Wpis z mikrobloga

Siemano

Dzisiaj mija dokładnie 25 lat od legendarnego meczu Dinama Zagrzeb z Crveną Zvezdą Belgrad, podczas którego Zvonimir Boban skopał jednego z policjantów. Dla wielu to symboliczny początek wojny chorwacko-serbskiej, której efekty wszyscy znają. Stwierdziłem, że podrzucę tekst o Crvenej Zveździe Belgrad, w którym dość obszernie to opisuję. Poniżej fragment o wojnie, dalej link do tekstu i filmik z całym incydentem.

Trwa piłkarska kampania 1989/90. Tymczasem poza boiskiem wali się kolos na glinianych nogach, który przez kilkadziesiąt lat ciemiężył wszystkiego narody na wschód od Berlina. Polska odzyskuje wolność, pada mur berliński, dni Jugosławii wydają się policzone. Coraz mocniejsze dążenie niepodległościowe Chorwatów, Bośniaków, Słoweńców, spory religijne, ekonomiczne, zbierająca się od wieków nienawiść. Bomba, której lont może się zająć od najdrobniejszej iskry w dowolnym miejscu Jugosławii.

Pada na Zagrzeb. To właśnie tam – do najważniejszego miasta geograficznej Chorwacji – wyrusza na wyjazdowy mecz Crvena Zvezda Belgrad. Za nią wloką się zwarte szeregi Delije – kibice, wśród których znajduje się między innymi Żeljko Raznatović, jadą wykrzyczeć w Chorwacji wszystko to, co od miesięcy siedzi w serbskich głowach. Ich rywale – Bad Blue Boys, fanatycy Dinama – także zamierzają zamanifestować na stadionie swoje poglądy polityczne, swoje pragnienie wolności, swój pęd do niezależnego państwa. W premierowym numerze „Magazynu Boisko”, całość jest opisana tak:

To jeszcze preludium do wojny, czy już jej pierwsza odsłona? Zwarty oddział serbskich patriotów pod wodzą bodaj najsłynniejszego fanatyka Crvenej Zvezdy Belgrad, kontra gospodarze, gotujący swoim gościom wyjątkowo gorące przyjęcie. Od początku było wiadomo, że dwudziestu dwóch ludzi na murawie będzie jedynie tłem dla politycznej wojny na trybunach. Pierwsze walki odbywały się zresztą jeszcze poza stadionem, podczas przejazdu Serbów z Belgradu do Zagrzebia i ich przemarszu na sam obiekt. Kibiców Crvenej Zvezdy określa się mianem „Delije”, czyli „Bohaterowie”. Tego dnia bez wątpienia byli właśnie głównymi bohaterami. Tuż po zapełnieniu sektorów gości na Maksimirze zadbali o odpowiednią oprawę meczu krótkim, prostym, ale jakże brzemiennym w skutkach okrzykiem: „Zagrzeb jest serbski”!

Chorwaci wpadli w furię. W sektory Serbów powędrowały dziesiątki kamieni, na które goście odpowiedzieli istną kanonadą z wyrwanych z trybun krzesełek. Obie grupy szybko zwarły się w regularnym boju na trybunach, gdzie użyto wszystkich rodzajów broni – od białej, przez wszelką miotaną, aż po pięści.

W tej szamotaninie na pierwszy plan wysunął się Zvonimir Boban. Chorwat, który właśnie w tym momencie stał się bohaterem narodowym i jednym z symboli walki o niepodległość tego wciśniętego siłą do Jugosławii państwa. Gdy jeden z serbskich policjantów katuje kibica Dinama, Boban wyprowadza soczyste kopnięcie.

Efekt? Boban został zawieszony, ale natchnął dziesiątki tysięcy Chorwatów, także kibiców Dinama. Nie bez powodu pod stadionem Maksimir w Zagrzebiu stoi dziś tablica pamiątkowa dla kibiców, którzy rozpoczęli walkę o wolność.

Cały tekst

#kibole #pilkanozna #weszlo #byloalewsumiewartoprzypomniec
JakubOlkiewicz - Siemano

Dzisiaj mija dokładnie 25 lat od legendarnego meczu Dinam...