Wpis z mikrobloga

@jazmojegopokoju: Masz bardzo "wygładzoną" wizję buddyzmu.

Dalajlamie ma służyć kilka tysięcy demonicznych istot – są to dawne tybetańskie bóstwa oraz różne lokalne duchy i duszki, które po wprowadzeniu w kraju buddyzmu jako religii panującej musiały się „przebranżowić". Jednym z nich jest Palden Lhamo, opiekunka Dalajlamy, miasta Lhasa i całego Tybetu. To istota o ciemnoniebieskiej skórze, trojgu oczach i demonicznej twarzy z ostrymi zębami, galopująca na dzikim mule przez morze krwi, w
@jazmojegopokoju: Na pewnym etapie historii, kiedy mnisi zrezygnowali z wędrowania od wsi do wsi i żebrania o strawę i zamknęli się w klasztorach, buddyzm zaczął polegać na protekcji królewskiej i siłą rzeczy klasztory musiały przymykać oko na politykę królewską czy kampanie wojenne. W Tybecie klasztory stawały się coraz bardziej potężne co doprowadziło do wyparcia arystokracji z rządzenia i powstania teokracji (Dalai Lamowie byli zwierzchnikami politycznymi i religijnymi do naszych czasów, choć
@jazmojegopokoju: nieważne jaka religia, jeśli staje się czyms więcej niż osobiste doświadczenie, jeśli zamienia się w jakąś ORGANIZACJE to zawsze wchodzi w grę walka o władzę. A wraz z walka o władzę idzie przemoc. To czy to jest buddyzm czy chrześcijaństwo nie ma znaczeia, jeśli będzie organizacja a w raz z nia wladza to zawsze ulegnie wypaczeniu.