W planach było co najmniej 20 kilometrów, ale po 15 kilometrach czułem, jakby mi obcięło połowę cylindrów. Zesztywniało mnie, nie było z czego biec, no tak bywa :/
Trening z większą zawartością mięsa. 10 minut spokojnego biegu, 4 x 1 mila w mocniejszym tempie, no i 10 minut wyciszenia. Jakoś się biegło, choć bez jakiegoś większego szału.
Bazowa dycha. Szczerze nie lubię takich wybiegań, kiedy nic nie gra, ani ciało, ani głowa, ani pogoda. Człowiek dodaje gazu, tętno rośnie, a prędkość w najlepszym razie stoi w miejscu. Bywa i tak. Przynajmniej wpadają kolejne odznaki Garmina, choć jakoś nie przykładam aż tak wielkiej roli co do nich
@randall: Trochę luzuję obciążenie treningowe w najbliższym czasie, mniejszy reżim, majóweczka, etc. Ogólnie kondycyjnie czuję się nawet nieźle, choć dzisiaj słoneczko dało popalić.
Bieg regeneracyjny po połówce. Ciężki to powrót, w stopach wciąż czuję wczorajszy bieg, a w szczególności w lewej, pięknie widać, jak rozjechał mi się balans kontaktu z podłożem
Silesia Półmaraton i po półmaratonie. Założeniem było pobicie życiówki, co się chyba nawet udało, bo poprawiłem o ponad 3 minuty (oficjalny czas netto wg Datasport to 1:35:42, Garmin coś tam gadał o 1:34, ale trochę przekłamywał względem trasy z atestem PZLA). Planowałem pobiec negative split, ale w sumie nogi na tyle nieźle niosły, że w sumie nie licząc podbiegów udało się trzymać w miarę równe
Ostatni długi bieg przed startem i okazja, aby przetestować izotonik i żel. Ciekawe uczucie po przyjęciu żelu, jakby wyostrzyło zmysły. Tempo po przyjęciu (tj. przed upływem 60 minut od rozpoczęcia treningu) trochę wzrosło, ale nie wiem czy to efekt placebo, czy faktycznie poczułem się mocniejszy. Czy zastosuję żel na półmaratonie? Nie wiem, w czasie tego treningu miałem wyjątkowo niskie jak na siebie tętno (śr. 145
Baza + ITMBWieczorem (5km) + powrót. Udało mi się zrobić 2 życiówki, na 10 km (wg Garmina to nie, ale widziałem jak przeskoczył licznik na 10 km przy 44:21, więc nie oszuka mnie) oraz na 5 km przy okazji wyścigu (20:15). Myślałem po rozgrzewce, że będzie flak, ale gdyby nie lekki rozstrój żołądka na ostatnim kilometrze, to bym zaatakował sub 20.
Dzisiaj wleciało 10 minut rozgrzewki, potem 3 segmenty po 8 minut w tempie około 4:00-4:10/km (czyli moje obecne tempo na 5 km) i wyciszenie. Szczerze mówiąc złamanie progu 45:00 na 10 km było w tych warunkach (deszcz, chłodno) chyba ostatnią rzeczą, której bym się spodziewał, ale jednocześnie jest to dla mnie sygnał, że będzie za tydzień dobrze ( ͡°͜ʖ͡°)
W planach było co najmniej 20 kilometrów, ale po 15 kilometrach czułem, jakby mi obcięło połowę cylindrów. Zesztywniało mnie, nie było z czego biec, no tak bywa :/
#sztafeta #bieganie
Skrypt | Statystyki