O praktykach i podejściu do klienta komisu AAA Auto słów kilka
Witam, ku przestrodze wykopowiczów zdecydowałem się na opisanie mojej krótkiej, acz intensywnej przygody z ww komisem, który miał być alternatywą dla Januszy-handlarzy i pewnym źródłem auta używanego.
Zaczęło się tradycyjnie od znalezienia atrakcyjnej oferty i przeczytania paru artykułów na temat firmy AAA.
Komentarze były dosyć nieprzychylne, ale biorąc pod uwagę walkę taksówkarzy z Uberem, podejrzewałem, że mogły być one dziełem sfrustrowanych właścicieli innych komisów.
Dla niezorientowanych parę słów o ww komisie- jest to czeska firma skupująca używane samochody, według ich zapewnień, mające być z pewnych źródeł i w dobrym stanie tj. sprawdzony vin, badanie techniczne przed zakupem itd itp. całość na ich stronie.
Komis z zewnątrz sprawia wrażenie profesjonalnego, jednak już po wejściu do środka czar pryska.
Jednym z postawionych przeze mnie warunków zakupu auta była wizyta w ASO, co ustalone zostało na infolinii i z menadżerem AAA, z którym musiało to zostać skonsultowane ze względu na odległość od komisu +/-30 km; z uwagi na ubezpieczenie aut, pracownicy oddalają się nimi maksymalnie do 15 km od bazy.
Telefonicznie wszystko zostało dogadane, na miejscu sprzedawca mówi mi, że nie ma takiej możliwości, że za daleko, gdy powołałem się na rozmowę z infolinii i stwierdziłem, że czuję się oszukany, zawołał menadżera.
Menadżer po wysłuchaniu moich argumentów zgodził się na wyjazd.
Przeszliśmy do umówionej wcześniej jazdy próbnej. Sprzedawca nie znał auta, nie znał jego wyposażenia (w ofercie internetowej było ono opisane pobieżnie), na temat opon letnich na wyposażeniu miał się dowiadywać, ale najprawdopodobniej auto miało takowe posiadać. Dodam, że jazda próbna była wcześniej umawiana.
Okazało się, że wbrew temu co widniało w ofercie komisu, auto miało 2 właścicieli, a nie jednego.
Po krótkiej jeździe próbnej, odstawił samochód na parking, a mnie wraz z partnerką skierował do środka.
Nie zdążyliśmy dokładnie wszystkiego pooglądać, więc spytaliśmy, czy po rozmowie o finansowaniu (auto miało zostać zakupione na kredyt) moglibyśmy wrócić na plac, na co sprzedawca się zgodził.
W sekcji finansowania zakupu, pracująca tam pani nie była nam w stanie podać rzeczywistej kwoty do spłaty (!), z wypisanych na stronie 4 banków oferujących finansowanie w placówce zaproponowano nam 3, a tak naprawdę jeden bank ( ten słuszny, zapewne oferujący najwyższą dla sprzedawcy prowizję od nagonienia jelenia...tzn klienta), przy czym nie podając do końca warunków kredytowania(!).
Badanie pojazdu, i ewentualne dopięcie finansowania miało się odbyć następnego dnia, więc zaproponowano mi rezerwację na 3 doby za cenę 100 zł, gdy przyszło do płacenia kwota ze 100 zł zmieniła się nagle na 200.
Po zakończeniu rozmowy, auta nie było już na placu.
Wizyta w aso była umówiona na konkretną godzinę, o czym poinformowałem podczas pierwszej wizyty w komisie, a następnie telefonicznie, na jakieś 6h przed, potwierdzając termin ze sprzedawcą.
W międzyczasie powędrowałem do swojego banku, aby poznać kontrofertę. Okazała się ona zamordyczna i mało przystępna, ale wciąż zdecydowanie lepsza niż oferta AAA. Zadzwoniłem do działu finansowania komisu, gdzie miał już zostać rozpatrzony mój wniosek kredytowy i miałem w końcu poznać jego warunki i ostateczną kwotę do spłaty (wniosek złożyłem by w razie zakupu zaoszczędzić na czasie).
Telefonicznie dowiedziałem się, że aby aaa auto łaskawie zdecydowało się na udzielenie mi finansowania, musiałbym dowieźć jeszcze komplet dokumentów. Tu dodaję, że przed wizytą w komisie, pytałem co dokładnie potrzebne jest do udzielenia kredytu, tymi dokumentami, jak również swobodną zdolnością kredytową podczas pierwszej wizyty dysponowałem.
Pani wciąż nie była mi w stanie podać dokładnych warunków kredytowania, gdy to usłyszałem finalnie zrezygnowałem z ich oferty.
Poirytowany podzwoniłem, popytałem, dowiedziałem się, że kredyty od aaa auto to wysoko oprocentowana kpina, sam komis nie cieszy się najlepszą opinią, samochody są picowane, a firma nierzetelna.
Jednak nawinie łudziłem się, że z moim wymarzonym autkiem będzie inaczej. Środki na zakup zorganizowałem pozabankowo (jednak wciąż legalnie).
Na 4h przed zakupem zadzwonił do mnie sprzedawca informując, że po wizycie w aso, jeśli będę chciał dokonać zakupu to powinienem udać się do ich komisu i przedłużyć rezerwację auta(!), gdy spytałem co z moją 3 dobową rezerwacją za 200 zł, odparł, że taka jest polityka firmy, że po wizycie w aso, jeśli klient jest zainteresowany to należy podpisać umowę przedwstępną. Poirytowałem się strasznie, gdyż na zorganizowanie gotówki potrzebowałem 24godzin, o czym oczywiście informowałem, do tematu mieliśmy wrócić po oględzinach.
W ASO pojawiłem się ciutkę wcześniej, i o to samo prosiłem sprzedawcę.
Na pół godziny przed wyznaczoną wizytą sprzedawca zadzwonił do mnie informując, iż okazało się, że auto nie ma ważnego ubezpieczenia i nie może nim wyjechać na drogę (!), że raczej się spóźni, bo kolega już drukuje nowe, ale generalnie to wolałby przełożyć wizytę na inny termin. Dzwoniąc doskonale wiedział, że kolejne terminy są bardzo odległe w czasie, i jedzie właśnie te 30 km ze względu na fakt, iż w tym właśnie ASO była akurat taka możliwość.
Powiedziałem, że jeśli sprzedawca nie stawi się o wyznaczonej porze, to ja rezygnuję z ich oferty i się rozłączyłem. Minutę później dostałem telefon i pan prosił mnie o zaakceptowanie 30 minutowego spóźnienia na co się zgodziłem.
Jednak z czasu który miał zostać przeznaczony na badanie pojazdu urwanych zostało te 30 minut.
Do badania doszło, wbrew treści ogłoszenia (bezwypadkowe,bezkolizyjne, pierwszy właściciel, serwisowane) okazało się, że samochód wymagał wkładu własnego w wysokości 4 tys, w paru miejscach było lakierowane, a w jednym nawet szpachlowane, co wg pracowników ASO świadczyło o tym, że auto było bite.
Podsumowując, czeski film i #
niewartokurwaniewarto.
Serdecznie odradzam korzystanie z ww wymienionego komisu.
Straciłem trochę nerwów, czasu i pieniędzy, liczę, że ten wykop uchroni kogoś od podobnych wrażeń.
Zainteresowanych odsyłam do innych umieszczonych w sieci podobnych komentarzy.
Komentarze (197)
najlepsze
1. Historia - przejechałem 250 km żeby zobaczyć auto od prywaciarza ("nie jestem komisem, stan bardzo dobry"), na zdjęciach ok, na miejscu brudny, zaniedbany, poharatany w środku, na słowa o stacji diagnostycznej się wzdrygnął, jak usłyszał nazwę ASO to osłupiał ("bo on jeździ gdzie indziej", udawał głupiego, ale pojechaliśmy, okazało się że do wydania min. 4 tysie za naprawę - nie zszedł nawet złotówki z ceny.
2. Historia
Przerabiałem to, opisałem, nawet wrogowi nie polecę nigdy autokomisu.
Ale i tak, użytkownik który "dołączył 3 lata 11 mies. temu" (4 lata prawie) zrobi tak:
ale to nic, i te wszystkie historyjki z wykopu to też nieprawda
ależ oczywiście, to jak wszędzie ( ͡
@animuss: Masz rację, aczkolwiek mnie zmylił pr tej firmy. Miała to być w założeniu alternatywa dla januszy komisu, firma skupująca najlepsze egzemplarze. Nie liczyłem na to, że znajdę stan idealny = nowemu, miałem nadzieję, że trafiłem na nową jakość (tak wiem, naiwne). Gdybym od początku został poinformowany o rzeczywistym stanie auta, reakcja byłaby inna.
Dzisiaj dam też małą wskazówkę: stosunkowo nowy samochód klasy premium, z małym przebiegiem i fotelami ustawianymi ręcznie - w 90% przypadków auto z wypożyczalni.
Dobry handlarz: kupi od prywatnego właściciela, zrobi przegląd olejowo filtrowy, wymieni łyse opony, podpoleruje rysy, podmaluje małe uszkodzenia (o tak, malowane to złe!!!!111), wysprząta, jak bardzo dobry to w cenie da gwarancję - Janusz nie kupi,
Ja ostatnio w AAA auto zakupiłem hyundai i40 z silnikiem benzynowym 2.0.
Rok produkcji 2011, przebieg 72000km za cenę 48,300zł.
Po czym w protokole przekazania pojazdu pojawił się komunikat, że auto posiada zwiększony pobór oleju.
Dostałem także informację, że miał niby lakierowany błotnik ale nie jest to nic strasznego.
Wystraszyłem się trochę tego i chciałem auto zwrócić po 2 dniach, niestety zrobiłem nim ponad 200km i jedyne co mogłem to go
ze swojej strony też mam nieprzyjemne doświadczenia: zakupiłem samochód 31 lipca. Do umowy sprzedaży dołączyli mi zobowiązanie że do 14 sierpnia dostarczą mi komplet letnich opon (taki był mój warunek).
Opon mi nie dostarczono do dziś. Na moje telefony z prośbą o jak najszybszy kontakt i podanie terminu dostarczenia opon nie ma żadnego odzewu (pomimo że podczas rozmowy zapewniają że dostarczą opony do tygodnia i że ktoś się niezwłocznie w
Komentarz usunięty przez moderatora
Znam historię gościa co kilometr przejechał nówką z salonu zanim padła, a potem się tygodniami bujał wymieniając korespondencją.
W salonach też potrafią lakierem paćkać, jak przy rozładunku drzwi ozdobią.
Kupno auta to loteria, nie ugadniesz. Tak samo z mechanikiem/ASO jeden powie