Wpis z mikrobloga

Pokrótce spróbuję opisać sytuację jaka mi się wczoraj przydarzyła. A piszę to, ponieważ chce się was doradzić co w takiej sytuacji zrobić i co w ogóle o tym sądzicie, bo historia jest lekko #!$%@?.
Jadąc rano na uczelnie zostawiłem telefon na siedzeniu w autobusie (siedziałem z przodu przy kierowcy). Była wtedy około 8 rano, a przystanek na którym wysiadałem był przystankiem krańcowym. Kierowca zawrócił i pojechał w drugą stronę. Niestety dopiero po kilku minutach się zorientowałem o zgubie i od razu zadzwoniłem z innego telefonu na swój numer. Automatycznie włączyła się poczta głosowa. Nie możliwe żeby mój telefon się rozładował, więc jedyna opcja że ktoś celowo go wyłączył. Pierwsza myśl, że to na pewno złodziej. Dzwoniłem kilka razy i ciągle to samo. No nic. Po zajęciach udałem się do Biura Obsługi Klienta MPK. A na miejscu dowiedziałem się, że żaden kierowca nie zgłosił znalezienia telefonu i żebym ewentualnie wieczorem zadzwonił do zajezdni. No #!$%@? lipa, to już na pewno złodziej. Pierwsze co zrobiłem po powrocie do domu to zablokowałem telefonu przez specjalną stronę Xiaomi. Próbowałem go także zlokalizować (niestety bezowocnie). Oprócz samej blokady telefonu, funkcja ta też wyświetla specjalną informację dla znalazcy z podanym przeze mnie numerem kontaktowym pod który ma się zgłosić. Po około dwóch godzinach od zablokowanie, na stronie xiaomi zaczęła mi się pojawiać informacja na żywo o stanie baterii mojego telefonu. Dość szybko ubywało procentów, a mimo wszystko ciągle włączała się poczta głosowa. Wyglądało to tak jakby ktoś odpalił telefon i przy nim grzebał. Hmmm
Jakiś czas później w końcu nastąpiło przełamanie. Na wskazany numer zadzwonił kierowca autobusu. Ktoś mu go podobno przyniósł w autobusie, ale wygląda tak jakby ktoś przy nim grzebał bo jest zablokowany (tak się tłumaczył). I ogólnie to ma go ze sobą w domu. Pierwsza lampka jaka mi się zapaliła, to czemu nigdzie tego nie zgłosił, albo chociaż po pracy nie zostawił telefonu na zajezdni. No i czemu telefon został wyłączony od razu po znalezieniu. Ale nie zapytałem. Pojechałem na wskazany adres zamieszkania i odebrałem swoją zgubę. Chłop mniej więcej 30-40lat. Mieszka w jakiejś obskurnej kamienicy, a w zasięgu 20 metrów aż trzy lombardy. Na żywo też mi się tłumaczył, że ktoś mi musiał przy nim grzebać bo zablokowany itp, itd. Całą sytuacją był dość przejęty i widać było, że mu zależy żebym uwierzył w tą jego wersje wydarzeń. Ja go uspokajałem, że nikt nie musiał wcale przy nim grzebać bo to ja go przez internet zablokowałem.
No ale jednak się pomyliłem... Po powrocie do domu okazało się, że telefon został przywrócony do wersji fabrycznej. A co najlepsze ktoś mi #!$%@?ł karte SIM XD. Śmiem wątpić, że zrobił to jakiś pasażer, bo musiałby zrobić w autobusie restart systemu i dostać się do slotu na kartę sim (a jak wiadomo, teraz w #!$%@? ciężko otwiera się sloty w telefonie, ponieważ trzeba mieć przy sobie pinezkę czy coś tym stylu). A pod koniec, mimo tego że w tamtym momencie telefon jeszcze nie był zablokowany, musiałby go oddać kierowcy autobusu. Gdzie tu #!$%@? logika??? Wszystko wskazuje na to, że kierowca chciał mi ten telefon #!$%@?ć, ale z powodu blokady systemowej się wystraszył i postanowił go oddać.
Inna myśl jest taka, że to wcale nie jest kierowca, a zwykły pasażer. Przez telefon mi powiedział, że akurat jutro (w piątek) ma wolne, więc nie będzie go w pracy. A co najciekawsze mieszka na tej samej ulicy na której zgubiłem telefon. Niby aż 4 kilometry dalej, ale nadal na tej samej ulicy. I żeby dojechać z miejsca, w którym mniej więcej wysiadłem, do jego miejsca zamieszkania, musiał jechać tą samą linią autobusową, a następnie przesiąść się w tramwaj. Innej opcji dojazdu nie ma. Ta druga opcja mocno naciągana, ale wydaje mi się dość możliwa, ponieważ głupim zachowaniem by była kradzież telefonu przez kierowcę. W autobusie pełno kamer, a jego mógłbym bardzo łatwo namierzyć przez MPK. Gdybym był kierowcą nie kradłbym telefonu, który ktoś mi przyniósł w moim autobusie. Trzeba być debilem żeby w ten sposób kraść.

Jak sami widzicie rozwiązań jest kilka, a mnie korci żeby się dowiedzieć jak to dokładnie było.
Dlatego dzisiaj planuję zadzwonić m.in. do siedziby MPK i dowiedzieć się czy taki pan tam w ogóle pracuje itp. Jeśli jesteście ciekawi wyjaśnienia sytuacji dawajcie plusy, to będę wołał.
#bekazpodludzi #mpk #telefony #komunikacjamiejska #zlodzieje #pomocy #gownowpis
  • 15
@j557: Mnie również dziwi czemu tego telefonu po prostu nie #!$%@?ł. Dlatego jeszcze drążę ten temat, a nie mam #!$%@? i cieszę się z odzyskania telefonu. To by wskazywało, że faktycznie jest kierowcą i wystraszył się tej blokady systemowej, więc nie chciał sobie syfu robić w pracy. Może się nie znać na kradzieży telefonu i chciał sobie tylko dorobić. Taka blokada mogła mu sugerować, że lokalizator działa albo zgłosiłem ten fakt
@Nande_: zero szacunku do zlodzieji, jak masz checi to sprobuj pocisnac do konca, moze uda sie ukarac lamusa ktory zawinal telefon. Nagranie z monitoringu z autobusu moze byc dobrym tropem.
@Taszi: Dałem mu whisky, ale długo się upierał aby przyjąć. Nie spodziewał się raczej, że dostanie znaleźne. Ogólnie był miły i zmartwiony sytuacją
Napisałem właśnie maila do MPK z opisem całej sytuacji. Jeśli go oleją, to zadzwonię albo pójdę osobiście. Będę wołał jak dostanę odpowiedź.