Wpis z mikrobloga

W mieszkaniu w małym mieście wkurza mnie to że przy wyjściu z domu jest dość duża szansa przypadkowego spotkania się ze znajomą osobą czy to z rodziny, czy np kogoś z kim się chodziło do szkoły(choć pewnie prawie wszyscy o mnie stamtąd zapomnieli). Zawsze przy wyjściu na spierdotrip, czy wejściu do sklepu szansa na takie spotkanie jest duża co mnie trochę stresuje. Jakby kto zobaczył że kupuję piwo dla żuli to bym się zapadł pod ziemię ehh

W większych miastach taki problem jest pewnie dużo mniejszy, jest więcej ludzi to jakby więcej anonimowości, a na tych zadupiach to każdy każdego mniej więcej kojarzy.

A na jakichś wsiach starego typu to dopiero musi być słabo. Tam to już absolutnie każdy każdego kojarzy.
#przegryw #fobiaspoleczna
  • 10
@PrawaRenka: Z mojej perspektywy wygląda to trochę inaczej. Bardziej mnie stresują obce Oskarki w mieście, niż swojskie chłopy na wsi. Sąsiadom ze wsi zawsze dzień dobry powiem, by wiedzieli, że dobry ze mnie chłop. A obcy ludzie mnie przerażają.
@PrawaRenka: a ja tam tęsknię za moim miastem rodzinnym. Nie byłem duszą towarzystwa ale każdemu kogo znałem ze szkoły, pracy i osiedla mówiłem "cześć" albo "dzień dobry". Rodzinę też miałem tam liczną.
Od 6 lat mieszkam w obcym mieście i nikogo nie znam. Dzień dobry mówię tylko do sąsiadów - mało który odpowie.