Siedzę na krześle i trzymam talerzyk przy sobie, jem pierogi. Nagle (jak z sufitu) na talerz skacze wyżej przeze mnie wspomniany ogon, łapie za pieroga i w nogi. I to tak spierdzielal że go nie dałam rady złapać. Wszędzie śmietana, ja mam prawie atak serca, biegam po pokoju za szczurem-piratem... (a on miał klatkę za mną, wysoko na komodzie. Musiałam jej nie domknac
@rss: skubany był z niego zwierz, podobna akcja była też jak dorwal nielegalnie cukierka. A cukru nie dostawał w ogóle, bo wiadomo że dla szczurów to pewna śmierć... Taki cukierek to szansa jedna na milion, wypadł mi on, chyba go rzucalam do chłopaka i chybiłam...
Szczuras złapał go i od razu tak zaczął piszczec z tym cukierkiem w pyszczku, z tych emocji nawet nie wiedzial gdzie uciekać i tak się kręcił
We Wrocławiu łapałem w niedzielę, więc myślałem, że będzie lipa - ale poszło szybko. Razem z moim jeżem ( #ciapka ) złapaliśmy bezpośrednio stopa do Gliwic. Problemem okazał się jednak kierowca, który wybitnie mnie #!$%@?ł - wszystko wiedział, znał się na wszystkim i otwarcie przyznawał - jesteś jeszcze młody, ale zobaczysz, że życie kopie po dupie wszystkich.
Dzisiaj w ciapkowatej opowieści o wychowaniu młodego jeża zachodniego, krótka notka o tym w jaki sposób jeżę chodzą. A dokładniej w jaki sposób rozpoznają drogę i w jaki sposób można je uczyć gdzie wchodzić można, a gdzie nie.
Pierwsza i najważniejsza sprawa: jeż średnio widzi. Nawet bardzo średnio. Za to bardzo dobrze słyszy i czuje. Oba te zmysły wykorzystuje
I uwazam, ze lepiej raz dziennie zmieniac gazety i papier, zamiast spotykac odchody kilka razy w ciagu dnia, czasem w zupelnie niespodziewanych miejscach, albo co gorsza 'nieco za pozno'.
@Vajruz: waży 160 gram i jest wielkości tak jak widzisz. Jest to zbyt późno urodzony jeż, który nie wszedłby w tryb hibernacji i zmarł pewnie z wyziębienia.