Mój kolega kiedyś miał dłuższy przystanek na dworcu głównym w Poznaniu. Była tam kiedyś restauracja/bar Avanti. Wszedł sobie, stanął w kolejce i po półgodzinnym czekaniu dostał się do kasy. Wybrał różne frykasy, w stylu zupy ogórkowej, pierogów leniwych, kubka kefiru oraz kawy plujki. Zabrał talerz z zupą, zaniósł na stół (taki, przy którym je się stojąc), pod stół wsunął torbę podróżną i wrócił po pozostałe składniki swojego zamówienia. Podchodzi do stołu, a
@Glover: Do czego to doszło żebyśmy we własnym kraju obawiali się obcych.