Wracam do domu.
Matka krzyczy od progu, drze ryja.
- co znowu? - pytam.
- do ciebie! - odpowiada.
Niczym barman, puszcza kopertę wzdłuż stołu i wraca do robienia mizerii.
Walkę o uwagę matki przegrałem z ogórkami gruntowymi, ignoruje mnie kompletnie.
Zabieram list i zamykam się w pokoju.
„Z przyjemnością informujemy, że zakwalifikował się pan do drugiego etapu rekrutacji na stanowisko asystenta w Urzędzie Miasta.”
Od kawy bez limitu i srania na
Matka krzyczy od progu, drze ryja.
- co znowu? - pytam.
- do ciebie! - odpowiada.
Niczym barman, puszcza kopertę wzdłuż stołu i wraca do robienia mizerii.
Walkę o uwagę matki przegrałem z ogórkami gruntowymi, ignoruje mnie kompletnie.
Zabieram list i zamykam się w pokoju.
„Z przyjemnością informujemy, że zakwalifikował się pan do drugiego etapu rekrutacji na stanowisko asystenta w Urzędzie Miasta.”
Od kawy bez limitu i srania na
Ostatnie pracodomy. Parę dni wypadło, a w pozostałe doszło trochę innych przejazdów, stąd mocno nierównomierne odległości
I minął mi rok odkąd dojeżdżam rowerem do pracy. W ciągu roku tylko raz świadomie wybrałem inny środek transportu. Parę razy trafiła się podwózka przy okazji, natomiast dobre 95% dojazdów było rowerem, czy to w deszczu, śniegu czy mrozie.