Wpis z mikrobloga

#nieruchomosci #lodz #bialystok

Ostatnio przeglądając ogłoszenia zauważyłem, że w Łodzi mieszkania są zdecydowanie tańsze niż w Białymstoku. Zastanawia mnie co jest tego przyczyną, że teoretycznie biedne Podlasie jest droższe do zamieszkania niż zdawać by się mogło drugie największe miasto w Polsce. Serio dalej się tak odczuwa kryzys po upadku zakładów włókienniczych ?
  • 13
  • Odpowiedz
@kokos24: mimo wszystko dziwi fakt, ze za 220-250 tysięcy kupisz w Łodzi kawalerkę. W Białymstoku to raczej 300-330 tysięcy. Kiedyś koleżanka babci (ja i moja rodzina od pokoleń podlasianie) znalazła sobie męża z Łodzi to był na Podlasiu uznawany wręcz za przybysza z lepszego świata xd
  • Odpowiedz
by się mogło drugie największe miasto w Polsce.


@patryk-hukalowicz: 4*

Serio dalej się tak odczuwa kryzys po upadku zakładów włókienniczych ?


@patryk-hukalowicz: nie, ale masz ogromna ilośc starej tkanki w Śródmieściu, która jest warta czapkę śliwek. do tego dochodzi niekorzystna struktura demograficzna - bardzo duży udział stanowią starzy mieszkańcy. Oczywiście masz jeszcze jakieś lokalne kwestie. Bo np. dlaczego Lublin jest dużo droższy od Katowic mimo, że ma znacznie mniejszy potencjał?
  • Odpowiedz
@patryk-hukalowicz: Demografia - w Łodzi liczba mieszkańców spadła w 30 lat o jakieś 175k ludzi (z 830k na 655k)

W Białymstoku wzrosła o 20k(z 275k na 295k).

Wolne lokale i negatywne trendy powodują że ceny były dość atrakcyjne.

Podobną historią jest aglomeracja Śląska w której mieszkania też są bardzo tanie jak na oferowany standard miasta.
  • Odpowiedz
Co do Śląska to jednak w Katowicach jest zdecydowanie drożej niż np. w Zabrzu.


@patryk-hukalowicz: Te miasta na Śląsku można by zlać w jeden organizm miejski i nikt by nie zauważył. Z Gliwic do Katowic dojeżdżasz szybciej niż z Kabat na Bielany albo z Gdańska Stogów do Gdańska Żabianki.

Ślązakom wypaliło mózgi i myślicie że A4, A1, S1, gęsta sieć kolejowa to jest standard i w innych miastach tez przejechanie aglomeracji
  • Odpowiedz
dla mnie nierozumiałym fenomenem cenowym jest Lublin. Tam nic #!$%@? nie ma, prócz uczelni II rzędu


@Sabarolus: Też dla mnie niepojęte, jedyne wytłumaczenie jakie mi przychodzi do głowy (podobnie jak z Olsztynem) to że z tych totalnych peryferiów pod granicą ruską czy białoruską/ukraińską wyjazd do Warszawy to zbyt duża separacja od korzeni dla niektórych osób i wybierają najbliższe miasto wojewódzkie zamiast takiego które faktycznie coś oferuje cywilizacyjnie. Na takim sentymencie żeruje
  • Odpowiedz