Wpis z mikrobloga

1945 + 1 = 1946

Tytuł: Spis cudzołożnic
Autor: Jerzy Pilch
Gatunek: literatura piękna
Ocena: ★★★★★★★★★

Wpatrywał się wpatrywał w topiel Orinoka, i bawił się, sam się bawił w co najmniej pięćdziesięcioosobowy bankiet.


Sprawa w zasadzie wydaje się prosta. Do Polski przyjeżdża z delegacją szwedzki humanista. Polski humanista, imieniem Gustaw, magister i pracownik intelektualny na „wydziale” dostaje zadanie, aby w zastępstwie starszego kolegi zająć się gościem. Okazując słynną polską gościnność oprowadza Szweda po Krakowie prezentując mu bogactwo kulturowe miasta, jak i szeroki wachlarz dostępnych w nim trunków, z koniakami albańskimi na czele. Kłopot w tym – i od tego zaczyna się opowieść – że gość zażyczył sobie spotkania z kobietą. I prosta sprawa się komplikuje, bo czy z kobietami cokolwiek może być proste?

Polska gościnność wymaga jednak żeby życzeniu gościa stało się zadość. Gustaw, postawiony wobec takiego faktu, wyciąga z kieszeni swój notesik czy kalendarzyk (tytułowy spis cudzołożnic z zapisanymi numerami telefonów i udaje się do budki telefonicznej (rzecz dzieje się przed 1989 rokiem, choć nie jest dokładnie określone kiedy) gdzie staje przed problemem który też numer wybrać. Zastanawia się nad jego rozwiązaniem i te właśnie rozważania stanowią jedną z osi tej historii. Drugą jest opis samej wizyty Szweda.

Numery telefonów, przynajmniej te, o których wspomina Gustaw wiążą się ze wspomnieniami. Wspomnienia te dotyczą kobiet, które zagościły w życiu Gustawa czy też Gustaw zagościł w ich życiu – zależy jak na to patrzeć. Część ich życia okazała się w każdym razie wspólna, nawet jeśli było to kilka minut czy parę godzin. Te kobiety są tak rozmaite i opisane w tak fantastyczny sposób, że przy lekturze nie pozostaje nic innego, jak podziwiać kunszt pana Pilcha. Głównie literacki. Zachwyciło mnie to w jak subtelny sposób autor potrafił stworzyć w kilku zdaniach czy krótkim dialogu atmosferę – czy to nerwowości, czy niepewności, czy erotycznego napięcia. Przy czym, to należy mocno zaznaczyć, wszystko to napisane jest ze smakiem. Jeśli ktoś, z twarzą (a może nie tylko) nabiegłą krwią oczekuje soczystych opisów aktów (zarówno jeśli chodzi o akty współżycia, jak i o akty spożycia), to ich tutaj nie znajdzie. Co dla mnie jest zaletą. Cóż w końcu bardziej zmysłowego niż zostawić pole dla wyobraźni?

Poniżej, aż do odwołania, możliwe spoilery!

Żeby nie być gołosłownym pozwolę sobie na przeprowadzenie czegoś w rodzaju studium przypadku, biorąc na tapet historię z Jolą Łukasik.

Pomówmy o pryncypiach. Jola Łukasik była kobietą samotnie wychowującą dziecko, ja zaś – mężczyzną od dwudziestu lat żonatym i obarczonym niezliczoną ilością zadań intelektualnych. Ergo: byliśmy dla siebie stworzeni.

Tak zaczyna się część poświęcona tej pani. Prawda, że pięknie? Prawda, że intrygująco? A dalej jest tylko lepiej! Niezwykle umiejętnie została zarysowana słowem atmosfera tego „trójkąta”, czyli siedzącego za stołem Gustawa, po kilku już koniakach albańskich, Joli Łukasik krzątającej się po domu i Aleksandra, syna Joli, bawiącego się na dywanie. Niezwykle barwny jest język, jaki w usta Gustawa włożył pan Pilch. Choćby te opisujące nastrój przed wizytą: Niczego nie wówczas nie byłem tak skończenie pewien jak właśnie tego, iż z Jolą Łukasik zawrę niebawem – jak powiada Kołakowski – porozumienie erotyczne, na mocy którego uda mi się choć na kwadrans zażegnać fenomen obojętności świata.

Gustaw, mimo niewątpliwego dowodu w postaci spisu cudzołożnic w kieszeni świadczącego za tym, że w jego życiu sporo było epizodów, nie jest typem macho. Przeżywa swoje rozterki, które autor opisuje w następujący sposób: W chwili słabości, która mnie ogarnęła, zacząłem całkiem na serio rozważać możliwość wprowadzenia pewnej zmiany, pewnej drobnej korekty w starannie zaplanowanym wieczorze. Od rzeczy ostatecznej, to znaczy , od zażegnywania fenomenu obojętności świata nie zamierzałem, naturalnie, odstępować. Zastanawiałem się jedynie, czy aby nie zmienić sposobu, czy mianowicie nie zrezygnować z zażegnywania fenomenu obojętności świata przy pomocy ciała Joli Łukasik na rzecz zażegnywania go przy pomocy koniaków albańskich.

Koniec spoilerów

To moje drugie podejście do tej książki. Pierwsze miałem kilka lat temu, kiedy to jeszcze spożywałem sporo alkoholu i miałem się za intelektualistę; temat kobiet taktownie przemilczę ;). Z perspektywy patrząc wydaje mi się, że był to wtedy pewien rodzaj pozy, spóźnionego nastoletniego buntu, czy też snobizmu. I to chyba ten właśnie snobizm kazał mi sięgnąć po coś spod pióra pana Pilcha. Wydawało mi się, żeby osoba taka jak ja znała tę twórczość. No i nie przebrnąłem. Myślę, że wtedy zbyt serio traktowałem to wszystko. Dziś, nabrawszy trochę luzu i dystansu, znalazłem niemałą przyjemność w lekturze Spisu cudzołożnic. Bo ta książka, mimo że traktuje o sprawach dość poważnych i delikatnych napisana jest z pewnym rodzajem humoru i dystansu właśnie. Co – moim zdaniem – stanowi tylko jej dodatkową zaletę.

I jeszcze tylko jedna rzecz. Zastanawiałem się, jak sprytnie wpleść jeszcze jeden cytat, który szalenie mi się spodobał, a dotyczy wspomnień. Stąd może to moje wspomnienie o pierwszym podejściu do tej książki, bo i cytat wspomnień dotyczy. Ale jakoś mi nie pasował do poprzedniego akapitu, zostawię więc go tutaj na końcu, luzem:

A Kubas i Barteczko? Może do nich zadzwonić po dwudziestu latach? Jedna miała piersi kuliste, druga – gruszkowate. Która miała które?


Wpis dodany za pomocą tego skryptu

#bookmeter #literaturapieknabookmeter
GeorgeStark - 1945 + 1 = 1946

Tytuł: Spis cudzołożnic
Autor: Jerzy Pilch
Gatunek...

źródło: comment_1658819955qoSNaMVz6iSU65DHbQw2nf.jpg

Pobierz
  • 20
Informacje nt. książki z tagu #bookmeter:

Średnia ocena z Wykopu: ★★★★★★★★★ (9.0 / 10) (1 recenzji)
Następne podsumowanie tagu: 2022-08-01 00:00 tag z historią podsumowań »
Kategoria książki: literatura, poeci, gatunki
Liczba stron książki: 216

Jesteś pierwszym recenzentem tej książki tutaj :)

Podobne książki:
1\. Lśnienie (Stephen King) - najnowsza recenzja usera MorDrakka ★★★★ (7.0 / 10) - Wpis »
2\. Droga (Cormac McCarthy) - najnowsza recenzja usera polduan
@George_Stark: Wyobraź sobie, że przeczytałam, ale bez spojlerów, bo samej książki nie czytałam a teraz pewnie po nią sięgnę. Wtedy też, zachęcona uwagą o dyskusji, zgłoszę się do Ciebie z moimi uwagami ;)
@rassvet: Możesz na PW pisać, proszę bardzo. Najwyżej nie przeczytam. ;)

ale nawet grafomańskie zdania wymagają wysiłku przy sklecaniu

Ale za to jaka satysfakcja po tym wysiłku! Może nawet zostawię Ci plusika? Może nawet bez czytania? ;)
@rassvet: Dobra, idę se śniadanie zrobić. Ale po śniadaniu chętnie wrócę do pieprzenia głupot. Wszak mam w planach Kobiety pana Bukowskiego, i tak jak aktorzy przygotowują się do roli, często w niekomfortowych warunkach, tak i ja chętnie przygotuję się do lektury na, że tak powiem, "żywym organizmie".
@rassvet: Ups, uświadomiłem sobie, że w kontekście pana Bukowskiego to przygotowanie się na żywym kobiecym organizmie może brzmieć cokolwiek dwuznacznie. Oczywiście, chodzi mi o pieprzenie, ale wyłącznie głupot, co wyraźnie pragnę zanznaczyć.