Mirki, dziś, bar mleczny w którym jadam od kilku miesięcy. Standard filet (bo go robią fajnego, nie spalony), ziemniaczek oraz zazwyczaj czerwona kapusta (moja ulubiona). Po uiszczeniu 10,90zł siadam do konsumpcji. Widelec do kapusty i widzę coś białego, podłużnego, okrągłego... Tak, robak. Nie żył. Hmm, podchodzę i z racji że jestem tam prawie stałym klientem mówię:"nie chcę robić awantury, ale co to jest?" wskazując na robaka na brzegu talerza. Na to Halina lat 50plus "musiał wypaść z kapusty'... I pyta jaką dać w zamian? "W zamian dać 2,50zł".
Mirki, dziś, bar mleczny w którym jadam od kilku miesięcy. Standard filet (bo go robią fajnego, nie spalony), ziemniaczek oraz zazwyczaj czerwona kapusta (moja ulubiona). Po uiszczeniu 10,90zł siadam do konsumpcji. Widelec do kapusty i widzę coś białego, podłużnego, okrągłego... Tak, robak. Nie żył. Hmm, podchodzę i z racji że jestem tam prawie stałym klientem mówię:"nie chcę robić awantury, ale co to jest?" wskazując na robaka na brzegu talerza. Na to Halina lat 50plus "musiał wypaść z kapusty'... I pyta jaką dać w zamian? "W zamian dać 2,50zł".
Jakbyście się zachowali?
Normalna sytuacja czy nasyłać sanepid?
Napisz jaki bar mleczny.