Skumajcie akcję.
Poznaliśmy nowego znajomego, który pozwolił nam przenocować u niego i jeden z naszej ekipy (już pogoniony) powiedział do mnie: "Tylko masz nic nie kraść, znasz zasady, nowy ziomek nam ufa i pozwala się przekimać".
Nazwijmy go na potrzeby historii: Zbyszek.
Wszystko fajnie, posiedziało się, a kiedy gospodarz zasnął, to Zbyszek, który coś tam pierdolił o zasadach zajebał z portfela na stole 200 złotych.
Ja temu nowemu koledze powiedziałem, że te 200 złotych, które mu zniknęło, zajebał Zbyszek, ale on się o tym dowiedział i teraz mnie wyzywa od konfidentów.
Dla mnie konfidentem jest ktoś, kto donosi na policję, a nie ktoś kto pilnuje podstawowych zasad.
No i pytanie jest następujące. Kto jest większym frajerem? Złodziej, czy rzekomy konfident? pokaż całość