Wpis z mikrobloga

#krakow #wypadek #bhp #polska
Chciałbym napisać kilka słów odnośnie upadku żurawia w Krakowie. Pracuję już ładnych kilka lat jako pracownik nadzoru w generalnym wykonawstwie i chciałbym przestawić sytuację ze swojego punktu widzenia.
1) To nie jest tak, że za całe zło dziejące się na budowie odpowiada i winny jest kierownik budowy
2) Obecnie 90% dużych budów wygląda tak, że jest generalny wykonawca zatrudniający kierownika budowy i zespół kilku inżynierów i niemal wszystkie prace wykonują podwykonawcy
3) Umowy z podwykonawcami są tak skonstruowane, że praktycznie całą odpowiedzialność za BHP spada na podwykonawcę. Ma on zapewnić
- stały niepracujący nadzór, często też kierownika robót wpisującego się tak jak kierownik budowy w dziennik budowy,
- środki ochrony indywidualnej dla pracowników, tj. kaski, kamizelki, odpowiednie buty, szelki bezpieczeństwa, aparaty samohamowne,
- środki ochrony zbiorowej ,np obarierowanie stropu - różnie, raz spoczywa na podwykonawcy raz na GW,
- każdy podwykonawca przed rozpoczęciem robót musi sporządzić i przedstawić do akceptacji tzw. IBWR - instrukcja bezpiecznego wykonywania robót, jest to dokument, który szczegółowo opisuje jak pracownicy podwykonawcy mają wykonywać prace, żeby było bezpiecznie. Pod dokumentem podpisuje się nadzór podwykonawcy jak i każdy jeden pracownik wpuszczany na budowę.
W IBWR są zapisy przy jakich warunkach atmosferycznych należy przerwać prace. Pytanie więc gdzie był nadzór podwykonawcy wykonującego pracę na dachu w Krakowie?
- oprócz IBWR, przynajmniej w grupie firm 'Porozumienie dla bezpieczeństwa w budownictwie' podwykonawca dla każdego pracownika przedstawia GW aktualne badania lekarskie pracownika, szkolenia okresowe BHP, szkolenia stanowiskowe, potwierdza że każdy pracownik zapoznał się z planem BIOZ,
- generalny wykonawca i KB formalnie dopełnił więc wszelkich starań celem uniknięcia sytuacji zagrożenia zdrowia i życia
- jeżeli zapisy te są w umowie to podwykonawca podpisujący umowę powinien zapewnić budżet na w.w. kwestie.
4) Zgonie z kodeksem pracy za bezpieczeństwo pracownika odpowiada pracodawca. Podwykonawcy są różni - od mega Januszeksów do profesjonalnych firm. Generalny wykonawca i kierownik budowy są klientem podwykonawcy, dlaczego więc klient ma odpowiadać za niedopełnienie obowiązków zleceniobiorcy?
Jeżeli pracowalibyście jako serwisant sprzętu X i na wizycie u klienta przytrzasnęłoby wam paluchy to dlaczego klient ma za to odpowiadać?

5) Kierownik budowy odpowiada bardziej za koordynację prac między różnymi podwykonawcami, również pod względem BHP i oczywiście ma prawo i powinien wstrzymać pracę** jeżeli podwykonawca naraża swoich pracowników na niebezpieczeństwo.
Kierownik budowy nie ma prawa wydawać bezpośrednich poleceń pracownikom podwykonawcy, jedynie za pośrednictwem jego nadzoru.

6) W Polskim prawie kierownik budowy to mega niewdzięczna rola chłopca do bicia przez wszystkich, mega stresująca i wcale nie tak dobrze płatna.
Z zasłyszanych historii podejście organów państwowych w razie wypadków jest różne, raz czołgają kierownika budowy, raz tylko pada pytanie czy ofiara była pracownikiem podwykonawcy - jeśli tak - dziękuję, nie mam do pana więcej pytań.
Zdarza się, że rodzina ofiary pociąga kierownika budowy do odpowiedzialności cywilnej i żąda odszkodowania. Każdy K.B opłaca w izbie obowiązkową składkę ubezpieczeniową. W ramach podstawowej najniższej składki KB jest ubezpieczony na 50k euro, przy najwyższej 500k €.

7) W przypadku wypadku żurawia uważam że:
- w pierwszej kolejności nadzór podwykonawcy powinien zakazać pracy na dachu
- kierownik budowy powinien upewnić się, że podwykonawca to zrobił i nikogo na dachu nie ma przy takiej pogodzie,
- jeżeli kierownik budowy dopełnił wszelkich formalności przy odbiorach żurawia, za wywrotkę albo nie odpowie nikt (ekstremalne warunki atmosferyczne) albo ewentualnie dostawca żurawia jeżeli były jakieś zaniedbania.
- kierownik budowy nie jest od tego żeby liczyć ile kamieni balastowych powinno być u podstawy żurawia, określa to dostawca żurawia; żuraw przed użytkowaniem jest odbierany przez Urząd Dozoru Technicznego. W trakcie takiego odbioru są wykonywane próby udźwigu żurawia. Co niby więcej KB miał zrobić?
  • 15
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@tenner: w idealnym świecie. Ale budowa w Polsce to patologiczne środowisko, gdzie GW za byle gówno nalicza kary umowne, a za postoje z winy pogody często się nie płaci.
@tenner: to już któryś z kolei wypadek żurawia w tym mieście od kilku lat. Czy aby problem nie leży po stronie UDT, które pochopnie podpisuje papiery bez upewnienia się, że balasty są wystarczające aby żuraw nie stanowił zagrożenia w wietrznej pogodzie, nawet kiedy jest nieużytkowany i że ma systemy ustawiające go zgodnie z kierunkiem wiatru, kiedy wiatr przekracza dopuszczalne normy bezpiecznego użytkowania dla danego modelu? Próby dźwigania to jedno. Zawsze będą
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@tenner: Kierownik budowy mógł zażądać wstrzymania prac z powodu trudnych warunków. Poza tym kierownik budowy odpowiada również z odpowiedzialności zawodowej. Tak, że moim zdaniem to minimum co może go spotkać to utrata uprawnień na 5lat z odpowiedzialność zawodowej. Jednak zginęli w tym wypadku ludzie, a kierownik budowy jest osobą odpowiedzialną za poprawne zabezpieczenie budowy.
@Jare_K: Obawiam się, że środowisku UDTowców i dostawców żurawi to po prostu kumple, którzy regularnie widzą się na kolenych odbiorach żurawii. Jeśli chodzi o zaniżenie ilości kamieni to raczej bym się nie obawiał bo byłaby to skrajna głupota, nieodpowiedzialność i raczej nikły zysk, bo ile taki betonowy balast kosztuje?
Większy problem jest w tym, że wiodący na Śląskim i Małopolskim rynku żurawii dostawca oferuje szrot z zachodniego demobilu.
Myślisz, że kierbud
- kierownik budowy powinien upewnić się, że podwykonawca to zrobił i nikogo na dachu nie ma przy takiej pogodzie,


@tenner: W sumie czysto teoretyczne pytanie bo jestem ciekawy. Kierownik budowy wchodzi na dach żeby się upewnić że nikogo tam nie ma i wtedy dochodzi do wypadku, jakby to wyglądało dalej? Kogo wina?
@tenner bardzo dobre podsumowanie tematu, czytając czułem się jakbym sam to napisał. Czytając wszystkie wypociny na wykopie lub też pod filmami 'wiedzmina' od dźwigów aż mnie telepało i nawet zaczynałem pisać swoje dwa zdania na ten temat, ale stwierdzałem że nie mam na to czasu...
Też pracowałem dla GW z porozumienia, więc znam realia od podszewki. I owszem, zawsze znajdzie się kierownik być i idiota, który będzie naciskał groził i karał, ale
@MZ23:
Zarówno kierbud jak i operator to są ludzie. Jeżeli kierbud ma silny charaker i autorytet, albo wręcz jest 'psycholem', który wjedzie na psychę operatorowi a ten mu się psychicznie nie będzie w stanie postawić to wejdzie.
Jak kierbud jest normalny to uzgodni z operatorem czy są bezpieczne warunki do pracy. Jak kierbud jest p**** to operator będzie z nim robił co chce.
W sumie czysto teoretyczne pytanie bo jestem ciekawy. Kierownik budowy wchodzi na dach żeby się upewnić że nikogo tam nie ma i wtedy dochodzi do wypadku, jakby to wyglądało dalej? Kogo wina?


@Krs90:
Myślę, że nikogo by to nie interesowało czy ktoś próbował coś zrobić tylko co faktycznie zrobił. Odpowiedzialność ponosi podwykonawca, że wypuścił swoich ludzi do pracy, kierbud oberwie rykoszetem.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Yolanty: Ja wiem jak jest na budowie, ale prawnie to kierownik odpowiada za bezpieczeństwo na budowie. Pod względem odpowiedzialności karnej postępowanie sądowe pewnie będzie się ciągnąć latami i kierownikowi dostanie się co najwyżej rykoszetem, bo jego działania nie były bezpośrednia przyczyną wypadku.
Ale pod względem odpowiedzialności zawodowej to moim zdaniem ma ogromne szansę na utratę uprawnień na 5 lat i ponowny egzamin, bo jednak w tym wypadku zginęli ludzie.