#weteranschroniska #psy
Wiedziałem, że prędzej czy później nadejdzie ten dzień, gdy tag straci rację bytu, ale jednak się łudziłem, że skoro do tej pory dawaliśmy radę, to będzie tak jeszcze rok, może dwa.
Cały czas miałem egoistyczną nadzieję, że odejdzie we śnie, spokojnie, że zaoszczędzi nam ostatniej wizyty u weterynarza. Wczoraj wieczorem pogorszenie było tak nagłe, że musiałem podjąć decyzję, wizyta miała być jutro, chciałem jeszcze zdążyć się pożegnać. Tosia postanowiła sprawić
Wiedziałem, że prędzej czy później nadejdzie ten dzień, gdy tag straci rację bytu, ale jednak się łudziłem, że skoro do tej pory dawaliśmy radę, to będzie tak jeszcze rok, może dwa.
Cały czas miałem egoistyczną nadzieję, że odejdzie we śnie, spokojnie, że zaoszczędzi nam ostatniej wizyty u weterynarza. Wczoraj wieczorem pogorszenie było tak nagłe, że musiałem podjąć decyzję, wizyta miała być jutro, chciałem jeszcze zdążyć się pożegnać. Tosia postanowiła sprawić
Zastanawiałem się przez dłuższą chwilę, czy wrzucać nowy "nabytek" w ramach kolejnego tagu (niestety poprzedni #weteranschroniska wczoraj miał ostatnią aktualizację), ale chyba potrzebuję tego nawet w ramach tego, żeby nie myśleć cały czas o Tośce.
Z kotami czekaliśmy tydzień, monitorowaliśmy miejsca, gdzie wrzuca się ogłoszenia o zaginionych zwierzętach, rozesłaliśmy wici, dosłownie zero informacji, tak więc krąg życia zatoczył koło jednego dnia, dwa nowe koty w rodzinie i jeden pies