Wpis z mikrobloga

Z cyklu "hipotetyczne sytuacje z dupy, które pewnie nigdy się nie wydarzą, ale jestem paranoikiem": co powinienem zrobić jeśli potrącę samochodem sarnę, jelenia, czy inne dzikie zwierzę, będzie ono na tyle zranione/potłuczone, że na dłuższą metę nie ma szans na przeżycie, ale jednak jeszcze żyje i dogorywa? Jak wtedy humanitarnie ukrócić jego cierpienia? Czy poza oczywistymi sytuacjami w ogóle będę w stanie precyzyjnie określić, czy powinienem to zrobić? W USA mają o tyle dobrze, że każdy przemieszcza się z Desert Eagle'm w schowku (tak było), w Polsce nawet jakbym zdobył pozwolenie na broń, to i tak trochę głupio straszyć okolicznych mieszkańców - słyszeliście kiedyś wystrzał pistoletu zza okna? Bo ja nie. Siekiera czy coś w tym stylu też odpada, źle trafię i tylko pogorszę sytuację. Mam jeździć z zastrzykiem eutanazyjnym? Można to w ogóle tak sobie kupić? No chyba że jakaś wiatrówka bez pozwolenia, tylko pewnie do tego celu będzie za słaba.

#kiciochpyta #przemysleniazdupy
  • 6
Opie, masz 2 wyjścia. Albo pakujesz do bagażnika sprzedajesz chłopu i dostajesz kiełbasę w zamian albo dzwonisz na policję oni zajmują się resztą.