Wpis z mikrobloga

Ech, kupiłem dziecku pod choinkę tableta mytab firmowanego przez krajowego rekina elektroniki MyPhone.
Po tygodniu tablet się zepsuł, wysiadł dotyk. Cóż, zdarza się, pech, na szczęście jest gwarancja, w warunkach pisze, że usterka usuwana do 14 dni, dzieciak przeboleje. Zgłosiłem przez www, przyjęli, odpisali automatem, że mam czekać na potwierdzenie wraz z numerem wysyłki via Inpost. Czekam więc. Dzień, drugi, trzeci... przyszedł mail: "zlecenie przekazane do przewoźnika". Już następnego dnia Inpost przysłał również maila, z którego durnawej treści ("twoje zgłoszenie siedzi wygodnie w recepcji i puszcza oczko do recepcjonistki" czy jakoś tak) wynikało, że czekamy teraz na potwierdzenie zleceniodawcy, że paczkę odbiorą i zapłacą za nią. Czekaliśmy. Dzień, drugi, trzeci, czwarty... W końcu zacząłem interweniować, mailowo, telefonicznie i już następnego dnia mogłem wysłać paczkę z tabletem.
Wysłałem. "14 dni na naprawę" wystartowało. A że w międzyczasie minęły niemal dwa tygodnie? Cóż, pech...
Tak więc kolejnych 14 dni minęło. I co? I nic. A, przepraszam, przyszedł mail, że z powodu suszy w Egipcie, plagi myszy nad Gopłem i jeszcze kilku innych kataklizmów, zgodnie z Warunkami Gwarancji są zmuszeni wydłużyć czas naprawy o 21 dni. Roboczych.
Po kolejnym tygodniu (czym mnie mile zaskoczyli, bo tych 21 dni roboczych byłem pewien) przyszedł mail: tablet zreperowany, "wymieniony ekran dotykowy", zaraz zostanie odesłany.
Dziś, po 35 dniach od zgłoszenia usterki tablet wrócił. W sfatygowanym pudełku, z porysowanym spodem (dziecko używało go w etui, więc gdy tablet wysyłałem, spód był bez skazy), ale to szczegół, nieważne. Włączamy: DZIAŁA! Dzieciak szczęśliwy, już chce się dorwać, grać, jeszcze tylko karty powtykamy. SIM - siedzi. SD - weszła cała. W zasadzie wpadła w obudowę. Na szczęście udało mi się ją wyciągnąć, ostrą pęsetą zdołałem jeszcze uchwycić jej boki. Wkładam drugi raz, uważniej - to samo. Zaglądam w szczelinę, chcąc zobaczyć, co się dzieje złego z gniazdkiem, a tam surprise, gniazdka na kartę nie ma. Tak po prostu, zamiast gniazdka widać jedynie brzeg czegoś elastycznego, być może taśmy połączeniowej, owo coś jest lekko skłębione i być może tylko zasłania gniazdko, mam jednak wrażenie, że to gniazdko jest tam w ogóle nieobecne, jakby zostało wyrwane.
Cóż, jutro spróbuję odesłać tablet z powrotem. Mam już wprawę, wiem czego się spodziewać, nie będę się już tak denerwował. Gorzej z dzieckiem, bo usłyszawszy, że nie będzie miał tableta kolejny miesiąc rozryczał się, ale trudno, niech się gówniarz uczy życia. Śnieg akurat spadł, bałwana może ulepić, z młodszym bratem się pobawić, kredki weźmie, porysuje sobie...

Planującym kupno jakiegoś urządzenia #myphone, w szczególności #mytab polecam ku uwadze...
#serwisgsm #gorzkiezale
  • 11
@Jarek_P: Moja babcia miała już dwa myphony może w ciągu roku. Jak to babcia - raz na ruski rok zadzwoni z komórki np. ze sklepu czy czegoś nie trzeba jeszcze kupić. W jednym spuchła bateria (spuchłem.png), w drugim padł przycisk regulacji głośności, wobec czego telefon był wciąż ściszony, a babcia dostawała #!$%@?, że nie wie, kiedy do niej dzwonimy.
@piastun: @PrawieJakBordo: kupowałem w Biedronce, jak był w promocji, za dwieście kilkadziesiąt złotych (nie pamiętam dokładnie). Tak, teraz już wiem, że nie był to najszczęśliwszy zakup, ten konkretny model jest beznadziejny, ale cóż, stało się.
@PrawieJakBordo: odblokowane, nawet nie wiedziałem, że mam zablokowane, dzięki za uwagę.

@piastun: oni by nic więcej nie zrobili, też by go wysłali do naprawy, wolałem to zrobić sam, bo przynajmniej miałem możliwość monitorowania sytuacji. Wysyłka jest na koszt MyPhone, więc bez różnicy mi to było.

Co do samego tableta, to ten teoretycznie nie był wcale zły: 7", wifi, 3G, poprzedni model sprzedawany w biedronce ludzie nawet chwalili za stosunek jakość/cena,
@Jarek_P: powiem CI tak jak dla dziecka to nie warto kupować gówna bo się zaraz zepsuje samo albo z pomocą. Taki szajsung podziałałby do czasu aż ktoś sprawdzałby jego wytrzymałość np na rzucanie o ściany ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@piastun: właśnie dlatego, że to dla dziecka nie chciałem kupować niczego drogiego, urządzeń "znanych form" nawet nie brałem w związku z tym pod uwagę, stwierdzając, że coś markowego będzie albo drogie albo bardzo bardzo skromne. Tablet z biedry wydał mi się dobrym pomysłem. Być może zabrakło sprawdzenia innych możliwości, teraz już za późno na deliberowanie w tym kierunku.