Mirki ale ze mnie kozak.
Dzisiaj znowu jakaś #!$%@? włożyła mi ulotkę za wycieraczkę samochodu.
Cholernie mnie to #!$%@?. Bo jeżeli to zauważę przed przemyciem szybki, to i tak już siedzę w aucie i muszę iść wyciągnąć to gunwo. Na tym osiedlu zdarza się to nagminnie. Więc taki ze mnie kozak, że napisałem smsa na numer komórkowy z ulotki, że "jak jeszcze raz zobaczę Twoją ulotkę za moją wycieraczką to przyjadę Ci
Dzwoni domofon...raz...myślę ulotki....drugi.....(słyszę, że dzwoni już z góry na dół po sąsiadach - ewidentnie ktoś leci metodą brute force po domofonie) ...........odbieram..."PŁOCZTA"........standardowy tekst ulotkarzy, które słyszę przynajmniej kilka razy dziennie.........mówię, że nie zamierzam otwierać i proszę do mnie nie dzwonić................po 10s......DING - dzwoni po raz trzeci, znów leci brute forcem z góry na dół po numerach na domofonie............nie wytrzymuję, idę do okna..............leci kilka #!$%@?........gość mówi, że jest z #inpost ........mówię,
@bsch93: zawsze jak dostanę 3 miliony ulotek podczas 10minutowego spaceru po #krakow zastanawiam się komu zależy na marketingu, którego targetem jest kosz na śmieci. przecież jakiś gówniany gadżet typu długopis czy chociażby pudełko zapałek nie byłby wiele droższy a tysiąc razy efektywniejszy - zawsze przy używaniu rzucałoby się w oczy nazwisko albo nazwa firmy -> profit. ulotki zazwyczaj lądują w koszu nawet bez spojrzenia na nie, tylko produkując kupę syfu.