Wpis z mikrobloga

Kurcze, kupiłem na wyprzedaży w #epicgames #cyberpunk2077 . No i sobie gram.

Dawno nie miałem tak sprzecznych wrażeń z grania w grę.

No bo - z jednej strony - to jest całkiem fajna gra. Fabularnie - główny wątek jest co najmniej bardzo dobry, a miejscami wręcz znakomity. Intrygujący, wciągający, dający do myślenia. Bomba.

Co najmniej kilka zadań pobocznych jest naprawdę wartych uwagi ( #delamain !).

Technicznie - nie ma AŻ TAKIEGO dramatu, jak się spodziewałem. Na GF 1060 gra działa płynnie na średnich ustawieniach. Nic się nie wykrzacza. Na początku pojawiały się jakieś dziwne artefaktyczne drzewka, ale po update driverów - działa poprawnie.

Miasto, które jest "ciągłe", wielopoziomowe i niepodzielone na lokacje (poszczególne miejsca są częścią głównej mapy) - to, czym się chyba najbardziej chwalą twórcy - nie robi żadnego wrażenia. No owszem, wszystkie założenia zostały spełnione. No owszem, technicznie - jest to imponujące. Tylko, że... to NIC nie wnosi do rozgrywki.

Owszem, miasto jest. Owszem, jest całkiem duże. Owszem, jest wielopoziomowe i skomplikowane w swojej topologii. Tylko że przy tym jest zwyczajnie MDŁE I NIJAKIE, nielogiczne i zupełnie nieciekawe. W GTA - nawet w pierwszych częściach - miasta miały sens - miały swoje dzielnice, które miały logiczne uzasadnienie. Drogi i autostrady, które te dzielnice łączyły były rozmieszczone logicznie, i były mniej-więcej tam, gdzie można by się było ich spodziewać w prawdziwym mieście. Tymczasem tutaj... To po prostu mnóstwo budynków, losowo rzuconych na mapę, a do tego trochę dróg, autostrad i estakad, rozmieszczonych równie losowo. Te drogi prowadzą znikąd donikąd.

Do tego to miasto jest kompletnie nieciekawe. Być może to indywidualna opinia, ale przez kilkanaście godzin grania ani raz nie poszedłem do miejsca, które by nie było wprost wskazywane przez znacznik questa. W RDR2, w Skyrimie, w GTA, w Falloutach - zdarzało mi się iść gdzieś tylko dlatego, że jakieś miejsce mnie zaintrygowało. Żeby pozwiedzać. Żeby zobaczyć. Żeby dojść do miejsca, które widzę na horyzoncie. Tutaj tego nie ma. To miasto jest kompletnie nieciekawe.

Jednocześnie - część bzdurnych zachowań AI (których jest cała masa) - jest po części konsekwencją właśnie tego otwartego, "ciągłego", niepodzielonego na lokacje miasta. Praktycznie każdą misję dałoby się przejść po prostu wchodząc do budynku, zabijając pierwszego wroga, a następnie uciekając ~100 metrów dalej i chowając się za rogiem - część wrogów będzie nas gonić (pojedynczo!), a część pozostanie na miejscu, dając nam możliwość odpoczynku, regeneracji i powrotu. I tak powtarzamy - wchodzimy, zabijamy jednego, uciekamy, czekamy. Sensu w tym żadnego, immersji tym bardziej. To ja już wolę, gdy misja dzieje się w zamkniętej lokacji, która nie daje takich możliwości.

Rozwiązywanie misji na różne sposoby to jest żart. W praktyce polega to na tym, że możemy wejść z frontalnym atakiem - albo możemy obejść dookoła budynek, i wejść tyłem. W 95% przypadków okazuje się, że "dziwnym zbiegiem okoliczności" z tyłu budynku akurat jest przystawione rusztowanie, po którym możemy się wspiąć do otwartego okna. Albo stoi tam śmietnik, na którym akurat (kto by się spodziewał!) leży skrzynia, po której możemy się wejść na dach. Za pierwszym razem to daje satysfakcję. Za drugim jest całkiem fajne. Za dziesiątym... traci sens. A takich misji pobocznych jest kilkadziesiąt, większość niemal identyczne. IMHO gra by naprawdę zyskała, gdyby tych misji nie było.

Miały być fajerwerki graficzne. Nie wypowiem się na temat "techniczny" - być może są shadery, być może są fantastyczne efekty świetlne, cieniowanie, #!$%@? muje dzikie węże - ja i tak jestem na to ślepy. Ja się wypowiem na temat grafiki w kwestii "estetycznej" - a tutaj IMHO jest zwyczajnie brzydko i nijako. Wszystko jest w sumie monotonne, na jedno kopyto, i zwyczajnie - brzydko. To już Skyrim (ta gra ma 10 lat!) daje miejscami odczucie "ŁAŁ". A tutaj... Jest jak w Mass Effect. Sterylnie, gładko, kanciasto.

Skoro już jesteśmy przy "mieście" - to ważną jego częścią są samochody. No i tutaj jest gorzej, niż źle. Gdyby twórcy sprowadzili samochód do narzędzia teleportacji (wsiądź do samochodu i wskaż miejsce docelowe) - to znowu - gra by zyskała. Samochody poruszają się z jednej strony powoli (tak na oko - 2x szybciej, niż piesi!), sztywno, i jakoś tak dziwnie. Fizyka poruszania się pojazdów jest na poziomie gier typu "maluch racer". Pojazdy mają promień skrętu taki, że na skrzyżowaniach zwyczajnie NIE DA się sensownie skręcić - możemy dowolnie zwalniać, dowolnie kombinować - ZAWSZE wylądujemy na lewym pasie, albo na barierkach.

Do tego ruch uliczny... To jest na poziomie pierwszego GTA (tego 2D). Uczestnicy ruchu nawet nie udają, że istnieją w jakimkolwiek innym celu poza tworzeniem tła. Samochody losowo spawnują się na granicy pola widzenia, i znikają jak tylko przestaniemy na nie patrzeć.

Piesi tak samo. Tworzą sztuczny tłum łażący losowo po chodnikach. Ja nie wiem, jak to opisać - ale w takim RDR2 jak widziałeś człowieka idącego ulicą, to dawało jakieś złudzenie, że on idzie w jakimś celu. Że idzie skądś dokądś - a nie, że po prostu wygenerował się w tym miejscu z akurat takim wektorem ruchu.

"Gra dla dorosłych" - tutaj ktoś się zatrzymał gdzieś pod koniec lat '90, na etapie "Rezerwowych psów". Dorośli ludzie nie oczekują, że będzie często padało słowo "#!$%@?", i że wszędzie będziemy napotykać sztuczne #!$%@?. Otrzymujemy produkt jakiego oczekuje 15-latek oczekujący gry dla dorosłych. Ja rozumiem dziwki na ulicach. Rozumiem koncepcję chorych braindance'ów. Nawet mnie zaintrygował pomysł "lalek". Ale po kilkunastu godzinach grania absolutnie najpotężniejszą bronią jaką udało mi się zdobyć jest gigantyczne dildo "Pan Twardeusz". SRSLY?!?!? Zadaje kilkakrotnie większe obrażenia, niż katana, czy jakikolwiek karabin - większość przeciwników pada po 1-2 uderzeniach. Co mieli na myśli twórcy?

Na razie gram, bo fabularnie mnie naprawdę wciągnęła. To wciąż jest całkiem fajna gra. Zdecydowanie warta tych 60zł, jakie zapłaciłem za nią w promocji na Epicu. Ale jakbym zapłacił za nią 250zł, to bym się #!$%@?ł.

#cyberpunk2077 #grykomputerowe
  • 7
@RandomowyMirek: Większość rzeczy na które narzekasz to po prostu część settingu, który ewidentnie Cię nie interesuje. Miasto które przytłacza, labirynty ulic i wszechobecny seks to podstawowe elementy cyberpunka jako takiego. Krytyka oczywiście zrozumiała, ale to tak jakby mówić że wkurzyłem się na Władcę Pierścieni bo tam są czarodzieje, a w średniowiecznej Europie nie było czarodziejów.

Największy błąd CDPu przy Cyberpunku to było reklamowanie tej gry jako "familijna", dla każdego żeby się
Większość rzeczy na które narzekasz to po prostu część settingu,

@deletenomads:

No nie jest to prawda. Co z wymienionych przez OPa problemów jest elementwm settingu? Nadmieniam, że użyłeś słowa "większość".

@RandomowyMirek:
Pełna zgoda z tym co napisałeś, dodatkowo fabuła i sam gameplay sporo traci po pierwszym przejściu - bo wtedy dostrzegasz jak nikły wpływ na rozgrywkę mają twoje decyzje. Jest kilka momentów kluczowych, w których to co zrobisz ma znaczenie,
@RandomowyMirek: Pozwól że z ciekawości zapytam, która misja przez całą grę wydawała się najbardziej rozbudowana, rozgałęziona, potrafiąca stworzyć iluzję wyboru? Czy zgadzasz się z twierdzeniem, że Cyberpunk daje lepszą iluzję wyboru w zadaniach fabularnych niż Wiedźmin?

Kolegów i koleżanki proszę o niepodpowiadanie ( ͡° ͜ʖ ͡°)