Wpis z mikrobloga

@WestHarrow: Słyszałem o kocie, którego właściciel oddał do schroniska. Tam, chcąc być eloziomkiem i grypsującym wpadł w złe towarzystwo. Zaczął cwaniakować do strażników, drzeć koty z innymi więźniami i mieć w ogonie odwiedzających go na dołku ludzi. Potem doszły narkotyki przemycane mu przez psychotyczną fankę. Kocimiętka. W ekstazie potrafił wić się po celi godzinami. Ostatecznie wyszedł z więzienia do rodziny zastępczej, lecz to nie był już ten sam kot. Pseudo zobowiązywało.