Wpis z mikrobloga

Kilka dni temu zrobiło się głośno o aferze z prezesem Polskiego Związku Tenisowego.

W Onecie ukazał się artykuł, w którym Mirosławowi Skrzypczyńskiemu zarzuca się znęcanie się nad rodziną, molestowanie seksualne zawodniczek oraz stosowanie przemocy fizycznej i psychicznej wobec podopiecznych, których trenował. Głos zabrała też jedna z posłanek lewicy, która kiedyś trenowała pod okiem Skrzypczyńskiego. Powiedziała, że Skrzypczyński ją molestował seksualnie, a także stosował przemoc fizyczną i psychiczną wobec trenowanych chłopców. Nazwała go "przemocowcem", co wydaje się mieć duże znaczenie w kontekście tego, co zaraz napiszę.

Pewnie wielu z was się cieszy, że drań w końcu przestał być bezkarny, ale nie ja. Dlaczego? Bo ta sytuacja świetnie pokazuje, jakie patologiczne postrzeganie sprawiedliwości mają dzisiejsze media. Sąd, prokuratura - a komu to potrzebne? Mamy niusa na pierwszą stronę, jedziemy z gościem!

Nie obchodzi mnie to, czy Skrzypczyński rzeczywiście dopuścił się tego molestowania i przemocy czy nie. Nie jestem jego ofiarą czy rodzicem ofiary ani też - chyba w odróżnieniu od większości Polaków - nie mam w sobie instynktu, który każe mi czerpać przyjemność z publicznego batożenia ludzi za ich grzechy i występki. I wiem jak działają media. Takie tematy się świetnie sprzedają: trafiają na pierwsze strony gazet i do czołówek wydań programów informacyjnych. Gdyby się jednak okazało, że gość jest niewinny, to informacja o tym nie pójdzie w Faktach, a ewentualna notka prasowa znajdzie się pewnie na ostatniej stronie. A ludzie i tak nie uwierzą, bo przecież w TV mówili.

Ale w sumie nie o tym chciałem napisać. Albo przynajmniej nie tylko o tym. Oto kilka ciekawych faktów na sam koniec tego wpisu:

1. W momencie, kiedy to piszę prokuratura prowadzi postępowanie w sprawie. Nie przeciwko komuś, tylko w sprawie, czyli trwają ustalenia czy w ogóle doszło do przestępstwa, wobec kogo i czy są na to jakieś dowody.

2. PZT zdecydował się powołać "komisję śledczą" w tej sprawie. Zasiadać w niej mają 3 kobiety "z różnych środowisk". Nowy prezes PZT powiedział, że będzie to prawniczka, dziennikarka i psycholożka. Dlaczego skład nie jest mieszany? Czy płeć ma tutaj jakieś znaczenie? Posłanka Lewicy, Katarzyna Kotula powiedziała w swoim wywiadzie, że przemocy byli poddawani zarówno chłopcy, jak i dziewczyny. Rozumiem, że krzywdy wyrządzone wobec mężczyzn nie są już tak ważne. O ile w ogóle ktoś będzie pytał tych byłych wychowanków, czy rzeczywiście czują się pokrzywdzeni, bo w to szczerze wątpię.

3. Jak zawsze media sprowadziły sprawę do bardzo wąskiego tematu: molestowanie seksualne kobiet. Obserwuję ten temat w mediach i większość doniesień sprowadza się właśnie do tego. Wzmianki o tym, że prezes miał stosować przemoc wobec obu płci jakoś nie są chętnie opisywane przez dziennikarzy.

4. Cała sprawa zaczyna przypominać publiczne pranie brudów. Najpierw Onet opisuje zeznania córki, która miała wyznać dziennikarzom, że ojciec ją bił, a potem wydaje oświadczenie, że nigdy z nimi nie rozmawiała. Skrzypczyńskiego broni też w oświadczeniu jego była żona. Rozumiem, że ofiary są często zastraszane przez sprawców, ale fakt, że artykuł Onetu opiera się na zeznaniach anonimowych zawodniczek budzi moje wątpliwości. Jak na razie to publicznie do bycia ofiarą prezesa przyznała się chyba tylko ta posłanka Lewicy i jakaś pracownica hotelu, w którym kiedyś był Skrzypczyński (ale mogę się mylić, bo może mi coś umknęło).

Ta sprawa powinna być zbadana przez sąd, a nie dziennikarzy, którzy czują potrzebę wymierzania sprawiedliwości.

Taguje #pieklomezczyzn bo trzeba podkreślać podwójne standardy, które są stosowane wobec kobiet i mężczyzn przez media.