Japońska para musiała przepraszać za to, że zaszła w ciążę "poza kolejką"
Kobieta pracowała w prywatnym ośrodku opieki nad dziećmi w prefekturze Aichi w północnej Japonii. O ciąży dowiedziała się chwilę po tym, jak dyrektor ośrodka wprowadził w placówce grafik, który wyznaczał kiedy jej kobiecy personel może wychodzić za mąż i zachodzić w ciążę.
darosoldier z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 112
Komentarze (112)
najlepsze
@Rv0000: Yanushi Biznesu
Polska - 1928 h
Japonia - 1713 h
https://www.google.pl/amp/s/www.telegraph.co.uk/travel/maps-and-graphics/nationalities-that-work-the-longest-hours/amp/
https://en.m.wikipedia.org/wiki/Working_time
https://www.worldatlas.com/articles/average-working-time-by-country.html
No i kultura danego kraju nie przekłada się na światopogląd każdego jego obywatela
Komentarz usunięty przez moderatora
Nie moge uwierzyć w to że ich prawo na to pozwala
Napisz wołaj, a wyznaczę Ci termin płodzenia dziecka! I ty piwniczaku bordowy, też będziesz ojcem ( nie musisz wychodzić z piwnicy, ja to za Ciebie załatwię, a Grażyna wskaże Twoje ojcostwo ).
Niech pierwszy rzuci w nich kamieniem, kogo nie bawi to:
Dopóki nie nadejdzie kolejna wojna światowa... ( ͡° ʖ̯ ͡°)
ps. Później sie dziwić że Japońców coraz mniej a społeczeństwo coraz starsze.
Nie słyszałem ostatnio nic na ten temat w japońskich mediach. Ta sprawa jest z lutego jak dobrze kojarzę (wtedy były różne komentarze w sieci i w tv), ale chyba dopiero teraz dotarła zagranicę. Oczywiście jak zawsze takie "click baity" lecą szybko w świat.
Ten przypadek opisany w artykule to raczej jakiś margines, szczególnie na wioskach gdzie trudno o pracowników mogę uwierzyć, że coś takiego miało
@layla25: Nieładnie tak pisać.
Komentarz usunięty przez moderatora
A może... nie? Skoro już się skapnęliśmy, że wypieprzanie śmieci i palenie opon to kiepski pomysł, i regulujemy obrót odpadami, to może wreszcie się skapniemy, że Ziemia już jest przeludniona, i zaczniemy nareszcie jakoś regulować przyrost naturalny, bo inaczej nie wyrobimy z produkcją żywności?
@sinuspi: Czemu? I mówię o poważnych argumentach nie pyskówce "bo tak".