Wpis z mikrobloga

Na moje oko szykuje nam się mniejsza lub większa wojna domowa w 2023 roku. Teraz jeszcze nie mamy szczytu kryzysu. Problem z węglem jest przyszłościowy, bo jest lipiec i 30 st. C. wakacje kredytowe, inflacja wysoka, ale nie ma bezrobocia. Najgorsze zacznie się zimą i okresu po niej, dopiero wtedy Polacy odczują, co to znaczy bieda i kryzys.
O ile w 2019 roku, gdy PiS wygrał wybory, Polska była jeszcze w dobrej sytuacji gospodarczej. Wszystkim żyło się dobrze, inflacja niska, co prawda rosły ceny nieruchomości, ale była dobra koniunktura do brania kredytów. Jedyny problem PiSu to burdy w sądownictwie, ale przeciętnego Polaka nie obchodzą jakieś Gersdorfy i trybunały, bo nawet nie wie, do czego to służy, podejście PiSu do aborcji i in vitro było znane od zawsze, więc nikogo nie dziwiło, że będą z nimi walczyć. Masa niespełnionych obietnic też była do przełknięcia, bo każdy rząd, jaki był obecnie, nie wywiązuje się choćby z połowy obietnic, które składa przed wyborami. Błędy polityki gospodarczej, jeszcze nie były odczuwalne w portfelach przeciętnych Polaków.
Dalsze lata rządów PiSu nieuchronnie doprowadziły do krachu gospodarki, tak jak za PRLu, ale byłoby to rozciągnięte na długie lata. Pech chciał, że PiS w II kadancji musiał się zmierzyć z dwoma gigantycznymi problemami. 3 miesiące (1/4 roku) totalnego lockdownu, gdzie prawie wszystko stanęło, a potem ponad rok mniejszych lub większych lockdownów, kwarantann etc. gdzie ludzie siedzieli w domu. PiS wpompował 200 mld. pustych pieniędzy, by trzymać nierobów w domu, to musiało się odbić na inflacji (dodatkowo Unia zapowiedziała, że nie da nam forsy na "odbudowę", bo jesteśmy niepraworządni), a na koniec rozpoczęcie operacji na Ukrainie przez Putina i buńczuczny, nieprzemyślany zakaz importu surowców z tego kraju nie mając naszykowanej alternatywy.
Było już za późno, PiS miał dwa wyjścia, albo doprowadzić do recesji, bezrobocia i bankructw, ale uniknąłby wysokiej inflacji, albo dodruk kasy i odkładanie recesji "na później". Wybrał tę drugą opcję, bo liczy, że krach nastąpi po wyborach 2023, czy mu się uda przesunąć krach gospodarki do wyborów: nie wiem.
Rok 2023 szykuje nam się bardzo ciekawy. Szkoda, że nie mieszkam za granicą, to bym sobie kupił popcorn i śledził wydarzenia w Polsce, jako neutralny obserwator.
Niezależnie kto wygra lub kto będzie prowadził w sondażach w 2023 roku, szykują nam się burdy. Gdy wygra PiS, lemingi się wściekną, na samą myśl, że PiS będzie rządził kolejne 4 lata. Dostaną ku#wicy i wyjdą na ulicę wyrazić swój bunt. Zaczną atakować wszystko, co kojarzy im się z PiSem (kościół, policja, urzędy etc.). Lemingów PiS będzie denerwował nie tylko z powodu konserwatywnego światopoglądu, jak obecnie, ale również z powodu zrujnowania gospodarki.
Gdy wygra KO, PiS się pewnie zachowa jak Trump w 2020 roku. Podważy legalność wyborów, a lata szczucia w TVP i wyprane mózgi elektoratu PiSu przez Kurskiego vel. Goebbelsa spowoduje, że ludzie im uwierzą. Poza tym elektorat PiSu ma Tuska za czerwonawego diabła, antychrysta, który gdy tylko dojdzie do władzy, wprowadzi ustawowo biedę, zlikwiduje socjal i sprzeda nasz kraj złym Niemcom.
Czyli wygra PiS: bunt ludzi na ulicach (większy niż dotychczas)
Wygra ktokolwiek inny: PiS nie akceptuje wyników wyborów, ich elektorat im wierzy (plus również bunt na ulicach)
Nie liczę, że ktokolwiek przeczyta mój #gownowpis , ale gdy spełni się mój scenariusz, to będę miał przynajmniej mój wpis za dowód, że przewidziałem to ponad rok przed wyborami ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#polityka #polska #wybory2023
  • 3