Wpis z mikrobloga

Pytanie do Natalistów, sprowadzając dzieci na ten świat nie zastanawiacie się nad tym przez jakie stresy w ciągu życia będą musiały przechodzić ? Pytam łagodnie.
W ciągu życia doświadczamy wielu upokorzeń, nieprzyjemnych sytuacji, stresów na studiach, później w pracy itd. Nie chcę żeby ktoś kolejny powielał ten proces, w między czasie będąc dymanym przez ustrój, który ma cię wydoić a gdy staniesz się nie zdatny do pracy, wyrzuci cię w kąt jak szmatę.
Tak poprostu, nie chcę żeby kolejne istnienia brały udział w tej pogoni za by* wie czym. Nie ma życia, nie ma problemu, nie ma tematu i rozważań.
#dzieci #antynatalizm #niepopularnaopinia #rodzicielstwo #gownowpis
  • 51
@Emnesti: Niby antynataliści mają w sobie tyle empatii, że nie chcą sprowadzać na świat kolejnego cierpiącego człowieka, a nie potrafią chociaż na chwile wczuć się role osoby która ma po prostu udane życie, które kocha i chce je dopełnić dzieckiem któremu będą starać się zafundować nawet lepsze niż oni sami. Serio, nie każdy płacze codziennie w poduszkę że ojciec nie zdążył wyjąć na czas.
@Emnesti: @alteron: po prostu podsumował Twój wpis.

Uznałeś, że stres szkolny, przeważa nad całą zajebistością innych wydarzeń w życiu. Zabaw, podróżowania, smakowania, zakochiwania się, osiągania celów itd. itp.

Czyli wygląda, że u Ciebie przeważają negatywne emocje... a świat jest fajnym miejscem i współcześnie Rodzice, często zaangażowani w wychowanie dziecka sprawiają, że nowe pokolenie ma super + często mieszkanie itd. więc łatwiejszy start.
@Baleburg: no dziecko do pewnego momentu jest w rękach rodziców, później liceum / studia ma swoje życie. Jak była dobra baza tych kilku-kilkunastu lat to się dojrzewa i przestaje obarczać rodziców żalem / niepowodzeniem itd.
@jakubz:

Uznałeś, że stres szkolny, przeważa nad całą zajebistością innych wydarzeń w życiu. Zabaw, podróżowania, smakowania, zakochiwania się, osiągania celów itd. itp.


No jasne, są też fajne momenty w życiu, ale pomyśl w ten sposób, że skoro nie ma istnienia, to nawet nie doświadcza tych negatywnych doznań, bo po prostu nie ma życia. Skoro nie ma życia, to nie ma rozmyślań, że gdyby było to miało by też pozytywne epizody.
Więc
@Baleburg: nom pewnie tak uważali. Albo robili dziecko "aby uratować związek" a może była to wpadka, a może coś tam jeszcze innego.

Na koniec i tak nie ma nic innego sensu jak dzieci. ;]
@Emnesti: ale negatywne rzeczy są pozytywne :P tzn. nie wiem ile Wy macie lat, bo jak byłem nastolatkiem to gadałem jak Wy ;p jak można sprowadzać dzieci na taki okryutny świat. Ale jak mi hormony opadły, przestałem się użalać nad sobą, coś tam ruszyłem z życiem, poznałem fajnych ludzi to mój punkt widzenia się mocno zmienił. ;]
@Emnesti: Ale nikt nie neguje tego, że dziecko spotka coś negatywnego w życiu bo to oczywiste. Tylko jest znacznie większa szansa, że będzie mieć udane fajne życie niż że będzie z niego niezadowolone (w tej chwili z tego co pamiętam to około 3 osób na 4 uważa się za osoby szczęśliwe lub bardzo szczęśliwe). Stosujesz sobie podejście maksyminowe minimalizując straty w najgorszym scenariuszu - dziwne ale ok. Z tym że inni
@Hxyys: widzę je tak, że dzieciaka trzeba uzbroić w jak najwięcej pewności siebie, zadowolenia, miłości i niech zmierzy się z życiem. Na pewno popełni się błedy, ale to co nam może się wydawać błędem, może okazać się w długiej perspektywie sukcesem (np. nasze dzieci wychowają dzięki temu lepiej własne dzieci).

Ewolucja. Postęp.
@Hxyys: może być przywódcą grupy, może być wyżej w hierarchii może coś wymyśli i uratuje świat ;) To co proponujecie to jest poddanie się przed pojawieniem się problemu. Świat idzie do przodu i może będzie kataklizm, a może coś jako ludzkość wymyślimy i będzie jeszcze fajnie ;)

Np. miasta bez spalin / domy z pompami ciepła / solarami... więcej zieleni, większa dostępność do nowych technologii / medycyny... Oczywiście są zagrożenia, ale