia i pchnięcie wyglądają na ewidentnie udawane. Tutaj też leży montaż, gdyż być może można by to tak zmontować, by ukryć te niedostatki i często przynajmniej w walce z potworami, twórcy próbują to robić, ale i tak przynosi to raczej słaby efekt. Walki na pewno w serialu nie są efektowne i raczej wywołują u widza współczucie niż zachwyt.

Polski serial Wiedźmin, mimo już widocznego upływu czasu od jego premiery wciąż ma w sobie ten książkowy klimat i po jego obejrzeniu miałem ochotę nawet wrócić do książek. Na pewno pod względem realizacji ustępuje temu od netflixa, bo zdjęcia, efekty specjalne, choreografia walk są w nim na o wiele niższym poziomie i nie jest to nic dziwnego, bo ma już swoje lata na karku a nowy Wiedźmin jest też naprawdę dofinansowanym serialem, ale według mnie przewyższa amerykańską produkcję klimatem, większą wiernością prozie Sapkowskiego i lepszym odwzorowaniem bohaterów. Serial jest też o wiele spokojniejszy i skupiony na dialogach i historii niż na wizualnych kwiatkach, ale powód tego jest raczej jasny. Wiedźmin ma naprawdę fajny klimat i myślę, że gdyby pozbyć się pierwszych dwóch epizodów i serial powstałby we współczesnych czasach, z wielkim budżetem, to byłby na pewno uznany za bardzo dobrą adaptację. Bardzo dobrze bawiłem się w czasie oglądania tej produkcji i co ciekawe serial jest nawet wciągający, bo po obejrzeniu jednego epizodu miałem ochotę odpalić od razu kolejny, co przy drugim sezonie Wiedźmina od netflix przychodziło mi z trudem.

Wiedźmin to serial nadgryziony już zębem czasu i jako ciekawostkę ogląda się go wyjątkowo dobrze, ale raczej mogę polecić go głównie fanom książkowego wiedźmina i wszystkim zawiedzionym produkcją netflixa, by po jego obejrzeniu, wyobrazić sobie co by było, gdyby...

Zapraszam też do obserwowania mojego autorskiego tagu #serialezk
KingRagnar - tytuł: **Wiedźmin (Wiedźmin) 
liczba odc.: 13 (13/sezon) 
czas trwania...

źródło: comment_164132640318CDVmDo2dyjjRzfHyGXMH.jpg

Pobierz
  • 4
@cotidiemorior: No tak, jak na Polskę miał spory, ale nawet dzisiaj jakoś nikt w naszym kraju nie wyprodukował czegoś podobnego, więc zrealizowanie czegoś z wielkim rozmachem 20 lat temu tym bardziej nie było łatwe do zrobienia, ale się na to porwali i przez następne dwie dekady dostają za to po głowie. A co do Twojego pytania, to jeśli jest słuszne, to już wiem dlaczego wybrali kamieniołom XD
via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@Vargtimmen: świetne to jest, lata temu siedziałem i czytałem ciurkiem co i rusz rycząc ze śmiechu. Wprawdzie obecnie oczekiwanie ze Teklak napisze podobne streszczenia i skrytytkuje Netfliksa to jak liczenie na to, że moherowa babcia wygarnie Radiu MaRyja ale i tak sporo tekstów zachowało pełną aktualność również przy nowej adaptacji.