Wpis z mikrobloga

Mirki, chorobliwa zazdrość to nic fajnego.

Od samego początku moja dawała jasno do zrozumienia, że należę tylko do niej. W miejscach publicznych, przy znajomych, na zwykłym spacerze po parku potrafiła ostentacyjnie okazywać jak bardzo mnie kocha, tak żeby wszyscy widzieli. A zwłaszcza jej wydumane ‚rywalki’.

Na początku uważałem, że to słodkie, że po prostu jej zależy. Z czasem zaczęło mnie to trochę uwierać, a później miałem tego serdecznie dość, zwłaszcza jak zauważyłem podś#!$%@? kolegów. Relacje ze znajomymi stopniowo się ochładzały, aż w końcu kontakt całkiem się urwał i siłą rzeczy zostaliśmy sami.

Od wtedy cały wolny czas spędzamy razem, więc teoretycznie powinno być ok, a jest gorzej. Jak wychodzę gdzieś bez niej (praktycznie wcale, ale czasem się zdarza) zaraz dobiera mi się do majtek albo zaczyna mi obciągać. Za każdym razem. Niby przejdzie obok, niby niechcący, ale robi tak, żeby się o mnie otrzeć albo kokietuje w inny sposób i chcąc nie chcąc kończymy w łóżku. Podejrzewam, że gdzieś z tyłu głowy ma tę głupią myśl, że jak sama mnie zaspokoi to nie będę szukał atrakcji poza domem. Ktoś powie: zajebiście! ale z czasem zaczęło brakować mi kontaktu z innymi, głupiego wyjścia na piwo czy gadania o dupach z kumplami.
Dlatego pytam: miał ktoś podobne problemy?

Rasa psa to golden retriever.

#heheszki #pasta #logikarozowychpaskow
Rad-X - Mirki, chorobliwa zazdrość to nic fajnego.

Od samego początku moja dawała ...

źródło: comment_1668861531yQBzsdUrYZz8RV6uTOzwNj.jpg

Pobierz
  • 11