Witam #muzyka a w szczególności #pianino #keyboard
Warto w wieku 28 lat kupić sobie jakiś keyboard i uczyć się grać? Oczywiście nie mówię tu o byciu Chopinem, bo na to to już trochę za późno (xD), ale chodzi mi o takie plumkanie w wolnym czasie.
Pytam z ciekawości czy w ogóle warto, czy to jest jak z tym przysłowiem, że starego psa nie nauczy się nowych sztuczek.
#pytaniedoeksperta #instrumenty
Warto w wieku 28 lat kupić sobie jakiś keyboard i uczyć się grać? Oczywiście nie mówię tu o byciu Chopinem, bo na to to już trochę za późno (xD), ale chodzi mi o takie plumkanie w wolnym czasie.
Pytam z ciekawości czy w ogóle warto, czy to jest jak z tym przysłowiem, że starego psa nie nauczy się nowych sztuczek.
#pytaniedoeksperta #instrumenty
Chciałabym się uczyć grać na klawiszach, mam klawisze już pół roku, przybieram się raz na jakiś czas i tylko się wkurzam bo nie wiem jak zacząć. Mój cel to móc w przyszłości dołączyć do gitary, albo ogólnie do jam session i grać wspólnie, a wiec zdaje mi się ze powinnam po prostu ćwiczyć akordy i nauczyć się poruszać w różnych gamach. Nie mam problemu
Rozwijaj podstawowe umiejętności gry, upewnij się, że z pozycją, ułożeniem rąk i rozluźnieniem wszystko jest jak należy (chociaż tu najlepiej by było, by ktoś Cię przy tym przypilnował, złe nawyki wyrobić bardzo łatwo), spokojnie możesz iść ścieżką, którą podrzucił wyżej @tomtom666, ale:
Jako, że piszesz:
to
Co do braku podręcznika do improwizacji - w tym tkwi też improwizacji urok i sens. Uczysz się poprzez muzykę której słuchasz i którą grasz. Oczywiście trening słuchu jest tu niesamowicie przydatny i zalecany, ale nie wszyscy
Oczywiście, że musisz mieć opanowane podstawy. I na nich możesz już improwizować do woli. Uczysz się więcej - improwizujesz wewnątrz tego, czego się nauczyłeś. I tak dalej.
Jak już wchodzisz na osobiste doświadczenia, to odpowiadając na Twoje pytanie o wykształcenie powiem Ci za to tak: na studiach spotkałem całkiem sporo osób po drugim stopniu (czasem nawet biorących udział w konkursach pianistycznych), które nie potrafiły sensownie zaimprowizować do prostego
Dobrze, no to jedziemy dalej:
Przykład z Conradem był na poziomie Twojego porównania do Polaków w UK - bez sensu, pomijający sedno sprawy, nie mający nic wspólnego z tematem, ale wygląda efektownie.
A sytuację mamy taką, że nie widzisz związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy:
a
No i w zasadzie głównie z tym się nie zgadzam: za bardziej szkodliwe uważam tu podejście, że do improwizacji lepiej nie podchodzić bez podręcznika - bo samo to, czym jest improwizacja w pewien sposób deprecjonuje podążanie utartą ścieżką, to dziedzina bardziej twórcza niż techniczna (i nie, absolutnie nie
Nie powiem "zaufaj mi", ale chociaż spróbuj spojrzeć na to z innej perspektywy - czym innym język i wymowa, a czym innym improwizacja w muzyce. Odpowiednikiem byłoby tu zagranie
Jakby jednak szło aż tak źle, to z czystym sercem możesz to zwalić na takiego gościa ze strony
Nie wiem, czy nazwałbym to zawężonym spektrum, bo mimo wszystko to obserwacje w najbardziej znaczących dla tematu grupach. Plus, dlaczego powtarzasz, że mam styczność tylko z osobami, którym wyszło, gdy z moich postów wynika coś innego?
Na jakiej podstawie wysnuwasz wniosek, że ludzie rezygnują z instrumentu właśnie dzięki nieudanym próbom improwizacji?
Czy każda osoba, która nie została zawodowym muzykiem, ale gra dla siebie w domu dla przyjemności, jest przez Ciebie
Nie, zrozumiałem dokładnie tak jak piszesz wyżej.