Po części rozumiem Czesia. Podszedł do mundialu grając na minimalizację strat, w pełni technicznie, byle tylko awansować. Wiedział, że nie dysponuje nie wiadomo jakimi zawodnikami, nie wliczając Wojtka, Roberta i Ziela. To nie jest zła taktyka, jeśli z takim podejściem zachodzisz na szczyt. Niestety, w fazie finałowej był zbyt zadowolony samym awansem, osiadł na laurach, sukces odbębniony, a potem niech się dzieje co ma się dziać.
Tak naprawdę awansowaliśmy nie przez to,
Tak naprawdę awansowaliśmy nie przez to,
Wspominając Czesia, pamiętam jak dzień czy dwa przed losowaniem MŚ leciałem an wakacje z przesiadką w Katarze i mniej więcej w połowie lotu zobaczyłem naszego ex selekcjonera wychodzącego (lub #!$%@??) chwiejnym krokiem z biznes klasy z już prawie pustą butelką whisky. Odbijał się od siedzeń, ale z każdym zaprzyjaźnionym dziennikarzem się przywitał i pogadał przynajmniej chwilę. Z godzinkę później idąc do łazienki zobaczyłem że Czesio już na dobre