I tak oto 12 lat minęło .... na #wykop ... dużo i mało ;) 12 lat temu studiowałem i zakładałem #partiapiratow a teraz #wykop30club... powoli trzeba śmieciarkę wołać bo typowe #normictwo co do wykopowych historii:
1) Afera posłem Brejza (nie pozdrawiam) gdy dostałem wezwanie za komentarze na wykopie na #policja
2) Kilka eventów jak protest przeciw #cenzura internetu :)
3) Wykopy na temat książki babci którą wydaliśmy #zapamietane
4) wygląda na
  • Odpowiedz
#zapamietane My, dzieciaki przeżyliśmy w czasie tego przymusowego postoju jeszcze jedną tragedię i potworny strach. Znudzeni bezczynnością, wysmażeni przez słońce, zaczęliśmy się bawić w wyliczanki i w chowanego. Miejsc do ukrycia się było wiele, ale nas nęcił zagajnik brzozowy opodal tej łączki, gdzie stali zatrzymani wojskowi. Przez cały czas dochodziły stamtąd pojedyncze strzały, lecz nikt nie zwracał na nie uwagi. Otępieliśmy na to zjawisko, które towarzyszyło nam w trakcie podróży.
Troje z
  • Odpowiedz
W ten pamiętny dla nas wieczór urżnął się też Kojbagar. Już trzeźwego należało się go bać z powodu dzikiego wyglądu. Podbechtany przez swoją wredną żonę Rakimę, złapał ogromny nóż i wpadł do nas z okrzykiem: Riezat’ Paliakow! Nieprzytomny od wódki i nienawiści, z przekrwionymi oczyma, z pianą na ustach, rzucił się do dzieci. Mama zasłoniła nas, a jego matka zeskoczyła z pryczy i krzycząc coś po kazachsku poczęła walić go pięściami po
  • Odpowiedz
#zapamietane Wróćmy do roku 1942. Za jakąś przysługę mama dostała od sąsiadek dwie kurki. Jedna z nich miała bardzo osobliwy zwyczaj, znosiła jajka tylko w wybranym miejscu, na kolorowym łowickim pasiaku, którym mama przykrywała swoje łóżko. Pewnego dnia mamie podarła się ostatnia spódnica i z czegoś trzeba było uszyć nową. Wybór padł na pasiak. Jego miejsce zajął szary, wytarty koc. Nazajutrz, o zwykłej porze, kura przyszła znieść swoje jajko i dosłownie zgłupiała.
#zapamietane Czasami ktoś mnie pyta, jak to możliwe, żeby w tak urodzajnym kraju jak Kazachstan, ludzie cierpieli głód. Opiszę pokrótce jak wyglądała sytuacja. Kołchoźnik nie otrzymywał za swoją pracę żadnej regularnej zapłaty, co najwyżej przy niektórych pracach pajok w postaci dziennej porcji chleba (40–60 dkg) i czasem jakąś cienką zupkę. Niby to raz do roku, po zakończeniu żniw przysługiwało mu wynagrodzenie w ziarnie za trudodni, lecz to nie było takie oczywiste. Rodzina
#zapamietane Do dziś dziwi mnie fakt, że cierpiąc tak straszliwy ucisk, głód, nędzę i poniżenie, radzieccy ludzie nigdy nie skarżyli się na ustrój czy władzę. wszystkim nieszczęściom winien był wyłącznie los, a właściwie to sama natura ludzkiego życia. Wot, kakaja żyzń. Wot, kakaja prakliataja. słyszało się wkoło. Na pewno jakaś część mieszkańców, głównie starszych, nie śmiała narzekać na władzę ze strachu. Większość jednak chyba po prostu nie dostrzegała jakiegokolwiek związku między swoją
nigdy nie skarżyli się na ustrój czy władzę


@kaczor: to podobnie jak w koreii polnocnej, czemu? bo propaganda tworzyla im falszywa wizje swiata zewnetrznego, w ktorym inni mieli jeszcze gorzej..
  • Odpowiedz
@Aryo: Jak najbardziej! Dzięki :) W Kazachstanie było trochę inaczej, była masa rożnych przesiedleńców i zesłańców oraz sporo Kazachów - wszyscy wiedzieli jak jest. Tylko Rosjanie mieli spaczony ogląd.
  • Odpowiedz
#zapamietane Wracałam do wioski zaprzęgiem pocztowym. Konik nazywał się Fuks , bo miał jasny ogon i jasną grzywę. W pewnej chwili obejrzałam się do tyłu i widzę, że za mną suną drogą dwa wilki. Podniosłam się w saniach, zakręciłam lejce na lewą rękę, do prawej chwyciłam bat i popędzam konia ile sił. Koń przyspieszył. Kiedy przeszedł w galop, zaczął ranić kopyta o belkę sań i na śnieg posypały się rople krwi. Wilki
#zapamietane Za praguł [nieobecność w pracy] można było dostać 5 lat. Pamiętam sprawę Henia Gregiera. Całą paczką poszliśmy solidarnie na salę rozpraw. Oskarżycielem był przewodniczący kołchozu Fiedosiej Iwanowicz Lipko, oskarżonym Henio. Natomiast sędzią korpulentny, niski Kazach z krzywymi nogami, do którego zupełnie ta profesja nie pasowała. Wszystko przebiegało zgodnie z literą prawa. Jako pierwszy zabrał głos oskarżyciel, przedstawiając przestępstwo Henia. Potem sędzia zadał oskarżonemu pytanie, dlaczego dopuścił się pragułu. Henio powoli, dość
  • Odpowiedz
#zapamietane W kołchozie z braku paszy masowo pada bydło. Lato było suche, siana zebrano niewiele, słomę na amen zapadał śnieg, mróz trzyma bez przerwy 40 więcej stopni. Ze wsi zabrano na paszę sczerniałe od starości słomiane strzechy z kilku większych domów, ale jest to kropla w morzu. Wychudzone, wyczerpane bydło pada po kilkadziesiąt sztuk dziennie (...) Wilki gromadzą się tam stadami i mają nielichą ucztę. Często słychać wściekłe warczenie lub skowyt uczestników
  • Odpowiedz
#zapamietane Sowieci zarekwirowali największy pokój, w którym raz w tygodniu organizowali zebrania dla rolników z południowo-zachodniej części miasta. My dzieci sterczące pod drzwiami od strony kuchni, często słuchałyśmy bzdur, na jakie silili się agitatorzy na rzecz kołchozów. Mieli oni ciężki orzech do zgryzienia, gdyż rolnicy, przeważnie małorolni, zaskakiwali prelegentów bardzo fachowymi pytaniami, na które ci nie potrafili odpowiedzieć.
Raz takie zebranie zaszczycił nawet kołchoźnik z Białorusi, który opowiedział zebranym, że jego żona
  • Odpowiedz
#zapamietane W mieście wciąż trwały aresztowania, w szkole sowieccy nauczyciele obiecywali nam, uczniom, że powywieszają nas za języki. Starsza młodzież działała już w konspiracji, co dało się wyczuć, choć nas, smarkaczy w te sprawy nie wtajemniczano. Zima zaczęła dawać się we znaki jak nigdy. Od końca grudnia prawie bez przerwy sypał śnieg. Od połowy stycznia ściskał coraz większy mróz, aż w lutym doszedł do minus czterdziestu stopni Celsjusza. W mieszkaniach zrobiło się
  • Odpowiedz
#zapamietane Konwojenci, którzy przejęli transport chyba jeszcze przed Uralem, już nie pilnowali nas tak zawzięcie, jak pierwsza zmiana. Wiedzieli, że nikt im stąd nie ucieknie. Aż do Pietropawłowska mieliśmy uciechę z jednego z nich o imieniu Petro. Wysoki, trochę niezdarny, a może nawet lekko niedorozwinięty, lubił sobie pogadać i na postojach, widząc dzieci w oknach, często do nas zagadywał. Pytaliśmy go niewinnie o różne sprawy. On cieszył się, kiedy potrafił odpowiedzieć i
  • Odpowiedz
#zapamietane Jest listopad. Zima się sroży, a ja, głupi dzieciak idę samotnie 15 kilometrów przez step do Korniejewki, planując, że przenocuję u Polaków i kupię słoninę. Może uda się sprzedać coś z ubrania? Jutro wrócę. Idzie mi się raźno. Mróz doskwiera mocno, ale czterdziestki jeszcze nie sięga. Śnieg zmarznięty na kość skrzypi i zgrzyta przy każdym stąpnięciu. To norma. Taka symfonia powstaje przy jakimkolwiek ruchu na dworze. Gdy słońce zaczęło chylić się
  • Odpowiedz