Widzę, że niektórym wciąż zdaje się, że Stanowski w czasach Fryzjera to był jakiś tam gówniarz z PS i pewnie jak miał styczność z Fryzjerem, to sporadyczną. Tymczasem ta relacja była znacznie bliższa, niż sympatyczny redaktor stara się to teraz przedstawić.
Kilkukrotnie opisuje anegdotki z obiadów/kolacji swoich z Fryzjerem i jego świtą. Dlaczego taki młokos był w ogóle zapraszany na prywatne spotkania z szefem piłkarskiej mafii? Można rozmyślać. Śpiewanie kolęd w Wigilię tłumaczone jest tym, że Fryzjer był walnięty i pewnie do wszystkich, których znał tak dzwonił i śpiewał. No, tak było.. Znana jest już sytuacja, gdzie Forbrich pomógł Stanowskiemu w de facto szantażu na sędzim, by wycofał się z pozwu. Ale co niby Fryzjera miałoby obchodzić to, że jakiś gówniarz jest straszony pozwem, jeśli faktycznie był tylko dzieciakiem z PS?
To anegdotki, które sam spisał w książce, a w takich sprawach najważniejsze rzeczy się zazwyczaj pomija i ciekawi mnie, ile przemilczał Stanowski. Nie ustawiał meczów, ale relację z Ryśkiem miał bliską.
Na koniec wyśmiewany przez wszystkich Romek Kołtoń, mówiący o Stanowskim, że "szczekał, jak mu Fryzjer klaskał" (34:41). W tamtym czasie Stano lubił go podszczypywać, ale nie przypominam sobie, by ten zarzut gdzieś odbił: (https://youtu.be/nK9MiBc5IX0?t=2154)
I teraz wyobraźcie sobie gościa krzyczącego "Won z mafią", samemu w przeszłości będąc podnóżkiem mafii piłkarskiej.
#kanalsportowy pokaż całość