Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Nie jestem #neet ale nie rozumiem dlaczego tyle ludzi hejtuje ta grupe? Przecież to jest najlepszy, docelowy, ubersens życia - by robić to na co ma się ochotę bez tracenia życia na bullshit job. Taki wpis przeczytałem niedawno:

Człowiek to istota chytra, ciekawska i społeczna. Minimalizm i zamknięcie się w piwnicy sam ze sobą jest wbrew ludzkiej naturze. Minimalista to zwykle ktoś kto w bólach godzi się z rzeczywistością, kto poddał na starcie, kto próbuje grać silnego, ktoś na mocnym wyparciu. Potem światło gaśnie, klapa laptopa opada i zaczyna się płacz.


Chytrosc jest zdrowa z umiarem ale przecież trzeba być psychicznym by pracować dla samej idei pracowania lub dla posiadania więcej. Każdy ma jakiś limit i cel a celem neet jest korzystanie z życia. I tak wszyscy zamienimy się w popiół więc po co siedzieć po 12h w pracy dziennie? Dla idei? Dla większego domu? Jeszcze ujdzie jak ma się dzieci i chce Im się zapewnić lepsza przyszłość ale jak się ich nie ma? Bo chce mieć audi r8 zamiast seata? I warto przez to trącić ileś tam miesięcy lub lat swojego życia dla jakiejś zabawki co jeździ?

Ja teraz zapieprzam jak wół pod górę i całe życie podporządkowałem pod to by zmaksymalizować moja robotogodzine bo życie ma się jedno i chce jak najdłużej z niego korzystać jak jeszcze jestem młody. Myślę o przyszłości ale na przykład w ogóle nie mam potrzeby posiadania 5 domów, jachtu czy jedzenia co tydzień na mieście. A jak niektórych tutaj czytam to chcą ciągle większe domu, większe auta, więcej pieniędzy. Co Wy macie z tym zamawianiem ciągle jedzenia na iber eats albo te boksy dietetyczne? Po co? Serio aż tak trudno wziąć i ugotować sobie coś dobrego, taniego i zdrowego?

Mój wujek popełnił samobójstwo bo wpadł w długi za to pogonią za pieniądzem. Moja kuzynka w wieku 25 lat dostała raka mózgu. Jakiś randomowy Ukrainiec siedzi teraz w okopach. A jakiś randomowy polak musi tyrać na magazynie na emigracji by płacić alimenty. Życie jest jedno i jestem przekonany że każdy z nich marzy by zjeść kebsa, popatrzeć na ładny zachód słońce, przytulić się do rodziny i nie mieć zmartwień.

Ja wyjechałem do Dubaju by nie płacić dochodowego, mam zawód który jest dobrze płatny a nie wymagał ode mnie jakiś wyrzeczeń. Odkładam setki tysięcy dolarów rocznie by za parę lat moc być właśnie #neet i nic nie robić. Nie zarabiam tych pieniędzy by kupować bezsensowne gówna czy zapychać próżności. Oszczędzam by uratować swój czas i moc sobie siedzieć na ogródku (spadek) czytając książkę i popijając mrożona kawę w wieku 40 lat w środku tygodnia.

#przemyslenia
#pytanie
#logikaniebieskichpaskow
#pracbaza

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #638543d54bf3873cacecd891
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
  • 16
CharyzmatycznySzambonurek: Nie mam nic do neetów, którzy robią to za swoją kasę. Sam też powoli ciułam, by za ileś lat już nie musieć, a co najwyżej móc. Za to śmieszą mnie "neety", które żyją u rodziców na ich koszt, nic w życiu nie osiągnęli i określają się mianem neet. A prawda jest taka, że to zwykłe pasożyty.
---

Zaakceptował: jonik
@duzeelobenc: nowa definicja? Określeniem neet powstało z myślą o nierobach, którzy nie uczą się, nie pracują, nie aktywizują. Dotyczy przede wszystkim młodego pokolenia siedzącego na głowie starych. Nie ma nic wspólnego z życiem za własne pieniądze.
@D4Ru73K: masz racje, chodziło mi o definicje takiego uber sensu życia, czyli pasozytowanie na starych. Powinienem napisać, ze dla mnie prawdziwy neet to ktoś kto żyje z własnego szmalu i robi na prawdę co chce a nie na co pozwala mu marna egzystencja. Zbyt uogólniłem.
CiepłaLoszka: @depish: zastanslawia mnie kto to jest posozyt - czy ktoś mieszkający z rodzicami i dorzucający parę stow do rachunków to pasożyt? A kierownik w korpo, który niewiele robi oprócz zaganiania innych do pracy jak w jakimś obozie to nie pasożyt? A ktoś kto odziedziczyl 5 mieszkań i zbiera za nie ładna sumkę co miesiąc od osób, których nie stać na kupno to nie pasożyt? A Janusz wyciskający pracownikow jak
@AnonimoweMirkoWyznania: Wymaga rozgraniczyć #neet oświecony a #neet pasożytniczy. Jest ogromna różnica między kimś kto sobie pracuje x czasu, potem odpoczywa, leci na egzystencjalnym minimum dla niego (stary telefonik, używane ciuszki, wycieczka nad jezioro zamiast zagranicy), a pasożytem który je i śpi na koszt podatnika albo rodziny.

Ten pierwszy to dla mnie spoko ziomeczek a nawet mądry minimalista, który idzie swoją drogą. Ten drugi to pasożyt niestety, co woli się zamknąć w
czyli pasozytowanie na starych


@duzeelobenc: stworzyli potrzeby to niech je teraz spełniają. zasrany kult r0dzcia. może trzeba było pomyśleć czy wrzucanie do tego bagna kolejnej istoty to na pewno dobry pomysł

z góry zakładacie, że każdemu będzie pasować konieczność #!$%@? całe życie najpierw w szkole a potem w robocie a jak ktoś nie daje rady albo zwyczajnie nie chce to zaraz się zaczynają pretensje i wyzwiska, tylko #!$%@? przecież nikt z