Wstałem dzisiaj rano, nic nie zapowiadało tragedii jaka się wydarzy. Idę sobie spokojnie na uczelnię i nagle widzę że przed wydziałem faceci w sutannach prowadzą gdzieś moich profesorów. Prowadzili ich do ciężarówek. To byli Jezuici. Myślałem że nie będzie zajęć ale nie... zajęcia prowadził ksiądz, zaczeliśmy od modlitwy (15 minut modłów). Potem kartkówka ze znajomości katechizmu. Za każdą złą odpowiedź- 10 batów na pręgierzu przed wydziałem. Potem dowiedziałem się, że profesorów wywieźli