Wpis z mikrobloga

#boldupy #warszawa #restauracja
- Idź do restauracji z dziewczyną
- Wydaj 80 zł
- Zobacz swoją "porcję"
- Zapłacz
- Idź do Macdonaldu na przeciwko bo w żołądku skurcze

Dobra teraz w ramach wyjaśnienia. Byłem z dziewczyną w indyjskiej restauracji Buddha na Nowym Świecie w Warszawie. Wydałem za swój posiłek 37 zł. A jedzenie wyglądało tak, że był talerz od zupy wypełniony sosem a w środku był kurczak. Mięsa było tyle, że później w Macu śmialiśmy się że więcej mamy nuggetsów, niż kurczaka w "Daniu Głównym". Pani kelnerka jeszcze przy zamawianiu pytała się czy chcemy dodatkowo ryż (płatny 9 zł). Serio?! DODATKOWO ryż?! Do dania głównego?! Dobrze, że nie chcieli pieniędzy za nóż i widelec. Nie polecam restauracji Buddha w Warszawie.
  • 78
Nie spotkałam się jeszcze z dobrym, nieoszukanym indyjskim żarciem.


@ateibok: ja sie spotkałem, w Dubaju w starym centrum które teraz jest dzielnicą "biedniejszą" prowadzili ją prawdziwi hindusi, wszystko zamawiało się osobno a za fure żarcia dla 4 osob zaplacilismy mniej niż za taką samą ilość osób i polowe jedzenia w Mandali w Warszawie....
@anenya: no bez przesady, do restauracji idzie się zjeść a nie zapłacić za oglądanie ladnych talerzy.... Nie, nie każda restauracja tak wygląda. Nie mówie tu o #!$%@? sie ale na zjedzeniu normalnego pełnego posiłku. A gramatury powinny być podane zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Finansów z 15 października 2002 r. w sprawie szczegółowego uwidaczniania cen towarów i usług oraz oznaczania ceną towarów przeznaczonych do sprzedaży (Dz.U. 2002 nr 174 poz.1428)
@2015: Gadanie bzdur. W najlepszych restauracjach z gwiazdkami Michelin stolujesz sie nie tylko dla smakow, ale po to, zeby sie najesc.
Nie mowie tu o #!$%@? sie, ale kupujac danie glowne powinno sie wyjsc sytym. Jezeli wychodzi sie tak samo glodnym, to jest to ewidentny skok na kase, a wlasciciel nie wie, o co chodzi w biznesie restauracyjnym.
@rutkins: Ale to pierwszy raz w restauracji indyjskiej? Bez sensu jeść curry bez ryżu albo placków tandoori. A w ogóle to Buddha ma fatalne opinie.
Z indyjskich knajp polecam Himalaya Momo na Ząbkowskiej. Trochę daleko od centrum i ceny w sumie podobne, ale takie pyszności, że nie szkoda wydanych pieniędzy.
@kozaqwawa: Bo faktem jest, że indyjskie restauracje w Polsce są drogie jakby to były nie wiadomo jakie luksusy, podczas gdy
@janeeyrie: ja nie polecam, ciasno i tak sobie. To już lepiej curry house
@rutkins: to jest w właśnie problem z indyjskim knajpami w Polsce. Robią z siebie premium, mimo że to raczej tania kuchnia i zjesz taniej w Londynie niż Warszawie. Za dopłaty za ryz powinno się ich omijać szerokim łukiem. Bardziej wkurza mnie tylko dania główne na wagę
Jak czytam niektóre komentarze, to widzę, że marketing zadziałał, skoro uważacie, że za 80 zł nie powinno się być najedzonym.

Dość sporo jem w różnych miastach i jak zjadłem bardzo marną porcję kurczaka z makaronem za 30 zl lub steka za 80, to się wkurzyłem, bo jakoś w innych miejscach może być 20% taniej i smaczniej, lepiej. Więc tutaj rozumiem i podzielam zdanie.
@rutkins: Bylem kiedyś w Ganeshu ze znajomymi z Indii. Mocno dziwili się cenom - ponoć u nich to cena jedzenia na miesiąc ( ) ale w tej knajpie ryż jest w cenie i porcje też raczej ok. Ja się najadam daniem głównym + garlic naan + mango lassi. Może po prostu źle trafiłeś?
Tyle że sztuką jest dobranie takiej porcji dania by człowiek nie był głodny po niej ale pozostało też uczucie "dobre zjadło by się jeszcze troszkę". Jeśli zamawiasz pełnoprawny obiad w restauracji to powinieneś się nim najeść. Chyba że gość zamówił coś co zwykle jada się jako dodatek jeszcze do czegoś.


@Sherrax: w restauracji dania są tak obmyślone, żeby combo przystawka + danie główne + deser pozwoliło najeść się jednej osobie.

jak