Wpis z mikrobloga

Mirki, jak wyglądają Wasze relacje z rodzicami? Wyprowadziłem się od swoich ponad 1.5 roku temu, teraz przyjeżdżam do nich 1-2 razy w tygodniu, żeby chwilę pogadać, pobawić się z psem, czy wyjść na rower (nie mam miejsca w mieszkaniu). No i Wam powiem, że nie idzie z nimi rozmawiać. Pytają się co u mnie, to opowiadam pokrótce co tam na studiach i w pracy, czy ogólnie jakieś pierdoły. No i wiedzą, że teraz jest np. sesja, egzaminy, zaliczenia - te sprawy, czyli nie mam czasu, bo muszę się uczyć. Ale za każdym razem mam wrażenie, że oni w ogóle niczego nie rejestrują z tego, o czym rozmawiamy, za każdym razem muszę tłumaczyć na nowo. Jak pytam, co u nich to w sumie nic się nie dzieje, idą do pracy, po pracy siedzą w domu i w żaden sposób nie spędzają tego wolnego czasu, tylko telewizor. Kredytów, ani żadnych długów na głowie nie mają, więc mogliby sobie pozwolić na jakieś zachcianki, wyjazdy, czy cokolwiek. Ale siedzą tylko w domu.

Z ojcem sprawa jest jeszcze gorsza, zawsze rzuci do mnie tylko "Jak tam u roboty?" i za bardzo nawet nie słucha co mówię, rejestruje tylko pierwsze zdanie. Zasuwa paręnaście lat u jednego Janusza, ojciec jest na każde jego zawołanie, praktycznie w każdych godzinach, każdego dnia, a ojciec jak głupi leci. Ostatnio mówił, że za dodatkowe rzeczy szef im nie zapłacił, bo krucho z kasą, ale ojciec dalej bierze te ekstra nadgodziny i nie postawi się, robi za darmo i jedyne miejsce, gdzie potrafi narzekać to w domu. Z urlopem jest jeszcze śmieszniej, jak nie znajdzie sobie zastępcy to z urlopu nici. No i jest "ekstra" jak uda mu się z dwa tygodnie w roku tego urlopu mieć. Próbowałem wiele razy mu wytłumaczyć, jak to wszystko w dzisiejszych czasach wygląda, pomóc mu poszukać innej pracy, czy cokolwiek, ale niee. On nie umie inaczej żyć, żyje tylko tą pracą i co tam u szefa się dzieje.

Albo inny hit, przyjeżdżam może raz w miesiącu do nich z różową na kawę. Mama usiądzie z nami przy stole, coś tam pogada, ale ojciec dalej siedzi na kanapie przed telewizorem i ma to w dupie, dopiero jak coś ciekawego jednym uchem złapie to się włączy w rozmowę. Potem jest cisza, siedzimy sobie w dwójkę, nic się nie dzieje, to się zbieramy i nagle ojciec zdziwiony pyta, czemu już jedziemy XDD Rodzice mają 50 lat, nie wyglądają staro, ale mentalnie to ja naprawdę nie wiem, co się z nimi dzieje. Tyle razy próbowałem reagować, ale z drugiej strony mam też swoje prywatne życie i problemy i zaczyna mi być po prostu szkoda sił i czasu na nich. Jak to u Was wygląda?

#kiciochpyta #zalesie #rodzice #rodzina #ojciec #rozkminy #niedzielawieczur
  • 20
@MilionoweMultikonto: Z takim podejściem to może lepiej nie utrzymuj kontaktu z rodzicami bo tylko im przykrość sprawiasz.

@Pendunate: Mam rodziców też w okolicach 50 i jest to samo, z roku na rok coraz słabszy kontakt.
Jeszcze ze mną to porozmawiają o pracy, aucie i jakoś te kilkugodzinne wizyty wyglądają. Za to młodszy brat który z nimi mieszka ma kontakt tylko jak przez przypadek w kuchni się spotkają.
Mieszkają w jednym
@Pendunate a dobrze.

Codziennie znajdę te 10-15 minut na rozmowę z rodzicami. Jak nie mam czasu na rozmowę to dzwonię na sekundę albo pisze że żyje, żeby się nie stresowali.

Generalnie rozmowy na poziomie kumpelskim. Wiadomo cenzpopap sobie nie wysyłamy, ale pomiesmieszkować moge. Tacie który na emeryturze majsterkuje np regularnie podsyłam wpisy Fejsfaka, żeby miał skąd czerpać inspiracje do kolejnych prac remontowych.

Tyle tylko że moi rodzice mnie słuchają (nie muszę 30x
@Pendunate: Wyprowadziłam się z domu jakieś 7 lat temu. Widuję się z ojcem raz na kilka miesięcy, dzieli nas tylko 40km, ale ja nadal nie mam auta i przyjeżdżam jak mam wolne i ochotę, a on jest za leniwy żeby przyjechać do mnie. Pogadać da się lepiej niż za czasów gdy z nim mieszkałam - zauważa że zaczynam grać w życie lepiej niż on (bo nie nawaliłam na lvl 17 nieplanowanym
@Pendunate: U mnie spoko kontakt. Rodzice po 70tce, wykształceni, ogarnięci. Pamiętają każde moje słowo, czasem jest to dla mnie niekorzystne xD
Fb, messenger, insta, whatsupp to u nich żaden cud techniki i aktywnie korzystają.
Poza tym podróżują sporo i zdecydowanie więcej czytają niż oglądają tv. Zawsze stosy książek koło fotela
@Pendunate: wygląda jakby nie mieli zainteresowań i weszli w tryb autopilota. Codziennie odklepują to samo, bo się nauczyli i mają "bezpieczne" życie. Mózg sam z siebie pragnie takiego życia bez zagrożenia, a jednocześnie jak już je osiągnie to się degraduje.

Poznałem działanie autopilota na sobie, kiedy kilka lat temu odpuściłem bardzo dużo na pół roku i robiłem bardzo niewiele, byle wyżyć danego dnia. Nie polecam. Powrót do jakiegoś zaangażowania mózgu w
@Pendunate: mała inteligencja + brak zainteresowań + brak celów w życiu, kiedyś to jeszcze takie dziadki dzieci bawiły, robiło się w ogródkach do wieczora, żyło się rodzinnie, a nie samemu sobie. Taka choroba cywilizacyjna… Raczej sam nic z tym nie zrobisz, jedynie pilnuj byś nie skończył tak samo bo genetycznie jestes na spalonej pozycji
@Pendunate: moja matka w wieku 50+ byla pod tym względem akurat przesadnie aktywna i dalej nie może na tyłku chwilę usiedzieć (zajecia sportowe, atrakcje kulturalne, działka). Ale mimo to ona też nie slucha co sie do niej mówi, interesuje się tylko swoimi sprawami, czuje i wyraża pogardę do inaczej myślących, ogólnie zaburzony odbiór rzeczywistości.
Czy ty chcesz/masz osobistą potrzebę spotykania się z rodzicami tak często? Zdajesz sobie sprawę że nie musisz